Evan Currie

Odyssey One Tom 7 W cieniu zagłady


Скачать книгу

O Boże! – Gracen z jękiem zatrzymała się w pół kroku. – Istnieje kolejna obca i niewiarygodna istota, którą chce pan mnie dobić, tak?

      – Nie, tym razem chodzi o drobną, lecz istotną kwestię militarną.

      – Na szczęście z kwestiami militarnymi jakoś sobie radzę. – Gracen ruszyła dalej. – O co chodzi?

      – Imperialnym udało się zdobyć część danych z krążownika Priminae. Mamy listę słów kluczowych, których szukali, ale żadnego potwierdzenia, co dokładnie ukradli, zanim uciekli.

      – Domyślam się, że na tej liście znajduje się coś, co pana zaniepokoiło? – rzuciła Gracen, gdy znaleźli się w hali.

      – Szczególnie jeden termin.

      – Śmiało, słucham. – Admirał przygotowała się psychicznie na kolejne nieprzyjemne wiadomości.

      – Sprawdzali, czy Priminae mają sojuszników, i szu­kali danych, na podstawie których można by zlokalizować ojczyste światy takich sojuszników.

      Gracen zamarła, twarz jej pobladła.

      – I nie wiemy, z jakimi danymi udało im się uciec?

      – Nie całkiem. Jest jednak dobra wiadomość. Priminae nie przechowują informacji o położeniu Ziemi w bazach danych na swoich okrętach, więc tego Imperium na pewno się nie dowiedziało – powiedział Eric. – O ile pamiętam, postępują tak na pani polecenie.

      Admirał odetchnęła.

      – Tak, prosiłam o to.

      – Na nieszczęście jednak dowiedzieli się o czymś naprawdę ważnym. Jak się okazało, w bazie danych Priminae była wzmianka, że mamy tylko jeden układ i zamieszkujemy jedną planetę, nasz świat ojczysty.

      Gracen przymknęła oczy.

      – Kurwa.

      Rozdział 2

      Przestrzeń Imperium Planeta Kraike

      – Jeden układ gwiezdny.

      Zwierzchniczka Misrem skrzywiła się, ale tylko skinęła głową.

      – Tak, panie.

      – Jeden układ gwiezdny, jeden świat. Jak to w ogóle możliwe? – Jesan Mich zerwał się i uniósł ręce. – Według twoich danych ci obcy dopiero zaczynają raczkować w kosmosie!

      – Dane wydają się spójne – stwierdziła Misrem. – Oczywiście można też założyć, że mamy do czynienia z jakimś wymyślnym podstępem, jednak na podstawie informacji, które zdołałam uzyskać z innych źródeł, oraz naszych zapisów z bitwy… – Zawahała się lekko. – Dane wydają się spójne – powtórzyła.

      – To absurd – burknął Jesan. – Jaką mamy pewność, że walczyliśmy z pojedynczym okrętem? Może to było kilka jednostek?

      – Niewielką – przyznała Misrem, krzywiąc się z irytacją. – Nasze najlepsze skany patrolowanych obszarów opierały się zawsze na odczytach krzywej grawitacyjnej okrętów przeciwnika, a w przypadku tej nieznanej jednostki nie udało się wykryć żadnej krzywej, w pomiarach wyszło praktycznie zero. Identyfikacja w takich warunkach okazała się niezwykle utrudniona, zwłaszcza że nie ośmieliliśmy się wysłać żadnej jednostki na tyle blisko, żeby uzys­kać wyraźne dane wizualne.

      – Rozumiem. Nie lubię działać bez wystarczających informacji. Wstępna inwazja przy pomocy Drasinów została… źle przeprowadzona.

      – Moim zdaniem, panie, to był od początku zły pomysł – stwierdziła Misrem. – Jaki mieliśmy plan? Drasinowie niszczą planety. Po inwazji nie moglibyśmy się tam ani osiedlić, ani przejąć władzy.

      – Nigdy nie chodziło o przejęcie władzy, droga Misrem – zauważył cicho Jesan. – Celem była zagłada.

      Misrem zamrugała zaskoczona, nie wierzyła własnym uszom.

      – Przepraszam, co powiedziałeś, panie?

      – Dobrze słyszałaś.

      – Ale to obłęd – oburzyła się. – Imperium w żaden sposób na tym nie skorzysta.

      – Tak i nie. Można by uzyskać pewną korzyść dla Imperium, jednak nie to było celem inwazji.

      – No to jaki był cel?

      – Zemsta. Niektórzy z nas długo chowają urazy – wyjaśnił Jesan. – Nawet sobie nie wyobrażasz, jak długo.

      Misrem patrzyła na niego ze zdumieniem, zanim udało się jej opanować i przybrać obojętny wyraz twarzy.

      – Zemsta? Za coś, co wydarzyło się jeszcze przed czasami, gdy zaczęliśmy zapisywać naszą historię? Kto jest tak bezdennie szalony?

      – Oto jest pytanie, nieprawdaż? – rzucił Jesan sarkastycznie. – Niestety, nawet ja nie znam odpowiedzi. Ten, kto rozpoczął tę kampanię, bardzo dobrze zatarł swoje ślady. Wszyscy, z którymi rozmawiałem, zareagowali tak samo jak ty. Podbicie Przysiężnych miałoby sens, ale wypuszczenie Drasinów na ich ojczysty świat to zwyczajny absurd. Zwłaszcza że to bardzo bogaty świat, wiele wart dla Imperium. Legendarna technologia Przysiężnych, o ile jeszcze istnieje, najprawdopodobniej ukryta jest właśnie tam. Wszyscy analitycy, z którymi rozmawiałem, byli pewni, że po zniszczeniu przez Drasinów floty wroga zaproponujemy Przysiężnym kapitulację. Okazało się jednak, że ci, którzy trzymają te bestie na smyczy, mieli zupełnie inne rozkazy.

      – Zdrada? – zdziwiła się Misrem.

      – Nie. – Odpowiedź Jesana była zdumiewająco beznamiętna. – Rozkazy były autentyczne. I nawet wiem, kto je wydał, ale Dowództwo Imperium przypomina splątaną sieć powiązań, która przyprawiłaby o ból głowy każdego zwierzchnika floty, nawet ciebie.

      – Czyli tak naprawdę nie wiesz, czyje intencje kryły się za wydanymi rozkazami.

      – Nie mam pojęcia – potwierdził Jesan, a potem obojętnie machnął ręką. Na jego twarzy nie było śladu emocji. – Ale to bez znaczenia. Właściwie to kwestia czysto akademicka. Zniszczenie Przysiężnych nikogo nie obchodzi. Wielu pewnie wolałoby, żeby tak się stało. Zgadzam się, że byłaby to wielka strata. Rzecz w tym, że większość obywateli Imperium nie jest na tyle zainteresowana zagładą Przysiężnych, żeby do niej doprowadzić. Komuś jednak na tym zależało. No i coś z tym zrobił.

      – Tak po prostu? Widziałeś, jaki bałagan po sobie zostawił? A sprzątanie spadło na nas – zauważyła Misrem.

      – No tak, masz rację. Szkoda, że nie okazał się bardziej kompetentny w swoich działaniach – westchnął Jesan. – W tej chwili jednak nie ma to znaczenia. Ważne jest tylko, czy możemy zaufać danym, które udało ci się zdobyć. Według raportów transmisja nadawana przez twój oddział musiała przebić się przez zakłócenia. Nie pozwoliłaś swoim podwładnym na ucieczkę?

      – Nikt nie opuścił tamtego okrętu, panie – odpowiedziała Misrem spokojnie.

      – Dobrze. To oznacza, że dane zapewne są prawdziwe. Sądzę, że mimo ryzyka możemy się na nich oprzeć, ale tym razem muszę mieć pewność, że nasze działania zakończą się sukcesem.

      – Moja eskadra jest gotowa, panie.

      – Nie, zwierzchniczko, nie tym razem – odparł Jesan. – Postanowiłem wykorzystać flotę sektora.

      Misrem była zdumiona.

      – To… spore siły, panie.

      – Wiem, ale mam już dość problemów wywołanych tym bałaganem. Pora to zakończyć raz na