Kopernika O obrotach ciał niebieskich została jedynie „zawieszona do czasu korekty”; korekty zostały naniesione w 1620 r., a siedemnaście lat później, w 1633 r., Kongregacja Świętego Oficjum (tj. Rzymska Inkwizycja) wytoczyła Galileuszowi proces. Skazano go za herezję i umieszczono w areszcie domowym na pozostałych osiem lat jego życia. Stworzyło to istniejącą do dziś atmosferę napięcia między nauką a religią.
Tak, Wenus była ważna dla historii astronomii i nauki, a tych kilka obserwacji Wenus wykonanych przez Galileusza znajduje się pośród najważniejszych i najbardziej rewolucyjnych odkryć w historii. Nie zmieniły one jednak Wenus w obiekt interesujący dla dalszych badań ani nie uczyniły go interesującym dla spekulacji dotyczących pozaziemskiego życia. Poza zmianą kształtu – od dużego sierpa do małego niemal okrągłego dysku i ponownie do dużego sierpa – Wenus wyglądała zawsze identycznie szaro i pozbawiona była cech charakterystycznych. Te zmiany wielkości i kształtu Wenus oznaczają, że kiedy jest blisko i jest duża, widzimy tylko skrawek planety, a kiedy Wenus dochodzi do pełni, oddala się od Ziemi, a w związku z tym trudniej ją badać. W rezultacie bez względu na to, jak duże teleskopy budują astronomowie, by powiększyć obraz Wenus, i niezależnie od tego, jak starannie zaprojektowali swoje filtry na obiektywy, nawet współcześni badacze, siedząc wygodnie na Ziemi, nie byli w stanie zobaczyć żadnego krateru, góry ani żadnego szczegółu na powierzchni Wenus. Nie widzieli też nigdy z Ziemi żadnej plamy – jasnej czy ciemnej – na powierzchni Wenus. Dla astronomów przez ponad czterysta ostatnich lat Wenus była nudna, niepoznawalna i nigdy nie stała się obiektem astronomicznego pożądania i skupienia w taki sposób jak Mars. W rzeczywistości aż do wynalezienia filtrów ultrafioletowych dla teleskopów na początku XX w. astronomowie nie byli w stanie zobaczyć żadnych szczegółów, nawet w atmosferze Wenus. Po zrozumieniu faz Wenus astronomowie stracili zainteresowanie tą planetą na ponad trzysta lat.
Autorzy literatury fantastycznonaukowej uznali Wenus za nieco bardziej interesującą, prawdopodobnie dlatego że ze względu na grubą warstwę atmosfery astronomowie nie mogli im udowodnić, że są w błędzie, pisząc o tym, co dzieje się na powierzchni Wenus. Edgar Rice Burroughs napisał serię książek umiejscowioną na tropikalnej Wenus, Carson Napier z Wenus zaczynającą się pozycją Piraci Wenus (1934) z kontynuacją Zagubieni na Wenus (1935) oraz Carson z Wenus (1939). Pisarz Ray Bradbury umiejscowił akcję opowiadania Całe lato jednego dnia (1954) na deszczowej Wenus. Jednak astronomia XX w. powoli, lecz stanowczo ukazała, że Wenus nie nadaje się do zamieszkania nawet dla postaci z książek fantastycznonaukowych.
W 1942 r., zanim współcześni astronomowie dowiedzieli się, jak poprawnie zmierzyć temperaturę na powierzchni Wenus, znany brytyjski astrofizyk James Jeans opisał Wenus jako „tak gorącą, że woda wyparowałaby […] tak, że planeta może być pozbawiona wody”29. Nie potrafił tego udowodnić, ale dwadzieścia lat później potwierdził to Carl Sagan za pomocą radioteleskopu. Ustalił on, że dzienna temperatura na powierzchni Wenus wynosi 477°C (dzisiejsze precyzyjniejsze pomiary określiły, że jest to 465°C)30. Jeans zasugerował również, że istnieją przesłanki przemawiające za tym, że chmury na Wenus mogą składać się z formaldehydu. Później udowodniono, że był bliski prawdy w tym aspekcie, że chmury składają się ze żrących substancji, ale nie z formaldehydu. Jako człowiek o otwartym umyśle Jeans nie wykluczył całkowicie możliwości życia na Wenus, ale sugerował, że „jakiekolwiek ta planeta może skrywać życie, musi znacznie różnić się od ziemskiego”.
W latach siedemdziesiątych odkryto, dlaczego Wenus tak niechętnie ukazywała swoją powierzchnię. Planeta ma składającą się prawie wyłącznie z dwutlenku węgla atmosferę, 95 razy gęstszą od ziemskiej, a poza tym otula ją warstwa chmur o grubości 20 kilometrów. Przy użyciu teleskopów do obserwacji Wenus astronomowie na Ziemi byli w stanie ustalić, że kropelki chmur nie składają się z formaldehydu, lecz głównie z kwasu siarkowego, który również jest bez wątpienia niebezpieczną substancją. Z powodu tych grubych chmur nigdy nie będziemy mogli spojrzeć w zakresie światła widzialnego poprzez atmosferę Wenus na jej powierzchnię. Światło, które my widzimy gołym okiem, a astronomowie od XVII w. do czasów współczesnych za pomocą teleskopów, odbija się od wenusjańskich chmur, bladożółtych i prawie całkowicie pozbawionych cech charakterystycznych. By móc spojrzeć przez atmosferę Wenus, inżynierowie z NASA na sondach kosmicznych krążących wokół Wenus umieścili radary, które spenetrowały chmury. W latach siedemdziesiątych była to sonda Pioneer Venus, a w 1989 r. – sonda Magellan.
Przy użyciu danych z sondy Pioneer Venus planetolodzy udowodnili poprawność hipotez Jamesa Jeansa. Wenus straciła prawie całą wodę, którą posiadała przed miliardami lat. Kiedyś na Wenus istniały rzeki i oceany. Obecnie jest całkowicie sucha, co najwyżej z ilością pary wodnej w atmosferze wystarczającą do utworzenia globalnego oceanu (gdyby cała para wodna mogła skondensować się na powierzchni planety) o głębokości zaledwie od 2,5 do 5 cm, podczas gdy ziemskie oceany mają średnią głębokość 3,2 km31. Wprawdzie powierzchnia Wenus z kraterami, górami i kontynentami wykazuje podobieństwo do powierzchni Ziemi, jest jednak planetą tak nieprzyjazną życiu, jak to tylko możliwe.
A co z Jowiszem? Jowisz był inny. Galileusz odkrył cztery duże księżyce Jowisza w 1610 r., lecz przez jego teleskop sama planeta nie ukazywała nic przykuwającego uwagę. Księżyce Io, Europa, Ganimedes i Kallisto widziane przez XVII wieczne teleskopy były jedynie białymi, podobnymi gwiazdom kropkami, tańczącymi nieustanie wokół Jowisza. Kiedy z rozsądną precyzją wyznaczono okresy obiegu tych księżyców, niewiele więcej można było odkryć na ich temat aż do czasów współczesnych, kiedy NASA wysłała sondy Pioneer 10 i 11, a później Voyager 1 i 2, które przemknęły w pobliżu Jowisza w latach siedemdziesiątych. Następnie poznawaliśmy Jowisza dzięki sondzie Galileo w latach dziewięćdziesiątych oraz dzięki nadal aktywnej misji Juno.
Ciemne pasy i obszary na Jowiszu zostały prawdopodobnie zaobserwowane już w 1630 r. przez Włocha Francesco Fontanę. W 1664 r., trzydzieści lat później i prawie pół wieku po odkryciu księżyców Jowisza, angielski naukowiec Robert Hooke stwierdził, że zauważył plamę na Jowiszu. Rok później Cassini jako pierwszy opisał na Jowiszu „trwałą plamę” o wielkich rozmiarach. Jednakże Jowisz znajduje się tak daleko od Ziemi, że aż do pojawienia się współczesnych teleskopów te cechy były obserwowane z niewystarczającą precyzją, by wytworzyć zainteresowanie Jowiszem, które doprowadziłoby astronomów do takiej fascynacji tą planetą jak Marsem.
Przez kilka początkowych dekad XVII w. Jowisz był źródłem wielu spekulacji dotyczących życia pozaziemskiego. Ich źródłem był sam Johannes Kepler, który stworzył współczesną matematyczną astrofizykę, kiedy odkrył, że planety krążą wokół Słońca po elipsach, a nie okręgach, ze Słońcem w jednym z ognisk elipsy. Kepler w odpowiedzi na odkrycie przez Galileusza czterech dużych księżyców Jowisza zasugerował, że samo istnienie księżyców jowiszowych dowodzi tego, że Jowisz jest zamieszkały32. Bo z jakiego powodu, wyjaśniał Kepler, Bóg stworzyłby te księżyce, jeśli nie dla samej radości mieszkańców Jowisza?
Jowisz jest jednak dość daleko od Słońca. W związku z tym ilość ciepła otrzymywanego od Słońca przez górne warstwy atmosfery Jowisza byłaby zdecydowanie niewystarczająca dla utrzymania wody w stanie ciekłym. Od szczytu chmur Jowisza temperatura wzrasta wraz z głębokością, tak że temperatury powyżej punktu zamarzania wody zaczynają się na głębokości kilkuset kilometrów. Jednakże na tych głębokościach ciśnienie jest już prawie dwadzieścia razy większe niż na powierzchni Ziemi, a wraz z dalszym wzrostem głębokości ciśnienie i temperatura wzrasta dramatycznie. Czy życie mogłoby przetrwać i rozwijać się w górnej atmosferze bez ciekłej wody? Czy życie w głębi atmosfery byłoby w stanie wytrzymać olbrzymie ciśnienie wytwarzane przez wielką masę Jowisza oraz siłę pola grawitacyjnego planety? W najlepszym razie jest to niezwykle