Ewa Kassala

Królowa Saby


Скачать книгу

Jahwe jest dla niego najświętsza, a więc jego tron odziedziczy Salomon. Jednak nigdy nie ogłosił tego publicznie. A teraz był śmiertelnie chory. Najprawdopodobniej to właśnie było powodem zuchwałości Adoniasza. Zamierzał wykorzystać słabość króla i ogłosił się następcą, wierząc, że z chwilą, gdy założy na głowę koronę, Salomon nie będzie miał odwagi mu się przeciwstawić.

      W komnacie Batszeby czekali już prorok Natan i kapłan Sadok.

      – Królowo – przywitali się najpierw z władczynią. – Salomonie. – Skłonili głowy przed jej synem.

      – Jakie wieści? – Batszeba usiadła, wskazując im miejsca.

      W sytuacji, w której się znaleźli, nie zamierzała tracić czasu na ceremonialne powitania.

      – Mówcie – ponagliła.

      – Adoniasz rzeczywiście obwołał się królem. To fakt – rozpoczął Sadok. – Złożył ofiarę z owiec, cieląt i wołów przy kamieniu Zochelet, zwołując tam swoich braci, przyjaciół, stronników i część wojska.

      – Składając ofiarę w świętym miejscu, oznajmił zgromadzonym, że jako najstarszy syn Dawida, będzie królem – dodał prorok Natan. – Kapłan Abiatar udzielił mu błogosławieństwa, a Joab, jako dowódca oddziałów królewskich, obecnością wojska zaświadczył, że wszystko odbywa się zgodnie z wolą Dawida.

      – Zebrani w dolinie nie ośmielili się nawet pomyśleć, że Adoniasz mógłby ogłosić się królem, nie uzgodniwszy tego wcześniej z ojcem. Przecież byłaby to obraza Jahwe – z niezwykłym w tej sytuacji spokojem zauważył Salomon. – To nie wina ludzi, że wiwatowali na jego cześć. Nie mogli wiedzieć, że ich okłamał.

      – Masz rację – przyznała królowa z satysfakcją, zauważając wyważoną reakcję syna. – Czy nasz lud byłby w stanie wyobrazić sobie, że można być aż tak zuchwałym, by ogłosić się królem wbrew woli Jahwe? Może Adoniasz oszalał, po prostu?

      – Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, poddajemy się rządzącym, wierząc, że są mądrzy i powinniśmy im ufać – Salomon tłumaczył zachowanie tłumów. – A Adoniasz nie jest szalony – dodał. – Po prostu wykorzystuje sytuację. Jest żołnierzem, ocenił, że pora działać. Jak sądzę, pomyślał też, że gdy założy koronę, ojciec uzna, że najwyraźniej Bóg tak chciał. Robiąc to, sądził, że chory król nie będzie miał siły ani chęci zmieniać tego, co już się wydarzyło.

      – Salomon ma rację – przyznał Sadok. – Nie wiem, jak zareaguje król, gdy się o tym dowie. Bo jeszcze nie wie? – upewnił się, spoglądając na Batszebę i Salomona, a gdy oboje potwierdzili jego przypuszczenia, kontynuował. – W dolinie trwa teraz biesiada. Na rozkaz Adoniasza rozpoczęło się huczne świętowanie.

      – Co robić w tej sytuacji? Czy sprawy nie zaszły za daleko? – królowa na chwilę straciła pewność siebie. – Radźcie!

      – Może stało się tak z woli Jahwe? – Cicho, ale dobitnie wyraził pogląd Salomon. – Adoniasz może być przecież dobrym królem. Jest waleczny, szybko podbije kolejne terytoria, wzmocni nasze granice, będzie rządził twardą, zdecydowaną ręką. Jahwe mógł zmienić zdanie. Kiedyś widział na tronie mnie, a teraz woli Adoniasza?

      – Książę, wybacz, ale mam odmienne zdanie – zaprotestował Natan. – Z woli Jahwe twój ojciec zjednoczył Izrael. Jesteśmy silni jak nigdy. Teraz czas na wzmocnienie i ustabilizowanie tego, co mamy. Czas wojen minął, potrzebujemy pokoju i mądrego rządzenia. Trzeba budować, tworzyć, rozwijać. Wojownik tego nie zrobi. Izrael potrzebuje teraz mądrego władcy o pokojowej naturze. Od dawna wiesz, że Jahwe wybrał ciebie. Twój ojciec mówił o tym wielokrotnie. Twoim zadaniem będzie budowanie, w tym wzniesienie świątyni dla Arki Przymierza. Adoniasz tego nie zrobi!

      – O tym, że rządzenie Izraelem jest przeznaczone Salomonowi wiemy wszyscy – królowa odzyskała rezon. – Zastanówmy się, jak odwrócić bieg zdarzeń. I to szybko!

      – Zgadzam się, że trzeba działać natychmiast. – Sadok pokiwał głową. – Spieszmy się i módlmy, oby nie było za późno!

      – Pani, czym prędzej porozmawiaj z królem. Jahwe podsunie ci zarówno klarowne myśli, jak i odpowiednie słowa – zapewnił Natan.

      – Ojciec śpi, jest słaby – zatroskał się Salomon.

      – Zapewniam cię, że będzie wdzięczny, że został obudzony – stwierdził Natan.

      – Znam Dawida od lat. Przypuszczam też, że konieczność szybkiego działania doda mu sił – poparł proroka Sadok.

***

      Po chwili królowa pochylała się w komnacie nad swym śpiącym małżonkiem.

      – Panie mój – wyszeptała, a gdy otworzył oczy, klęcząc, ucałowała jego rękę. – W imię Boga, obiecałeś, że po tobie królem zostanie nasz syn, Salomon.

      – Tak będzie – odrzekł spokojnym głosem obudzony.

      – Czyli nie wiesz, o mój ukochany, że królem ogłosił się Adoniasz? Zrobił to bez twojej wiedzy?

      Dawid podniósł się na łożu. Tak jak przewidywał Sadok, wiadomość nim wstrząsnęła, ale paradoksalnie dodała mu też sił.

      – Co takiego!? – Jego głos, ostatnio bardzo słaby, zabrzmiał teraz tak donośnie, że prorok Natan nasłuchujący pod drzwiami komnaty, uzyskał pewność, że Batszeba właśnie przekazała mężowi niepokojące wieści i postanowił wejść do środka.

      – Panie. – Skłonił się, podchodząc do łoża. – Słyszę, że dotarły już do ciebie najnowsze informacje.

      – Co ma znaczyć to, o czym właśnie usłyszałem? Mów! – Dawid siedział wyprostowany, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce.

      – Królu, panie mój, Adoniasz złożył ofiarę z wielu wołów, tłustych cielców i owiec przy kamieniu Zochelet i ogłosił się królem. Zaprosił na uroczystość innych synów królewskich, dowódców wojskowych i kapłana Abiatara. Jedzą tam teraz z nim i piją, wołając przy tym: „Niech żyje król Adoniasz!”. Nie zaprosił jednak ani mnie, ani kapłana Sadoka, ani Benajasza, ani Salomona. Czy to wszystko stało się zgodnie z twoją wolą? Czy rzeczywiście nie chciałeś ujawnić nam, swoim sługom, kto ma zasiąść po tobie na tronie Izraela7? Pozwoliłeś, by Adoniasz założył koronę?

      – Natanie, któż lepiej, niż ty, zna wolę Jahwe. Ja jestem jego wiernym sługą. – Do Dawida, z każdym wypowiadanym słowem, napływały nowe siły. – To, co zrobił Adoniasz, stało się bez mojej wiedzy! Po mnie królem Izraela ma być Salomon. Nie Adoniasz, ani nikt inny, a Sa-lo-mon! – przesylabizował. – To postanowione.

      Batszeba przyglądała się mężowi z rosnącą radością. Łudziła się w duchu, że to, co właśnie się działo, sprawi, że na zawsze wrócą mu siły i ozdrowieje. „Może potrzebował właśnie takiego wyzwania”, pomyślała.

      – Oto co zrobicie – zdecydował król. – Czym prędzej, jak tylko skończę mówić, pójdziecie z Salomonem do Gichonu. Tam kapłan Sadok i ty, Natanie, namaścicie go świętą oliwą. Niech zadmą w rogi i wołają najgłośniej jak potrafią: „Niech żyje król Salomon!”. Benajasz będzie z wami i cała moja gwardia przyboczna. Grajcie, tańczcie i radujcie się – niech świat się dowie, że mamy nowego króla. Potem przyjdźcie do pałacu, niech Salomon zasiądzie na tronie. Będę na niego czekał i założę mu koronę.

      – Mój pan, Dawid niech żyje na wieki! – zawołała