Ella Maise

Pokochać Jasona


Скачать книгу

cię uważnie, Keith. Nikt ci nie przerywa” – powiedziałam do niego w myślach.

      – Zorganizowaliśmy to spotkanie, żeby móc cię lepiej poznać i przekonać się, czy spodoba ci się to, co dziś usłyszysz. Chętnie zorganizuję później lunch, na którym omówimy szczegóły umowy opcji na wyłączne prawa.

      – W porządku – przytaknęłam. To wszystko brzmiało sensownie, prawda? Nie mówił przecież nic przerażającego.

      Keith skinął głową i uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje olśniewająco perłowe zęby.

      – Zasadniczo, Olive, chcemy pozostać wierni twojej historii na tyle, na ile to możliwe – kontynuował. – Podbiłaś wiele serc z różnych grup wiekowych, nie chcielibyśmy zatracić sedna twojej opowieści. Pragniemy ją jedynie nieco rozbudować. Dopracować głównych bohaterów, wprowadzić parę drobnych zmian tu i tam, dodać kilka nowych drugorzędnych postaci, które oczywiście zagrają wielkie hollywoodzkie nazwiska. Nie zdecydowaliśmy jeszcze, czy zostawimy zakończenie, ale to tylko szczegóły i nie chcę cię teraz nimi zanudzać.

      Spojrzał mi w oczy, splatając dłonie na stole.

      – Chcemy, aby film naprawdę przyciągnął uwagę widzów – oznajmił.

      Czy przedstawiając zamiary studia wobec mojej książki, on właśnie zasugerował mimochodem, że nie byłabym zainteresowana zmianami, jakie chcą wprowadzić? O czym on właściwie mówił?

      – Brzmi świetnie, ale może powinniśmy się w tym miejscu zatrzymać – powiedziałam. – Naprawdę czuję się z tym wszystkim nieswojo. Co miałeś na myśli, mówiąc o kilku drobnych zmianach?

      – Przeczytałem książkę, panno Taylor, i chociaż jest doskonała, nie wszystko będzie się nadawało do filmu. Będziemy musieli wprowadzić niezbędne poprawki – odezwał się po raz pierwszy Harry.

      – Wszystko z tobą omówimy – zapewnił mnie Keith. – Zwykle potrzeba około roku, a może nawet więcej, na zebranie funduszy na film, znalezienie odpowiedniego reżysera, aktorów, firmy produkcyjnej i wiele innych spraw… Ale chcemy wykorzystać szum medialny wokół twojej książki i wszystko przyśpieszyć. Nie masz jeszcze agenta, dlatego gorąco zachęcamy cię do znalezienia kogoś takiego lub prawnika do przejrzenia umowy, którą przedstawimy ci na następnym spotkaniu. Pozwoli nam to uniknąć ewentualnych problemów w przyszłości.

      – Jasne, jasne. Ale o co chodzi z tymi zmianami? – zapytałam coraz bardziej przytłoczona.

      Keith najwyraźniej dostrzegł coś w moim wyrazie twarzy, bo jego uśmiech złagodniał.

      – Chyba nie zapytaliśmy cię, czy chciałabyś się czegoś napić.Może chciałabyś to uczcić?

      – Nie, dziękuję.

      – To następnym razem. Czy macie do mnie jakieś pytania?

      Spojrzałam na Harry’ego, ale się nie odezwał.

      – Przede wszystkim – zaczęłam – to bardzo ekscytujące, że interesujecie się moją książką, ale szczerze mówiąc, skoro mówimy o wprowadzaniu zmian… Nie wiem, jak to ująć… Chodzi o to, że poświęciłam wiele lat na tę powieść. Chcę, aby moje postacie ożyły w filmie, ale nie jestem pewna, czy warto przez to wszystko przechodzić tylko po to, aby skończyć z czymś zupełnie nierozpoznawalnym.

      Każde słowo tej powieści zajmowało szczególne miejsce w moim sercu.

      – Nie jesteś zainteresowana sprzedażą praw do adaptacji filmowej?

      – Nie powiedziałam tego. Szukałam informacji na ten temat i dowiedziałam się, że autorzy pełnią czasem funkcję konsultantów. Czy byłaby taka możliwość w przypadku naszej współpracy? Czy będę miała jakikolwiek wpływ na ten film?

      – Uwierz mi, Olive, wszyscy autorzy na początku czują się tak jak ty, ale kiedy projekt rusza, wszystko się zmienia. Scenariusz nie jest jeszcze napisany, więc nie możemy omówić z tobą żadnych szczegółów, ale zadbam o to, abyś została włączona w ten proces.

      Byłam wystarczająco inteligentna, aby wiedzieć, że możliwość decydowania o scenariuszu a bycie „włączoną w proces” to nie to samo.

      – Porozmawiajmy o obsadzie – rzucił, gdy wciąż jeszcze zastanawiałam się nad odpowiedzią.

      – Czy nie jest na to trochę za wcześnie? – zapytałam, wiercąc się na krześle.

      – To jedna z pierwszych rzeczy, na których się skupiamy, ponieważ znalezienie odpowiedniego aktora do głównej roli jest najważniejsze. Mamy już kilka nazwisk, które naszym zdaniem idealnie pasowałyby do Isaaca i Genevieve.

      Zajrzał do swoich notatek.

      – Jeśli chodzi o Isaaca, naszego głównego bohatera, mamy pewnego wyjątkowego aktora i próbujemy się z nim skontaktować. Co do Genevieve: spisaliśmy na razie aktorki, nad którymi się zastanawiamy. Masz jakieś pomysły, a może sugestie dotyczące obsady?

      – No cóż, moje postacie nie są dla mnie aż tak realistyczne. – „Kłam, Olive. Kłam w żywe oczy” – dodawałam sobie animuszu w myślach. – Chciałabym jednak poznać nazwiska aktorów, których bierzecie pod uwagę – przyznałam.

      Ledwo zdążyłam to powiedzieć, gdy otworzyły się drzwi po lewej i do środka wszedł Bobby z jakimś innym mężczyzną. Keith również spojrzał w ich kierunku i zanim się spostrzegłam, tuż za nimi wszedł Jason, wpatrzony w trzymany przez siebie telefon.

      Tak, Jason pieprzony Thorn.

      Opad szczeny.

      „Cholera! Mój Jason. Podwójna, potrójna cholera! O nie, tylko nie mój Jason. Cholera! Cholera! Cholera!” – powtarzałam w myślach.

      Zastygłam na krześle z szeroko otwartymi ustami, zszokowana do głębi. Bobby zachichotał, przyciągając moją uwagę. Jestem pewna, że wyglądałam komicznie.

      – Olive, chciałbym… – Usta Bobby’ego poruszały się, ale nic z tego, co mówił, do mnie nie docierało.

      Pamiętacie ten spokojny wodospad, który chciała ze mnie zrobić Lucy?

      Zniknął. Nastąpiła katastrofa.

      Byłam powodzią, a właściwie to matką wszystkich potopów.

      Zerwałam się z miejsca i odwróciłam do nich plecami, zanim Jason zdążył mnie zauważyć. Może zachowywałam się jak wariatka, ale przecież na świecie nie było zbyt wielu Olive.

      „A jeśli mnie pamięta? Jeśli zapamiętał moje imię? Cholera!” – myślałam gorączkowo. „A jeśli zobaczył moje nazwisko na okładce książki, która tak pięknie się prezentowała na środku stołu?”

      Zaczęłam rozpaczliwie szukać jakiejś drogi ucieczki, ale niczego nie wymyśliłam. Uznałam, że rozbicie okna i wyskoczenie przez nie byłoby zbyt bolesne. Zauważyłam przenośny bar przy oknie i ruszyłam ku niemu na chwiejnych nogach.

      „Dlaczego ten idiota Keith ciągle powtarza moje imię?” – pomyślałam zirytowana.

      Sięgnęłam po dzban z wodą z plasterkami cytryny i limonki, złapałam za szklankę i zaczęłam nalewać. Ręce mi się trzęsły i trochę rozlałam, ale kogo to obchodziło. Wypiłam jednym haustem i nalałam sobie jeszcze.

      Alkohol zadziałałby lepiej, ale musiała mi wystarczyć woda.

      Ktoś dotknął mojego ramienia. Wstyd przyznać, ale prawie wypuściłam dzbanek z rąk. Niewiele brakowało, a wygłupiłabym się jeszcze bardziej.

      – Wszystko w porządku, Olive?

      To był tylko