i wyładowują złość na łóżku. Przynosi im to ulgę, nie wywołując jednocześnie poczucia winy. Nie trzeba dodawać, że tak jest lepiej dla utrzymania w domu dobrej atmosfery.
Poza omówionymi już ćwiczeniami, które rozwijają umiejętność wyrażania negatywnych uczuć, wrogości i gniewu, terapia bioenergetyczna wykorzystuje również ruchy wyrażające czułość, troskliwość i pożądanie. Wielu ludziom sprawia trudność całowanie, dotykanie i obejmowanie. Skurcze mięśni szczęk, gardła i ramion często sprawiają, że te ruchy wyglądają niezgrabnie i tak samo są odczuwane. W rezultacie człowiek ma opory przed takimi czynnościami, a jeśli się na nie zdecyduje, czuje się niepewnie. A ponieważ niepewny ruch często wywołuje dwuznaczną reakcję drugiej strony, u takiej osoby wykształca się poczucie niskiej wartości i odrzucenia. Pewność siebie to przekonanie, że w każdej sytuacji stać mnie na swobodną i pełną autoekspresję z użyciem właściwie dobranych i pełnych gracji ruchów.
Może się wydawać zaskakujące, że spontaniczność i samokontrola, pomimo że pozornie sobie przeczą, są dwoma aspektami naturalnej mobilności. Samokontrola implikuje władanie sobą, co jest cechą osoby świadomej własnych emocji i panującej nad swoimi ruchami. Ktoś stosuje samokontrolę, bo może swobodnie wybierać, w jaki sposób będzie wyrażał siebie. Jego mobilność nie jest ograniczona przez chroniczne napięcia mięśniowe. Zupełnie inaczej jest w przypadku jednostki o osobowości kompulsywnej, której zachowania są podyktowane napięciami, czy jednostki impulsywnej, której zachowania są reakcją na te napięcia. Podczas terapii bioenergetycznej często można zauważyć, że im większą swobodą ruchów rozporządza pacjent, tym większą zdobywa samokontrolę.
Gracja to cecha jednostki, której ciało jest wolne od stałych napięć. Jej ruchy są pełne gracji, ponieważ są spontaniczne, a przecież w pełni skoordynowane i efektywne. Skoro spontaniczność jest konstytutywnym elementem gracji, to prawdziwej gracji nie da się osiągnąć poprzez ćwiczenia. Opisane powyżej ćwiczenia nie dadzą wiele, jeśli będzie się je wykonywać bez świadomości, czemu mają służyć, a mianowicie – rozluźnieniu napięć w mięśniach. Kiedy napięcia znikają, gracja ujawnia się samorzutnie.
Odczuwanie i samodoświadczanie
Tym, co człowiek naprawdę odczuwa, jest jego ciało – to aksjomat analizy bioenergetycznej. Nie może postrzegać środowiska, o ile nie oddziałuje ono na ciało. Czuje jedynie, jak jego ciało reaguje na bodźce docierające z otoczenia, i to odczucie rzutuje na otoczenie, na owe bodźce. A zatem jeśli czuję, że ręka, którą położyłeś mi na ramieniu, jest ciepła, to w istocie czuję ciepło mojego ramienia rozgrzanego przez twoją rękę. Wszelkie odczucia to percepcje pochodzące z ciała. Jeśli czyjeś ciało nie reaguje na otoczenie, to taka osoba nie czuje nic.
Samodoświadczanie11 jest funkcją odczuć. Stanowi sumę wszystkich wrażeń cielesnych doznawanych w danym momencie. Poprzez samodoświadczanie człowiek wie, kim jest. Wie, co się dzieje w każdej części jego ciała. Inaczej mówiąc, jest w kontakcie z samym sobą. Na przykład doznaje przepływu odczuć związanych z oddychaniem, wyczuwa też wszystkie inne, spontaniczne lub mimowolne poruszenia ciała. Ale jest również świadomy napięć mięśniowych, które ograniczają jego ruchy, gdyż one także są źródłem wrażeń. Osoba, której brakuje samodoświadczania, zastępuje je samoświadomością. Zamiast pozostawać w kontakcie z ciałem, postrzega je jakby od zewnątrz, oczami umysłu. Ciało, z którym nie mamy wewnętrznej łączności, wydaje się nam czymś dziwnym i niezgrabnym, czujemy się więc niepewnie w swych ruchach i innych formach ekspresji.
U osoby z ułomnym doświadczaniem ciała z pewnych jego części nie dopływają żadne wrażenia, więc części te pozostają poza świadomością. Na przykład większość ludzi na ogół nie zdaje sobie sprawy z wyrazu swojej twarzy. Nie wiedzą, że wyglądają na smutnych, złych albo zniesmaczonych. W niejednej twarzy widać tak oczywiste cierpienie, że obserwator zdumiewa się, konstatując, iż ta osoba jest tego nieświadoma. Inne części ciała, których ludzie powszechnie nie doświadczają, to nogi, pośladki, plecy i ramiona. Każdy oczywiście wie, że je posiada, ale nie doświadcza ich jako żywych części swojego ciała. Nie potrafi powiedzieć, czy jego nogi są rozluźnione, czy zdrętwiałe, czy pośladki są wypięte, czy wciągnięte, czy plecy są wyprostowane, czy przygarbione, czy ramiona są uniesione, czy opuszczone.
Brak samodoświadczania oznacza, że jednostka nie dysponuje pełnym zakresem funkcji tych części ciała, które zniknęły z jej świadomości. Ktoś, kto nie doświadcza własnych nóg, nie może czuć się bezpiecznie, gdyż nie ma poczucia, że nogi utrzymują go w pozycji pionowej. Nie ma poczucia, że pewnie stoi na własnych stopach i wydaje mu się, że musi wesprzeć się na czymś lub na kimś. Pośladki służą jako przeciwwaga ułatwiająca zachowanie pozycji wyprostowanej. Kiedy są wysunięte, górna część ciała ma tendencję do kurczenia się w sobie. Zapobiec temu można tylko przez wypięcie piersi i usztywnienie pleców. Człowiek z wciągniętymi pośladkami przypomina psa z podkulonym ogonem. Ktoś, kto nosi się w ten sposób, traci naturalną czupurność, co można zrekompensować jedynie sztywną, przesadnie hardą postawą. Z drugiej strony, wypinając pośladki, tracimy zdolność do kołysania miednicą, sygnalizującego seksualną agresywność. Ciało przyjmuje pozycję lordozy, czyli nienaturalnego wygięcia pleców. Jednostka taka ma poczucie niepełnowartościowości seksualnej, gdyż nie jest w stanie wyrażać w pełni i swobodnie odczuć erotycznych.
Normalnie podczas oddychania miednica porusza się swobodnie i spontanicznie do przodu i tyłu. Podczas stosunku ruch ten się nasila i przeradza w mimowolne skurcze orgazmu. Przy ruchu w tył miednicę wypełniają doznania i emocje, które przy ruchu w przód wyładowują się w genitaliach. Chroniczne napięcia w miednicy, ograniczając jej mobilność, osłabiają naszą zdolność do orgazmu. Co przykre, te same napięcia blokują również nasze samodoświadczanie, nie wiemy więc, co jest nie tak w naszym funkcjonowaniu seksualnym. Możemy obwiniać siebie lub partnera, nie rozumiejąc prawdziwej przyczyny trudności.
Z powodu chronicznych napięć przeciętny człowiek niewiele czuje w plecach. Zazwyczaj plecy są tak sztywne, że w ogóle się nie zginają, albo tak giętkie, że nie zapewniają ciału żadnego oparcia. W obu przypadkach jednostka traci zdolność do „wspierania” swoich uczuć lub do ich powstrzymywania12. Przesadna sztywność prowadzi do zachowań kompulsywnych, zbyt wielka elastyczność – do impulsywności. Pozbawiony czucia w plecach człowiek nie może zmobilizować gniewu w celu przełamania frustracji. U psa czy kota grzbiet dosłownie rośnie w górę, kiedy zwierzę jest rozgniewane. Nawet sierść na tej części ciała staje dęba, jak gdyby naładowana emocjami. Podrażniona istota ludzka złości się lub nawet wpada we wściekłość, ale nie ma zwierzęcej zdolności tak bezpośredniego wyrażania gniewu.
Napięcie w plecach jest zwykle powiązane z napięciami blokującymi ruch ramion. Te ostatnie mają wpływ na dwie ważne funkcje ciała. Pierwsza to sięganie po coś, druga to zadawanie ciosów. Kiedy ramiona są zablokowane w pozycji uniesionej, jednostka jest „zawieszona” niczym na wieszaku do ubrań. Uniesione ramiona wyrażają lęk, ponieważ ich ruch w górę jest reakcją na zagrożenie. Osoba z uniesionymi ramionami „zawiesza się” na niezdolności do sięgania i uderzania, a zatem jest również niezdolna do odpuszczenia sobie.
Ponadto człowiek pozbawiony samodoświadczania zachowuje się nierozważnie. Jego wyobrażenie o sobie odbiega od obrazu, który prezentuje otoczeniu, i naiwna akceptacja tego wyobrażenia naraża go na nieoczekiwane reakcje. Ktoś, kto sądzi, że wygląda męsko, wypinając pierś, jest zaszokowany, gdy dowiaduje się, że inni postrzegają to jako sztuczną pozę. Z tego samego powodu łatwo daje się zwieść pozom innych ludzi. Możesz poznać innych tylko w takim stopniu, w jakim poznałeś samego siebie, i możesz wczuwać się w nich tylko o tyle, o ile potrafisz wczuć się w siebie.
Utrata samodoświadczania jest skutkiem chronicznego napięcia mięśni. Różni się