John Bradshaw

Zrozumieć kota


Скачать книгу

do zwłok ludzkich. W tym celu usuwano wnętrzności i zastępowano je suchym piaskiem17. Następnie ciało zwierzęcia owijano wieloma warstwami lnianych bandaży. Często były one nasycone substancjami konserwującymi, takimi jak soda – naturalny środek osuszający zalegający na dnie wyschniętych jezior tropikalnych. Kiedy indziej używano mieszanek złożonych z tłuszczów zwierzęcych, wosku pszczelego, żywicy takich drzew jak cedr i pistacja, sporadycznie bituminów wydobywanych na wybrzeżu Morza Czerwonego, setki mil od miejsca pochówku18.

      Mumie kotów przybierały bardzo różny wygląd zewnętrzny, zapewne w zależności od gustu i możliwości finansowych zamawiającego. Niektóre były zwykłym zawiniątkiem, co najwyżej z prostym sznurem glazurowanych ceramicznych paciorków dla ozdoby, za to u innych zewnętrzną warstwę bandaży zdobiły barwne wzory. Niekiedy wokół czaszki zwierzęcia formowano z gliny i nasączonego gipsem lnu rodzaj „głowy” albo doczepiano w tym miejscu kocią głowę z brązu – czasem topornie wykonaną, ale kiedy indziej oddającą każdy szczegół. Wiele takich mumii umieszczano w zwykłych, prostokątnych trumnach z drewna, ale dla niektórych przygotowywano futerały w kształcie ciała kota, pokryte gipsem i malowane, a czasami nawet pozłacane, z błyszczącymi paciorkami w miejscu oczu. Wydaje się, że kiedy były nowe, do złudzenia przypominały żywego kota.

      Zmumifikowane koty i futerał na mumię

      Trzeba wiedzieć, że koty ofiarne hodowano specjalnie w tym celu. Pozostałości kociarni odnaleziono w sąsiedztwie świątyń wszystkich bóstw kojarzonych z kotami lub pokrewnymi zwierzętami. Bez wątpienia koty te zabijano specjalnie w celu mumifikacji, gdyż rentgenowskie obrazy mumii ujawniają złamania kręgosłupa, a w niektórych przypadkach wskazują na uduszenie19. Niektóre zwierzęta uśmiercono we wczesnej młodości, jak dwu- lub czteromiesięczne kocięta, inne były już dorosłe, w wieku od dziewięciu do dwunastu miesięcy. Przypuszczalnie hodowcy czerpiący z tego procederu zyski nie widzieli powodu, by żywić koty dłużej, chyba że dany egzemplarz był przeznaczony do rozpłodu. Mumie sprzedawano wiernym odwiedzającym świątynię, ci zaś składali je w ofierze odpowiedniemu bóstwu. Gdy uzbierała się ich większa liczba, kapłani przenosili je hurtem do przeznaczonych na ten cel katakumb, gdzie wiele z nich przetrwało w dobrym stanie do czasu masowego plądrowania staroegipskich cmentarzy w XIX i XX wieku.

      Nigdy nie ustalimy, jak wiele kotów złożono w ten sposób w ofierze. Archeolodzy, którzy odkryli ich cmentarzyska, pisali o ogromnych stosach białych kocich kości oraz pyle z gipsu i zbutwiałych bandaży rozwiewanym po pustyni. Niektóre cmentarze zostały w całości rozkopane, a ich zawartość wykorzystano do użyźniania pól – w okolicy, a nawet w odleglejszych miejscach. Jeden tylko z transportów kocich mumii wysłanych do Londynu ważył dziewiętnaście ton i z tego tylko jedna mumia została wyeksponowana w British Muzeum, pozostałe zaś rozsypały się w proch. Z milionów zmumifikowanych kotów zachowało się w muzeach zaledwie kilkaset pochodzących tylko z paru spośród licznych cmentarzy stworzonych w przeciągu stuleci. Mumie te niekoniecznie więc są w pełni reprezentatywne dla kotów starożytnego Egiptu.

      Badania niektórych zachowanych mumii za pomocą technik medycyny sądowej ujawniły wiele faktów dotyczących tych zwierząt, dostarczając nam wglądu w relacje między Egipcjanami a ich kotami. Wszystkie te koty miały pręgowane futro, podobnie jak żbik odmiany lybica; żaden nie był czarny, żaden nie miał białych wstawek ani plam, które w wielu częściach świata są dziś bardziej pospolite niż pręgi.

      Dowody na większe zróżnicowanie barwne kotów domowych pochodzą dopiero z późniejszego okresu i nie z Egiptu. Źródłem każdej z tych zmian była pojedyncza mutacja, co jest powszechne także wśród dzikich kotowatych. Na przykład tak zwany gepard królewski, który w swoim czasie był uważany za odrębny gatunek, ma po prostu futro w nieregularne plamy zamiast w cętki jak większość gepardów. Występują także okazy czarne (melanistyczne). Odnotowano je wśród lwów, tygrysów, jaguarów, karakali, pum, rysiów, ocelotów, margajów i serwali. W dzikim życiu czarne ubarwienie jest zawadą, gdyż nie daje tak dobrego efektu maskującego jak normalne futro, więc takie osobniki rzadko pozostawiają potomstwo i odpowiedzialne za tę anomalię geny zanikają w populacji20.

      Jeśli weźmiemy to pod uwagę, wydaje się dziwne, że pomimo trwającej już wówczas być może nawet dwa tysiące lat historii udomowienia u zmumifikowanych kotów egipskich – jak się zdaje – nie stwierdzono żadnej z tych kolorystycznych wariacji; wszystkie one musiały zaistnieć w ciągu kolejnych dwóch tysiącleci. Niewykluczone, że Egipcjanie aktywnie eliminowali takie „nienaturalne” koty w rzadkich przypadkach mutacji, być może z pobudek religijnych.

      Możliwe natomiast, że w starożytnym Egipcie trafiały się koty rude lub rudo pręgowane (zob. kapsułę „Dlaczego rude koty to przeważnie samce”). Na niektórych malowidłach ściennych przybierają odcień rudawy w odróżnieniu od typowego szaroburego ubarwienia odmiany lybica, aczkolwiek może to być licentia poetica malarza albo skutek żółknięcia barwników pod wpływem czasu. W egipskiej Aleksandrii i w założonym przez Egipcjan Chartumie rude koty występują powszechniej niż gdziekolwiek indziej w północno-wschodniej Afryce i na Bliskim Wschodzie, co nasuwa myśl, że właśnie w starożytnym Egipcie ruda mutacja zakorzeniła się w populacji kotów domowych i stamtąd rozprzestrzeniła się na resztę świata21. Chociaż rude koty bardziej rzucają się w oczy niż pręgowane, a więc noszą mniej skuteczną barwę ochronną, współcześnie okazują się bardzo skutecznymi łowcami, zwłaszcza na wsi. Skoro już raz doszło do takiej mutacji, nie było jak widać przeszkód, by się upowszechniła22.

      Dlaczego rude koty to przeważnie samce

      Mutacja sprawiająca, że kocie futerko ma barwę rudą zamiast zwykłych czarno-burych pręg, jest dziedziczona w odmienny sposób niż pozostałe odmiany kolorystyczne. U ssaków większość genów podporządkowuje się regułom dominacji: aby tzw. recesywny gen ujawnił się w wyglądzie zwierzęcia, musi być obecny w obu chromosomach, z których jeden pochodzi od matki, drugi od ojca; w przeciwnym wypadku decyduje tzw. gen dominujący. Zazwyczaj osobniki z jednym genem recesywnym i jednym dominującym nie różnią się od posiadających dwa geny dominujące. Jest jednak pewien ważny wyjątek. Jeśli kot posiada i „rudą”, i „burą” wersję genu, to każda z nich ma wpływ na barwę futra, co skutkuje przypadkowym wzorem. W jednej części skóry aktywizuje się chromosom z wersją rudą, w innej przeważa chromosom bury. W efekcie powstaje tak zwany kot szylkretowy, u którego dokładny układ barw zależy od innych jeszcze genów. Jeśli dodatkowo taki kot jest nosicielem pary genów mutacji czarnej, to obszary bure zabarwiają się na czarno, maskując pręgowanie (jak u kota jednolicie czarnego), natomiast na obszary rude geny te nie mają wpływu, więc żółto-rude pręgowanie jest nadal widoczne. Taki kot jest określany jako calico.

      Gen decydujący o barwie znajduje się w chromosomie X. Samice mają dwa takie chromosomy, a samce tylko jeden, któremu towarzyszy znacznie mniejszy chromosom Y, decydujący o płci męskiej, lecz nieniosący żadnej informacji na temat koloru futra. Aby kotka była ruda, musi nosić „rudą” mutację w obu chromosomach. Jeśli ma ją tylko w jednym, będzie miała futerko szylkretowe. Trafiają się więc rude samice, ale szylkretowe są znacznie częstsze. Natomiast samce są niemal bez wyjątku całkowicie rude albo bez żadnej rudej domieszki. Okazy szylkretowe są rzadkością. Zdarza się to wtedy, gdy kot ma dwa chromosomy X i jeden Y, co jest skutkiem nieprawidłowego podziału komórek. Nie jest zatem prawdziwe potoczne przekonanie, że rudy kot musi być samcem.

      Wiemy ponadto, że mumifikowane koty były średnio o piętnaście procent większe od współczesnych kotów domowych23. Wczesne formy niemal wszystkich udomowionych gatunków – bydła, świń, koni i nawet psów – były znacząco mniejsze niż ich dzicy pobratymcy, głównie dlatego, że nad mniejszymi zwierzętami łatwiej było ludziom zapanować. Zasada ta nie sprawdza się jednak w przypadku kota, który i tak jest niewielki w porównaniu z człowiekiem.