słuchał, nie ośmielając się poruszyć ani przerwać opowieści nawet najmniejszym gestem.
– Byłam na wewnętrznym dziedzińcu domostwa, kończyłyśmy właśnie zabiegi, gdy rozległo się donośne stukanie we wrota. Zatrwożony, nisko kłaniający się przybyszom odźwierny, wpuścił do środka królewskich posłańców. Gdy służące powiedziały mi, kto jest w naszym domu, nie mogłam uwierzyć. Wydawało mi się, że śnię. Jednak to działo się naprawdę. Szybko założyłam odpowiedni strój i pozwoliłam, by weszli dalej. Wtedy nie przeczuwałam jeszcze, co mnie czeka – ponownie przyjęła ton, jakby tłumaczyła się z tego, co wydarzyło się potem. – Usłyszałam od nich, że niezwłocznie mam się udać do pałacu. W pierwszej chwili pomyślałam, że być może coś niedobrego przytrafiło się Uriaszowi. Jednak uznałam, że gdyby nawet tak się stało, poinformowano by mnie przecież o tym inaczej. Wiedziałam jedno: wzywał mnie król. Nie powinnam więc zwlekać ani chwili. Zarzuciłam na głowę najpiękniejszy szal, jaki posiadałam i otoczona sługami Dawida, udałam się do pałacu.
– Matko, to, w jaki sposób potoczyły się sprawy, leżało w zamyśle Boga. – Salomon rozumiał jej niepokój. Wiedział przecież, co było dalej, bo o spotkaniu jego rodziców od lat krążyły w całym państwie mniej lub bardziej niezwykle brzmiące opowieści. – Na ziemi nic nie dzieje się bez boskiego przyzwolenia.
Pokiwała głową, przyznając mu rację.
– Gdy weszłam, stał tutaj. – Wskazała miejsce przy murku oddzielającym taras od miasta.
Był on na tyle wysoki, by swobodnie zakryć stojącego człowieka. Jego ażurowa konstrukcja sprawiała, że można było obserwować, co działo się na zewnątrz, równocześnie nie będąc zauważonym.
– Nie mogłaś nawet podejrzewać, że jesteś podpatrywana. – Salomon chciał ją uspokoić i zapewnić, że cokolwiek matka powie, on jest i będzie po jej stronie.
– Właśnie, to prawda. Nie mogłam…
– A poza tym, gdyby ojciec nie zaprosił cię do pałacu, nie byłoby mnie na świecie. – Roześmiał się, robiąc przy tym zadziorną minę. – Jestem wdzięczny Bogu, że pozwolił na wasze spotkanie.
Książę Salomon miał dwadzieścia pięć lat. Był wysoki, przystojny, choć niektórzy uważali, że może odrobinę nazbyt szczupły, ale przy tym jego budowa była proporcjonalna i harmonijna. Jego głowę zdobiła bujna kruczoczarna czupryna, a twarz – gęsta, krótka, starannie przystrzyżona broda. Nos miał prosty, usta niezbyt wydatne. W twarzy najbardziej widoczne były duże, ciemne oczy. Gdziekolwiek się pojawiał, przykuwał spojrzenia. Miał w sobie coś, co powodowało, że ludzie czuli się przy nim bezpiecznie. Chcieli przebywać jak najbliżej niego, bo roztaczał wokół siebie ten rodzaj blasku, który pozwala czuć, że ma się przed sobą kogoś sprawiedliwego i mądrego, kto nosi w sobie spokój i wiedzę przekazaną mu razem z krwią przodków.
– Nie wiem, jak to się stało, ale od pierwszej chwili, gdy go zobaczyłam, wiedziałam, że to mężczyzna mojego życia. Pokochałam go, zanim wypowiedział pierwsze słowa. To był moment, mała chwilka, jak rozbłysk gwiazdy na niebie. Od początku rozumiałam, że kocham go od zawsze i że zostałam stworzona po to, żeby z nim być, dbać o niego i dawać mu szczęście, i że takie właśnie jest moje przeznaczenie. To była miłość od pierwszego spojrzenia! Przy Uriaszu nigdy nie czułam czegoś podobnego.
– Byłaś i jesteś najlepszą żoną i matką, jaką można sobie wyobrazić.
– Salomonie… – Przysunęła się do niego na tyle blisko, by móc położyć dłoń na jego ręce. – Jesteś wspaniałym synem, moją dumą. Bardzo cię kocham. Dziękuję, że mnie wspierasz.
Pochylił się i ucałował końce jej palców. Uśmiechnęła się smutno i westchnęła. Pogłaskała go po włosach.
– Kochany mój, mówię to z bólem serca, bo wiem jakie to dla ciebie trudne, ale wkrótce twój ojciec odejdzie do Jahwe. Gdy to się stanie, ty zasiądziesz na tronie.
– Oby ten czas nie nadszedł nigdy. – Poparł swoje słowa zdecydowanym tupnięciem nogą. – Wiesz przecież, że Izrael nie miał, i nie będzie miał, lepszego króla, niż Dawid.
– Jak mówią księgi, wszystko ma swoje miejsce i swój czas. Twój ojciec, kierując się wolą Najwyższego, wyznaczył cię na następcę. I tak właśnie się stanie. – Wyprostowała się, żeby podkreślić nieuchronność tego, co miało nadejść.
– Może Adoniasz byłby lepszym władcą niż ja? – Przechylił przekornie głowę, czekając na jej reakcję.
Była silniejsza, niż mógł się spodziewać. Zdenerwowała się, jakby nie zauważyła, że żartował.
– Adoniasz? – Jego słowa tak ją wzburzyły, że aż wstała. – Oczywiście, że chciałby tego. Jestem pewna, że gdyby tylko mógł, już teraz zasiadłby na tronie. Ale korona Izraela nie jest mu pisana, dobrze o tym wiesz! Bóg przeznaczył ją tobie. – Wskazała go palcem. – Tobie, rozumiesz? Dawid osobiście mi to obiecał – dodała już spokojniej.
Jak nakazywało wychowanie i zwyczaje, kiedy kobieta wstawała, podnosił się również mężczyzna. Gdy więc tylko się podniosła, Salomon zrobił to samo.
– Matko, często powtarzasz, że wszystko dzieje się zgodnie z wolą Boga. Zgadzam się z tobą. Będzie więc tak, jak ma być – odparł filozoficznie, chcąc ją uspokoić, a przy tym gorąco wierząc w to, co mówi.
– On – spojrzała w niebo – pokazuje nam ścieżki, ale to my wybieramy, którą z nich pójdziemy. Mamy wolną wolę – obwieściła głośno, jakby chciała zakomunikować to całemu światu. – Trudno mi dopuścić myśl, że Adoniasz może mieć silniejszą niż ty chęć zostania królem, ale rozsądek i doświadczenie podpowiadają mi, że to, niestety, możliwe. Dlatego powinniśmy być czujni.
– Matko, Bóg czuwa nad wszystkim – uspokoił ją. – Wiele lat temu pokierował twoimi krokami tak, że zostałaś królową i urodziłaś mnie. Jeśli mam być władcą, stanie się tak, bez względu na to, jakie zakusy ma Adoniasz.
Królestwo Saby. Aksum
Do Saby należały ziemie leżące po wschodniej i zachodniej części najwęższego przesmyku Morza Czerwonego. Pałac króla Nikala, a także najważniejsze świątynie stały w części wschodniej. W skład zachodniej wchodziły liczne księstwa, między innymi Kusz, Punt i Aksum – największe ze wszystkich i najbogatsze, zarządzane przez księcia Seta.
Set, żeby utrzymać podległe mu tereny w posłuszeństwie, potrzebował żołnierzy i autorytetu Nikala. Jednak przede wszystkim niezbędne było mu jego pośrednictwo w handlu. Sam utrzymywał bardzo dobre kontakty z Egiptem, ale nie miał bezpośredniego dostępu do krajów po wschodniej stronie Morza Czerwonego, które były największymi odbiorcami towarów z Czarnego Lądu. Dla Nikala zaś, Aksum i inne księstwa na południe i w głąb kontynentu, były terenami zdobytymi przez jego przodków, należały więc do królestwa Saby. Ponieważ jak żadne inne na świecie były zasobne w złoto, kadzidło i mirrę, nie wyobrażał sobie, że mógłby je utracić.
Nikal miał słynącą z urody i inteligencji córkę Makedę i dwóch synów. Na następcę był przygotowywany czternastoletni Sirah. Dwa lata od niego młodszy, miał na imię Tomaj.
Książę Set miał tylko jednego syna o imieniu Den.
Set uważał, że Nikal jest słabym królem. Nie podobał mu się jego sposób sprawowania władzy i przyjazna polityka w stosunku do książąt z zachodnich ziem. Był przekonany, że gdyby to on był królem Saby, potrafiłby bardzo