John Kim

Byłem żałosnym dupkiem – czyli jak żyć z sensem


Скачать книгу

uważałem, że wolność jest naszym prawem. Że należy nam się jak psu zupa. W końcu żyjemy w Stanach Zjednoczonych, do cholery! Kraju wolności. Zgadza się? Być może. Ale jeśli chodzi o bycie mężczyzną, wolność nie jest dana. Musisz na nią zapracować, prezentując w życiu obowiązkowość. Postanawiasz, że przede wszystkim będziesz odpowiedzialny. Stawiasz się w pracy, nawet jeśli nie masz na to ochoty. Robisz coś, mimo że jesteś skonany. Nie jesteś w romantycznym nastroju, ale idziesz na zaplanowaną wieczorną randkę. Dzwonisz do rodziców, bo są dla ciebie ważni. Okazujesz to, jak się czujesz, mimo że wcale tego nie chcesz. Dbasz o własne zdrowie, chociaż jest to dla ciebie trudne, bo nie masz w tym wprawy. Realizując odpowiedzialność w praktyce, budujesz zaufanie. A ciesząc się zaufaniem, cieszysz się wolnością. Zapracowałeś na nią. Jeśli jednak stale będziesz wybierał wolność zamiast odpowiedzialności, zaufanie do ciebie legnie w gruzach. Nie tylko ze strony innych osób, bo sam też przestaniesz ufać sobie. Stracisz wiarę w to, że uda ci się coś zbudować, nieważne, czy chodzi o imperium biznesowe, czy o małżeństwo. Zaczniesz robić tylko to, co w danym momencie jest łatwe i przyjemne, to zaś w moim pojęciu charakteryzuje chłopca. A nie mężczyznę. Wszystko to, rzecz jasna, opiera się na mojej definicji mężczyzny. Twoja może być inna. Ale właśnie dlatego zdefiniowanie naszych poglądów jest tak istotne. Bo to one nas kształtują.

      Definicje są ważne!

      Definicje są twoją linią startową. Nie dokonasz przeskoku od chłopca do mężczyzny, jeśli nie określisz własnego systemu pojęć, z którego będziesz dumny. Nie chodzi jednak o to, żebyś przyjął mój system wartości, tylko żebyś stworzył własny. Na kartach tej książki będę cię prosił o określenie znaczenia takich słów jak „wrażliwość”, „współczucie”, „dupek” i tak dalej. Precyzyjne definicje pojęć pozwolą ci lepiej zrozumieć, czy jesteś taką wersją samego siebie, jaką chciałbyś być, czy jednak daleko odbiegasz od swoich oczekiwań.

      Historia Justina to prosty przykład tego, jak może wyglądać poczucie odpowiedzialności.

      A jak wygląda odpowiedzialność w twoim przypadku?

      Dla przykładu: ja jestem odpowiedzialny za to, żeby codziennie nawiązywać dialog. Nieważne, na jakim forum: na moim blogu, podczas transmisji na żywo z Facebooka, moich podcastach, a czasem osobiście. Kiedy dziesięć lat temu pierwsza osoba zaczęła mnie obserwować na Tumblr, poczułem, że mam obowiązek wrzucania treści na swój profil. Uważam, że niesienie pomocy innym poprzez pisaninę jest moją powinnością. Wynika to z moich przeżyć, z tego, przez co przeszedłem. Jestem zdania, że mam obowiązek bronić swojej prawdy oraz stosować swoje porady w prawdziwym życiu, w tym także zawarte w niniejszej książce.

      Często nie potrafię sprostać zadaniom, jednak ciąży na mnie obowiązek uczciwości wobec samego siebie. Odpowiedzialność wymaga, żebym nad sobą pracował. Muszę dbać o kierowanie się w życiu przejrzystością i współczuciem, okazywać wdzięczność i starać się być jak najlepszym człowiekiem, na ile to możliwe w danej sytuacji. Przyjmuję na siebie te obowiązki, ponieważ wiele dla mnie znaczą. To one sprawiają, że jestem, kim jestem. To one tworzą ze mnie mężczyznę (takiego, który odpowiada mojej wizji tego słowa). Bez nich moje życie nie ma żadnego sensu. Tracę grunt pod nogami.

      Zadaj więc sobie pytanie: „Jakie mam dziś obowiązki? Czy zamiast nich wybiorę wolność?”. A jeśli ustaliłeś hierarchię obowiązków, czy znajdzie się wśród nich miejsce dla wolności? I jak taka wolność miałaby wyglądać i co wtedy byś czuł?

      # 4

      Wyznawaj zasadę „dzięki mnie”

      Przez większą część życia przejawiałem postawę taką, jakbym był pępkiem świata. To mnie coś się przydarzało, to mnie rzuciła dziewczyna. To mnie ktoś coś zabrał, to mnie życie dało w kość. To akurat mnie nic ciekawego nie spotkało. Sęk w tym, że odnosząc wszystko do siebie, stawiasz się w pozycji ofiary – a zatem jesteś bezsilny.

      Zgoda, w życiu zdarzają się sytuacje, na które nie mamy wpływu. Bywa, że jesteśmy zastraszani. Bierzemy udział w wypadkach drogowych. Ci, których kochamy, nagle umierają. Ale to my sami wybieramy postawy życiowe i tylko od nas zależy, przez jakie okulary patrzymy na świat. Uważając, tak jak ja to robiłem, że wszystko, co się dzieje, jest wymierzone w nas, tracimy kontrolę. Idziemy przez życie skuleni, wciąż czekając na to, co złego na nas spadnie, a co dobrego nas ominie. Na własne życzenie zamykamy się w więzieniu, tkwiąc w przekonaniu, że życie się toczy – jak to nazywam – „na złość mnie”. Tak żyją dzieci, czy też konkretniej, jak w naszym przypadku, chłopcy. Gdy ktoś im ukradnie zabawkę, natychmiast postrzegają siebie jako ofiarę. Płaczą, dąsają się, czyli biją głową w mur. Ale dzieci mają do tego prawo, bo jeszcze nie są wyposażone w narzędzia ani wiedzę, żeby zrozumieć sedno problemu. Wielu dorosłych zachowuje się jednak tak samo. Jeśli w ich życiu wydarza się coś, co im się nie podoba albo czego się nie spodziewali – stracili pracę, awans przeszedł im koło nosa, przegrali wyścig, rzuciła ich dziewczyna – natychmiast wchodzą w rolę ofiary. Marudzą. Oskarżają. I wszystkim dookoła pokazują, jacy są nieszczęśliwi.

      Postawy życiowe – niezmienne czy skierowane na rozwój?

      Carol Dweck, jedna z najlepszych specjalistek w dziedzinie motywacji, przeprowadziła na Uniwersytecie Stanforda badania mające odpowiedzieć na pytanie, co sprawia, że jedni odnoszą w życiu sukces, a inni nie. Odkryła, że największa różnica między ludźmi sukcesu a nieudacznikami tkwi w ich postawach życiowych. Ci, którym się powiodło, dążą do rozwoju. Natomiast podejście do życia nieudaczników nigdy nie ulega zmianie.

      Myślenie i zachowanie spowodowane postawą, że cały świat działa „na złość mnie”, to właśnie niezmienne podejście do życia. Myślenie i zachowanie właściwe dla postawy „dzięki mnie” charakteryzuje podejście do życia, które podlega rozwojowi.

      Jak reagowałeś, kiedy rzuciła cię ostatnia dziewczyna? Czy wulgarnie określałeś jej charakter? Obgadywałeś ją przed znajomymi? Żądałeś zwrotu kanapy, którą jej sprezentowałeś? A jak to było, kiedy kelner podał ci dania w niewłaściwej kolejności? Kiedy ktoś zajechał ci drogę? Zajął twoje miejsce parkingowe? Co zrobiłeś? Wkurzyłeś się na nich? Skląłeś ich od ostatnich? Tak się reaguje w gniewie. Konkretnie wtedy, kiedy nie jesteśmy w stanie nad nim zapanować. Tyle że ten gniew wynika z poczucia, że jesteś ofiarą. Ktoś zrobił ci coś złego. Coś ci zabrał. Związek? Miejsce na parkingu? Czas? Miłość? Poczucie własnej wartości?

      Na przeciwległym biegunie leży to, co określam jako postawę „dzięki mnie”. Ego ma znaczenie marginalne. Dlatego że tu nie chodzi o ciebie. Jesteś jedynie łącznikiem, a jakaś siła wyższa za twoim pośrednictwem pracuje na to, żebyś pokazał światu swoje niepowtarzalne zdolności. To jest stan najwyższej władzy. Jednak by go osiągnąć, musisz uwierzyć w siłę wyższą. Tu nie chodzi o ciebie. I kiedy przestaniesz sprowadzać wszystko do siebie, zyskasz władzę.

      Ego sprawia, że się wycofujemy. Ale wyznając zasadę, że życie toczy się „dzięki mnie”, bez całej tej miłości własnej, która zaślepia cię i ciągnie w dół, stajesz się nieustraszony. Kiedy ktoś cię rzuca, godzisz się z tym i żyjesz dalej. Owszem, możesz odczuwać ból czy nawet gniew. Tyle że przepracowujesz ten gniew i koniec końców życzysz tej drugiej osobie jak najlepiej. Jeśli ktoś zajeżdża ci drogę, współczujesz mu, podchodzisz do niego z empatią. Masz w sobie więcej litości i zdolności wybaczania. Nikt ci niczego nie odbiera. To ty kontrolujesz sytuację. Masz władzę.

Jesteś jedynie łącznikiem, a jakaś siła wyższa za twoim pośrednictwem pracuje na to, żebyś pokazał światu swoje niepowtarzalne zdolności

      Jeśli