dwa lata i uczyła się pracy w radiowozie. Jej rodzicielskie umiejętności oscylowały między „Pajęczyną Charlotty” a „Władcą much”. Jeremy do dzisiaj wypominał jej w żartach liścik, jaki zostawiła mu w pudełku na lunch:
Chleb jest czerstwy. Tak się dzieje, gdy nie zamykasz torebki.
Przysięgła sobie, że dla Emmy będzie lepszą matką, ale tak naprawdę co oznacza: „Jestem dobrą matką”?
Czy dobra matka nie układa niezłożonego prania na kanapie w salonie? Nie zapomina o opróżnieniu przepełnionego worka odkurzacza, by nie śmierdział paloną gumą przy każdym użyciu? Orientuje się dużo wcześniej niż o trzeciej w nocy, że pudło z zabawkami śmierdzi zgniłymi roladkami owocowymi, ponieważ Emma chowała na dnie wszystkie roladki, jakie Faith jej dawała?
Dzieci to potwornie upierdliwe istoty.
– Jestem Amanda Wagner, zastępczyni dyrektora GBI.
Faith omal nie zaczęła zanosić modlitwy dziękczynnej do Jezusa, ponieważ zgodnie z planem Amanda była ostatnim prelegentem.
Amanda oparła się o stół z przodu sali i czekała, aż wszyscy obecni skupią na niej swoją uwagę.
– Mieliśmy sześć miesięcy na przygotowanie tego transferu. Jakiekolwiek niepowodzenie będzie wynikiem ludzkiego błędu. Obecni w tej sali są ludźmi, którzy mogą popełnić ten błąd. Proszę opuścić rękę.
Facet siedzący z przodu opuścił rękę.
Amanda spojrzała na zegarek.
– Jest pięć po drugiej. Mamy tę salę do trzeciej. Zróbcie sobie dziesięć minut przerwy. Po przerwie wracajcie i jeszcze raz przejrzyjcie materiały. Nie wolno wynieść stąd żadnych dokumentów. Żadnych plików w laptopach. Jeśli macie jakieś pytania, przekażcie je na kartce waszemu bezpośredniemu przełożonemu. – Amanda posłała uśmiech Faith, jedynej agentce w sali, której szefowała. – Dziękuję, panowie.
Otworzyły się drzwi. Faith zobaczyła hol. Rozważała konsekwencje udania, że idzie do łazienki, i wyślizgnięcia się tylnymi drzwiami.
– Faith. – Amanda szła w jej kierunku, uniemożliwiając ucieczkę.
– Zaczekaj chwilę.
Faith zamknęła laptop.
– Będziemy się zastanawiać, dlaczego nikt się nawet nie zająknie, że nasz „więzień specjalnego znaczenia” uważa, że obali tajną władzę jak Katniss z „Igrzysk śmierci”?
Amanda zmarszczyła brwi.
– Myślałam, że Katniss jest bohaterką pozytywną?
– Mam problem z kobietami u władzy.
Amanda potrząsnęła głową, po czym oznajmiła:
– Will potrzebuje połechtania ego.
Faith na chwilę straciła rezon. To stwierdzenie było zaskakujące z dwóch podwodów. Po pierwsze, Will jeżył się przy każdej próbie prowadzenia za rękę; po drugie, Amanda karmiła się raczej tłamszeniem ego.
– Przeżywa, że nie został wybrany do tego zadania – powiedziała Amanda.
– Wybrany? – Faith straciła sześć niedziel z powodu tej nudy. – My-ślałam, że to kara za… – Nie była na tyle głupia, by wyliczyć powody.
– Że siedzę tu za karę.
Amanda nie przestawała kręcić głową.
– Faith, kiedyś ci faceci będą rządzić wszystkim. Muszą przywyknąć, że uczestniczysz w rozmowie. To się nazywa nawiązywanie kontaktów.
– Nawiązywanie kontaktów? – Faith starała się nie podnosić głosu. Sama zawsze kierowała się mottem: „Po co iść na całość, skoro mogę iść do domu?”.
– To lata twoich najwyższych zarobków, Faith. Pomyślałaś o tym, że kiedy Emma będzie w college’u, ty będziesz się już kwalifikować do emerytalnego ubezpieczenia zdrowotnego?
Faith poczuła, jakby ktoś wbił jej nóż w serce.
– Nie możesz wiecznie pracować w terenie – dodała Amanda.
– A Will może? – Faith była zdezorientowana. Amanda była dla Willa niczym matka. Taka, którą podejrzewasz, że chce cię przejechać autem. – Skąd to zachowanie? Will jest twoim ulubieńcem. Dlaczego zamykasz mu drogę rozwoju?
Zamiast odpowiedzieć, Amanda przerzuciła strony broszury zadrukowane tekstem o pojedynczych odstępach między linijkami.
Faith nie potrzebowała wyjaśnienia.
– On jest dyslektykiem, nie analfabetą. W liczeniu jest ode mnie lepszy. Może przeczytać materiały informacyjne. Tyle że dłużej to potrwa.
– Skąd wiesz o jego dysleksji?
– Ponieważ… – Faith sama nie wiedziała, skąd o tym wie. – Ponieważ z nim pracuję. Zwracam uwagę na różne rzeczy. Jestem detektywem.
– Ale on sam nigdy ci o tym nie powiedział. I nigdy nikomu o tym nie powie. Dlatego nie możemy oferować mu ułatwień. I dlatego nigdy nie wejdzie na wyższe szczeble drabiny.
– Jezu – mruknęła Faith. Amanda ot tak sobie zamykała Willowi przyszłość.
– Mandy. – Do sali weszła Maggie Grant. Przyniosła dwie butelki zimnej wody dla nich obu. – Czemu tu jeszcze siedzicie, na litość boską? W holu jest chłodniej.
Faith ze złością odkręciła korek butelki. Nie mogła uwierzyć w te słowa o Willu. Amanda nie miała prawa decydować o tym, co Will potrafi, a czego nie.
– Jak mama? – zapytała ją Maggie.
– Dobrze. – Faith zebrała swoje rzeczy. Musiała stąd wyjść, zanim powie coś głupiego.
– A Emma?
– W porządku. Nie narzekam. – Faith wstała z krzesła. Przepocona bluzka przykleiła jej się do pleców. – Powinnam…
– Pozdrów je ode mnie – powiedziała Maggie i zwróciła się do Amandy: – Jak twój chłopiec?
Miała na myśli Willa. Wszyscy przyjaciele Amandy nazywali go jej chłopcem. To sformułowanie przypominało Faith pierwsze zetknięcie z Michonne w „Żywych trupach”.
– Radzi sobie – odparła Amanda.
– Na pewno – stwierdziła Maggie i ponownie zwróciła się do Faith:
– Powinnaś się koło niego zakręcić, zanim pojawiła się Sara.
– Jest dla niego za mało urocza i słodka – dodała Amanda ze śmiechem, który można by nazwać rechotliwym.
– Co to niby, kurwa, znaczy? – Faith uniosła ręce, by uniknąć dekapitacji. – Przepraszam. Obudziłam się o trzeciej nad ranem, ciągnąc pudło z zabawkami do ogrodu. Niebo się obudziło, więc i ja się obudziłam.
Przed dalszym przeinaczaniem tekstu z „Krainy lodu” uratował ją dzwonek telefonu.
– To mój – powiedziała Maggie. Podeszła do okna i odebrała.
Wtedy zaczął dzwonić telefon Amandy.
W holu rozległo się więcej dzwonków. Faith miała wrażenie, że rozdzwoniły się wszystkie telefony w budynku.
Spojrzała na zegarek. Przed spotkaniem wyciszyła sygnał powiadomień, ale teraz go włączyła. O godzinie 14:08 nadeszła informacja z Systemu Powiadamiania Służb:
WYBUCHY NA UNIWERSYTECIE EMORY. WIELE OFIAR. TRZEJ PODEJRZANI BIALI MĘŻCZYŹNI UCIEKLI SREBRNYM CHEVROLETEM MALIBU