Tatiana Freidensson

Mój ojciec był nazistą. Rozmowy z potomkami czołowych przywódców Trzeciej Rzeszy


Скачать книгу

wódców Trzeciej Rzeszy

      Tytuł oryginału: ДЕТИ ТРЕТЬЕГО РЕЙХА/СHILDREN BY NAZIS

      © Zakharov Publishing house, Russian edition, 2013

      Wydanie polskie © Wydawnictwo REA-SJ, 2017

      Przekład: Hanna Pustuła-Lewicka,

      Igor Zakrzewski (rozdział: „Niklas Frank. Życie w cieniu szubienicy”)

      Redakcja: Anna Wajs-Magierska

      Korekta: Aneta Gawędzka-Paniczko

      W książce wykorzystano zdjęcia

      z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego

      (okładka, strony: 11, 15, 17, 20, 174, 298)

      oraz Polskiej Agencji Prasowej

      (strony: 13, 19, 114, 298)

      Projekt okładki i stron tytułowych: Krzysztof Kiełbasiński

      Projekt wnętrza, skład i łamanie: TYPO 2 Jolanta Ugorowska

      ISBN 978-83-7993-332-7

      Wydawnictwo REA-SJ Sp. z o.o.

      Dział Handlowy

      ul. Kościuszki 21, 05-510 Konstancin-Jeziorna

      tel. 22 631 94 23

      e-mail: [email protected]

      www.rea-sj.pl

      Wszelkie prawa zastrzeżone. Każda reprodukcja, adaptacja całości lub części niniejszej publikacji, kopiowanie do bazy danych, zapis elektroniczny, mechaniczny, fotograficzny, dźwiękowy lub inny wymaga pisemnej zgody Wydawcy i właściciela praw autorskich.

      Skład wersji elektronicznej:

      konwersja.virtualo.pl

      Od Wydawcy

      „Ludzie ludziom zgotowali ten los” – napisała Zofia Nałkowska we własnym podsumowaniu piekła drugiej wojny światowej. Niemniej – czy po lekturze niniejszej książki nie zrodzi się parafraza owego stwierdzenia, że również rodzice – autorzy tego piekła – podobnie straszliwy los zgotowali swoim dzieciom? Niejako wbrew woli, niejako „mimochodem’’ niszcząc, eliminując rodziny innych ludzi, zniszczyli własne.

      „Nie można iść do przodu, patrząc w tył” – pisze autorka książki, młoda rosyjska dziennikarka. Losy jej bohaterów dowodzą jednak, że nie zawsze jest to możliwe. Właściwie w ich przypadku – zupełnie niemożliwe.

      Jak bowiem można żyć ze świadomością, że twój ojciec zgładził kilka milionów ludzi? W imię czego? Bo uwierzył, że nie mają prawa żyć? Bo był oficerem, więc karnie wykonywał „rozkazy”? Jak żyć w nowym kraju, powstałym na gruzach państwa, które podpaliło świat? Państwa, którego twórcą był twój ojciec? Czy masz się buntować i głosić, że nie tędy droga – uważasz bowiem, że taki twój obowiązek – jak robi to  Niklas Frank? Czy kultywować pamięć „czułego papy” i wypierać się wszystkiego – jak Edda Göring, której ojciec przyłożył rękę do śmierci milionów innych dzieci?

      „Mój ojciec był nazistą” nie jest książką historyczną. To rodzaj reportażu literackiego, przedstawiającego ludzi noszących „przeklęte” nazwiska. Choć próbowali stać się częścią nowoczesnych Niemiec, nie udało im się zerwać z haniebną przeszłością przodków. To również próba ukazania, jak żyją i radzą sobie potomkowie zbrodniarzy, którzy przez ludzkość uznani zostali za czyste zło.

      Niezwykle istotną, o ile nie kluczową rolę odgrywa w książce proces norymberski. Z jednej strony to cień na życiu bohaterów, z drugiej – coś w rodzaju cezury w historii Niemiec. Niemniej dla potomków faszystów winnych zbrodni przeciwko ludzkości, eksterminacji milionów istnień – był to początek.

      Autorka podejmuje próbę ukazania swoich bohaterów jako ludzi z krwi i kości. Nie ocenia, ale usiłuje zrozumieć ich motywacje. Dlaczego obrali taką, a nie inną drogę, taki, a nie inny sposób na życie. Zadaje prowokacyjne pytania i krytyczne lub otwarcie wrogie nastawienie do rodziców-nazistów tłumaczy w różny sposób – choćby brakiem miłości i odrzuceniem w dzieciństwie.

      Wystarczy wspomnieć Niklasa Franka – zaciętego krytyka ojca, dziennikarza czasopisma „Stern”, który, wydając prowokacyjne książki Mój ojciec Hans Frank oraz Moja niemiecka matka, ściągnął na siebie falę ataków, ale – co ważniejsze – sprowokował w Niemczech gorącą dyskusję na temat problemu rozliczenia z nazistowską przeszłością w kontekście rodzinnym.

      Tatiana Freidensson nakręciła wcześniej o potomkach nazistów trzy filmy dokumentalne, niemniej książka obejmuje szerszy materiał. Jest również opowieścią o pracy nad filmami, o tym, jak trudno niekiedy było dotrzeć do ich bohaterów, a przede wszystkim przekonać, by opowiedzieli swoją historię.

      Opowieści urozmaicone zostały fragmentami prywatnych listów i wspomnień psychologa oraz psychiatry, którzy rozmawiali z nazistowskimi zbrodniarzami podczas procesu w Norymberdze. Warto w tym kontekście przypomnieć również Hannah Arendt, filozof społeczną, która obserwując proces Adolfa Eichmanna, doszła do przerażających wniosków – że takich ludzi, jak on, było naprawdę wielu. Nie przypominali bestii, ale byli przerażająco wręcz normalni. Tacy, jak jawili się w kontekście rodzinnym. Zwyczajni. Jak zatem powinni być przez swoich potomków traktowani? Jak mają pozostać w ich pamięci? Jako matki i ojcowie czy zbrodniarze?

      Trzeba jednak pamiętać, że tło historyczne (aczkolwiek w książce przedstawione dość oszczędnie), z polskiej perspektywy wygląda zgoła inaczej. Niemniej fakt, że reportaż jest dziełem Rosjanki, można uznać za dodatkową wartość – relacja niesie ze sobą inne, niż powszechne w naszym kraju, emocje – bowiem to Polska była przecież głównym teatrem nazistowskich zbrodni.

      Na koniec, cóż – naprawdę trudno mi życzyć Czytelnikom „miłej lektury”… Choć napisana lekko i z niezwykłą swadą, książka to do głębi wstrząsająca…

Redaktor polskiego wydaniaAnna Wajs-Magierska

      Film i Niemcy. Początek

      Na pomysł zrealizowania dokumentu poświęconego potomkom najwyżej postawionych nazistów wpadłam, mając piętnaście, szesnaście lat. Zaciekawiło mnie, jak żyli ludzie, których pokonała wielka Armia Radziecka. Jak w ogóle można żyć ze świadomością, że twój ojciec zgładził, na przykład, kilka milionów ludzi? Z jakim uczuciem budzisz się rano w nowym państwie, powstałym na gruzach Trzeciej Rzeszy? W państwie, w którym twojego wszechmocnego niegdyś tatusia uznano za zbrodniarza, a ty sam stałeś się nazistowskim wyrodkiem? Jak cię witają w szkole? Gdzie są teraz twoje mamki-niańki, gdzie twój zamek i gdzie, na koniec, jest grób twojego ojca? Ach tak! Grobu przecież nie ma. Ojciec zawisł na szubienicy, jego popioły rozsypano na wietrze, a ty, słodki aryjski aniołeczek, wylądowałeś w sierocińcu.

      „Wszystkie tematy na świecie zostały już wymyślone i opracowane. Znajdź właściwą perspektywę” – uczą początkujących pisarzy redaktorzy. Zdumiewało mnie, że nikt, oglądając 9 maja o dziesiątej rano transmisję defilady na Placu Czerwonym czy wieczorem rozświetlające niebo fajerwerki nie pomyśli, co się działo w te wiosenne dni 1945 roku w kraju, który przestał być Trzecią Rzeszą. Naszych ojców, dziadków i pradziadków pewnie niewiele to obchodziło. Ale my, tak odlegli od całej tej krwi, brudu i ogólnego upadku? Czyżbyśmy nie byli tego ciekawi? A może ludzkość myśli rozdziałami? Proces norymberski wielką kropką zamknął okres przerażającej historii drugiej wojny światowej. Dla niektórych jednak był to przecież początek.

      16 października 1946 roku dziesięciu nazistowskich zbrodniarzy, skazanych przez Międzynarodowy Trybunał w Norymberdze na śmierć przez powieszenie, zostało straconych w sali gimnastycznej norymberskiego więzienia (przywódca Niemieckiego Frontu Pracy Reichsleiter Robert Ley popełnił samobójstwo przed rozpoczęciem