Karin Slaughter

Dobra córka


Скачать книгу

Kelly Wilson, ale pan Huckabee klęczał przed nią i ją zasłaniał, więc formalnie rzecz biorąc, celowali do niego.

      – Co robiła wtedy Kelly Wilson?

      Charlie uświadomiła sobie, że nie wspomniała o broni.

      – Miała rewolwer.

      – Pięciostrzałowy? Sześciostrzałowy?

      – Mogę tylko zgadywać. Wyglądał na starszy model. Nie krótkolufowy, ale… – Charlie urwała. – Była inna broń? Strzelał jeszcze ktoś?

      – Skąd to pytanie?

      – Pytała pani, ile strzałów słyszałam i ile nabojów było w rewolwerze.

      – Nie wyciągałabym takich wniosków z moich pytań, pani Quinn. Na tym etapie śledztwa możemy stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, że nie było innej broni i innego strzelca.

      Charlie zacisnęła usta. Czy na początku słyszała więcej niż cztery strzały? Więcej niż sześć? Nagle dotarło do niej, że nie jest już pewna niczego.

      – Powiedziała pani, że Kelly Wilson miała rewolwer. Co z nim robiła? – zapytała Delia.

      Charlie zamknęła oczy, żeby dać pamięci czas na odtworzenie tej sytuacji.

      – Jak mówiłam, Kelly siedziała na podłodze oparta plecami o ścianę. Wycelowała rewolwer prosto w swoją pierś. O tak. – Charlie złożyła dłonie, pokazując, jak dziewczyna trzymała broń obiema rękami, z kciukiem na kabłąku spustowym. – Wyglądała, jakby chciała się zabić.

      – Trzymała lewy kciuk na kabłąku spustowym?

      Charlie spojrzała na swoje ręce.

      – Przepraszam, to moje przypuszczenie. Jestem leworęczna. Nie wiem, który kciuk był na kabłąku spustowym, ale jeden z nich na pewno był.

      – I? – zapytała Delia, nie przerywając pisania.

      – Carlson i Rodgers krzyczeli do niej, żeby odłożyła broń. Panikowali, wszyscy panikowaliśmy, ale z wyjątkiem Hucka. Być może kiedyś był świadkiem walki albo… – Urwała, by nie snuć niepotrzebnych domysłów. – Wyciągnął do niej rękę. Mówił, żeby oddała mu rewolwer.

      – Czy Kelly Wilson cokolwiek powiedziała?

      Charlie nie zamierzała tego potwierdzać, ponieważ nie wierzyła, że dwaj mężczyźni, którzy słyszeli jej słowa, przekazali ich treść zgodnie z prawdą.

      – Huck przekonywał Kelly, żeby się poddała, a ona zaczęła się ku temu skłaniać. – Spojrzenie Charlie powędrowało w stronę lustra, za którym (przynajmniej taką miała nadzieję) Ken Coin był bliski posikania się ze strachu. – Kelly położyła rewolwer na dłoni Hucka. Oddała go. I wtedy funkcjonariusz Rodgers strzelił do pana Huckabee.

      Ben otworzył usta, ale Delia powstrzymała go gestem.

      – Gdzie go postrzelił?

      – Tutaj. – Charlie wskazała biceps.

      – Jak zachowywała się Kelly Wilson?

      – Wyglądała na oszołomioną. – Charlie zgromiła się w duchu za odpowiedź na to pytanie. – To tylko moje przypuszczenie. Nie znam jej. Nie jestem specjalistką. Nie mogę ocenić stanu jej umysłu.

      – Rozumiem. Czy pan Huckabee był nieuzbrojony, kiedy padł strzał?

      – Trzymał w ręce rewolwer, ale bokiem, tak jak podała mu go Kelly.

      – Pokaże mi pani? – Delia wyjęła z torby glocka 45, opróżniła magazynek i położyła broń na stole.

      Charlie nie chciała wziąć glocka do ręki. Nienawidziła broni, chociaż dwa razy w miesiącu ćwiczyła na strzelnicy. Nigdy więcej nie chciała znaleźć się w sytuacji, w której nie wiedziałaby, jak posługiwać się bronią.

      – Pani Quinn – powiedziała Delia – nie musi pani tego robić, ale bardzo by mi pani pomogła, gdyby pokazała, w jakiej pozycji był rewolwer, kiedy znalazł się w ręku pana Huckabee.

      – Mhm… – Charlie miała wrażenie, jakby nad głową rozbłysła jej ogromna żarówka. Przejęta zabójstwami nie uświadamiała sobie, że równolegle toczy się drugie śledztwo w sprawie użycia broni przez funkcjonariuszy. Gdyby Rodgers choć trochę przesunął broń w złą stronę, Huck byłby teraz trzecim ciałem leżącym na korytarzu przed sekretariatem. – Było tak. – Charlie sięgnęła po glocka. Poczuła chłód czarnego metalu na skórze. Wzięła go lewą ręką, ale tam było inaczej. Huck wyciągnął po broń prawą rękę. Charlie położyła pistolet bokiem na otwartej prawej dłoni, z lufą skierowaną w tył, tak jak zrobiła to Kelly z rewolwerem.

      Delia trzymała już w rękach telefon komórkowy. Zrobiła kilka zdjęć, jednocześnie pytając:

      – Mogę? – chociaż doskonale wiedziała, że jest za późno na jakikolwiek protest ze strony Charlie.

      – Co się stało z rewolwerem?

      Charlie odłożyła glocka na stół lufą skierowaną w tylną ścianę.

      – Nie wiem. Huck właściwie się nie ruszył. To znaczy drgnął, myślę, że z powodu bólu przy postrzale, ale nie upadł ani nic takiego. Powiedział Rodgersowi, żeby wziął rewolwer, ale nie pamiętam, czy Rodgers go wziął, czy zrobił to kto inny.

      Delia przerwała pisanie.

      – Pan Huckabee najpierw został trafiony, a potem powiedział Rodgersowi, żeby wziął rewolwer?

      – Tak. Był bardzo spokojny, choć sytuacja była napięta, bo nikt nie wiedział, czy Rodgers znowu nie strzeli. Ciągle mierzył do Hucka. A Carlson ciągle miał karabin.

      – Ale kolejny strzał nie padł?

      – Nie.

      – Widziała pani, czy ktoś jeszcze trzymał palec na spuście?

      – Nie.

      – I nie widziała pani, czy pan Huckabee podawał komuś rewolwer?

      – Nie.

      – Widziała pani, czy go przekładał? Odkładał na ziemię?

      – Nie. – Charlie pokręciła głową. – Bardziej zajmowało mnie to, że jest ranny.

      – Rozumiem. – Delia dokończyła pisanie i podniosła głowę znad brulionu. – Pamięta pani, co było potem?

      Charlie nie wiedziała, co pamięta. Czy spojrzała na swoje ręce, jak to zrobiła teraz? Pamiętała głośne oddechy Carlsona i Rodgersa. Obaj wyglądali na tak samo przerażonych jak ona, pocili się obficie, dyszeli ciężko pod kamizelkami kuloodpornymi.

      „Moja córka jest w jej wieku”.

      „Pink był moim trenerem”.

      Carlson nie zapiął kamizelki. Jej boki kołysały się bezładnie, gdy wbiegł do szkoły z karabinem. Nie miał pojęcia, co go czeka za rogiem: leżące ciała, masakra czy kula w głowę.

      Jeśli człowiek nigdy przedtem tego nie widział, to mogło go złamać.

      – Czy potrzebuje pani przerwy, pani Quinn? – zapytała Delia.

      Charlie pomyślała o przerażeniu na twarzy Carlsona, kiedy poślizgnął się na plamie krwi. Czy miał łzy w oczach? Czy bał się, że martwa dziewczynka to jego córka?

      – Chciałabym już wyjść. – Nie wiedziała, że to powie, póki nie usłyszała własnego głosu. – Wychodzę.

      – Powinna pani dokończyć zeznanie. – Delia posłała jej uśmiech. – To potrwa jeszcze tylko