że jest rozpalony i ogłosić zawieszenie broni.
Wybrał trzecią opcję: postanowił jej uświadomić, że nie będzie tańczył tak, jak ona mu zagra.
– Nie wydaje mi się, żeby w tej grze stawką była uczciwość.
Nastrój prysnął. Laura zesztywniała. Trzeba jednak przyznać, że nie przestała się uśmiechać.
– Dobrze. Wracajmy więc do punktu A: ignorujemy chemię.
– Tak będzie lepiej.
Nie miał na myśli tego, co mówi. Raczej nie spodziewał się, że Laurel zechce z własnej woli zdradzać mu swoje sekrety. Wszystko w swoim czasie.
– A wracając do imprezy dobroczynnej…
– No dobrze… – Zdjęła mu rękę z ramienia i spojrzała na niego z namysłem.
– Powinniśmy wybrać się na jakieś przyjęcie dobroczynne w mieście i podejrzeć, jak to robią inni.
– Rzeczywiście! – Xavier aż zamrugał. – To jest świetny pomysł!
Sam powinien był na to wpaść. I pewnie by to zrobił w swoim rodzimym jubilerskim biznesie, bo ilekroć natknął się na interesującą strategię konkurencji, zawsze dokładnie ją badał i wyciągał wnioski.
Dlaczego nie zastosować tej sprawdzonej metody w fundacji?
– Zrobię rozeznanie i wybierzemy się razem na rozpoznanie w terenie – zaproponowała z uśmiechem.
Fantastycznie.
Skoro nie można utrzymać jej na dystans, to należy spędzić z nią dość czasu, by przejrzeć jej zamiary.
Jeśli ma ulec chemii i sile przyciągania, to da sobie jakoś radę, byle nie stracić z oczu tego, co dla niego ważne.
Tylko wciąż nie wiadomo, jak bardzo Laurel wszystko to zagmatwa.
ROZDZIAŁ CZWARTY
Już w piątek w tym samym tygodniu Adelaide zaskarbiła sobie pełne zaufanie Xaviera.
Musiała rzeczywiście zdobyć przez lata niemałe i doświadczenia u boku Marjorie, wykazała się bowiem kompetencją i znajomością wszystkich aspektów działalności fundacji.
Bez zbędnej zwłoki podejmowała rozsądne decyzje. Personel reagował na jej polecenia tak, jakby robiła to od zawsze, a Xavier polubił jej sposób działania.
Fundacja od dawna nie działała tak sprawnie, a on dzięki temu mógł zajmować się swoimi sprawami.
Albo przynajmniej udawać, że się czymś zajmuje, do czasu, gdy zorientuje się, jak nadać sprawom bieg, który by mu sprzyjał.
Laurel wsunęła głowę w uchylone drzwi gabinetu.
– Dlaczego wcale się nie dziwię, że siedzisz za biurkiem? – rzuciła prowokacyjnie.
– Bo tutaj właśnie jest moje miejsce pracy – odparł pogodnie.
Odkąd zostali „partnerami”, nauczył się, że na to pytanie nie ma zadowalającej odpowiedzi.
– Może raczej dlatego, że się tutaj ukrywasz, od kiedy Adelaide przejęła kontrolę nad interesem.
Wzruszył ramionami.
– Może nie ukrywam się zbyt skutecznie, skoro mnie znalazłaś.
– Szukałam cię. – Wsunęła się do gabinetu. – Może jako jedyna osoba w tej firmie.
– Miejmy nadzieję, że masz istotny powód – odparł szybko, nie zamierzając wdawać się w kolejną dyskusję na temat tego, że mógłby spróbować nawiązać jakąś interakcję z personelem. – Bo jestem tu zajęty papierologią.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.