się tam, gdzie pokazała, i wyłączyłem silnik.
– Czy to miejsce jest bezpieczne? – zapytałem, pochylając się ku niej, żeby przyjrzeć się kamienicy.
– Wystarczająco bezpieczne.
Z zaskakującą szybkością otworzyła drzwi i wysiadła. Pochyliła się, żeby spojrzeć na mnie przez otwarte drzwi, i powiedziała:
– Dziękuję, że mnie podrzuciłeś, Jason. Miło cię było znów zobaczyć. Cieszę się, że mogliśmy porozmawiać. Nie czytaj tej książki, bo jest do bani. Miłego życia. Pa.
Zamknęła mi drzwi przed nosem, ignorując moją uśmiechniętą twarz. Ach. Zachowywała się tak, jakby myślała, że pozwolę jej odejść. Teraz, kiedy ją odnalazłem.
Śmiejąc się pod nosem, sięgnąłem po swoje ray-bany i wyszedłem za nią z samochodu. Jedna ze stojących pod budynkiem dziewczyn wbiegła prosto w ramiona Olive, krzycząc i podskakując. Druga miała równie szeroki uśmiech na twarzy, kiedy dołączyła do skaczącego duetu. Ale stał tam jeszcze jakiś facet, który wcale nie wyglądał na szczęśliwego.
– Zacznij od początku. Musisz nam wszystko opowiedzieć. Kupią prawa do filmu? Zgodziłaś się? Ile ci zaoferowali? Kto zagra Isaaca? – Przyjaciółka zarzuciła Olive gradem pytań.
Nie usłyszałem jej odpowiedzi, ale odniosłem wrażenie, że usiłuje ich wszystkich wprowadzić z powrotem do budynku. Jeszcze nie zauważyła, że stoję tuż za nimi.
– Olive – powiedziałem jej do ucha, gdy tamta przyjaciółka skupiła się na facecie i drugiej dziewczynie i rzuciła mi spojrzenie przez ramię.
– Jezu! – krzyknęła Olive, odwróciwszy się do mnie.
Rozdział 8
Olive
Serce podeszło mi do gardła, kiedy odwróciłam się i zobaczyłam za sobą uśmiechniętego Jasona.
– Nie tak szybko, mała – powiedział.
Chwyciłam go za ramię i odciągnęłam kilka kroków dalej.
– Co ty wyprawiasz? Rozpoznają cię!
Zerknęłam za siebie. Po trzech szeroko otwartych buziach widziałam, że już było za późno.
– To co? Chcę poznać twoich przyjaciół.
– Jason. Jesteś pewien? Czy nie powinieneś… Nie wiem, być trochę bardziej zaniepokojony pokazywaniem się publicznie?
– Nikogo tu nie ma. Wszystko w porządku, Olive. Spokojnie, nie narobię ci wstydu. Obiecuję – powiedział nieco innym tonem.
Serce mi się ścisnęło.
– Nie o to mi chodziło. Przepraszam. No dobrze, przedstawię cię.
Lucy jako pierwsza zamknęła usta i uśmiechnęła się niczym kot, który planował kąpiel w śmietance.
– Ty pewnie jesteś Lucy? Ta, którą czeka krwawa śmierć? – zagadnął Jason, obdarzając ją szczerym uśmiechem.
– Tak, to chyba ja – wybąkała Lucy z oczami lśniącymi jak gwiazdy i uścisnęła rękę Jasona.
– To są Charlotte i Marcus – kontynuowałam, gdy Lucy w końcu puściła jego rękę.
– Miło was poznać – powiedział Jason.
Lucy spojrzała na mnie pytająco. Westchnęłam.
– Jason miał spotkanie zaraz po mnie, ale mieli opóźnienie. Zjawił się na moim spotkaniu, rozpoznał mnie i zaproponował, że mnie odwiezie – wyjaśniłam.
Wiedziałam, że to krótkie, lecz konkretne wytłumaczenie wystarczy jej tylko do momentu, aż wejdziemy do mieszkania.
– To wy się znacie? – zapytał Marcus z zakłopotaną miną.
Marcus to była oddzielna historia. Był nie tylko moim współlokatorem, ale też byłym chłopakiem, którego coraz bardziej drażnił mój sukces.
Poczułam rękę Jasona na plecach. To było lekkie dotknięcie, ale wystarczyło, żeby całe moje ciało przeszył przyjemny dreszcz.
„Głupie, zdradzieckie ciało” – pomyślałam.
– Jason był najlepszym przyjacielem mojego brata. Właściwie to u nas mieszkał – wyjaśniłam Marcusowi.
– Nigdy o tym nie wspominałaś.
– Wybacz. Nie sądziłam, że mogłoby cię to zainteresować.
– Och, zamknij się, Marcus – przerwała Lucy. – Wystarczy, że ja o tym wiedziałam. – Spojrzała na Jasona i zwróciła się do niego łagodniejszym tonem: – Wejdziesz na górę?
– Chciałbym, ale obawiam się, że będę musiał to przełożyć na następny raz. – Odwrócił się do mnie i powiedział: – Pokażesz mi swój telefon?
– Po co? – zapytałam podejrzliwie.
– Chcę numer do Dylana.
Ach tak. No jasne, przecież nie chciał mojego. Kiwnęłam głową, wyjęłam z torebki komórkę i podałam mu ją. Tymczasem Char dotknęła mojego ramienia.
– Olive, nie mogę się doczekać, aż wszystko nam opowiesz, ale mam spotkanie ze swoją grupą… – Spojrzała na zegarek. – …za pół godziny. Pogadamy, jak wrócę?
– Jasne, porozmawiamy później.
Posłała mi całusa i uciekła.
Zanim zdążyłam zapytać Jasona, dlaczego tak długo szuka numeru Dylana, Marcus złapał moje spojrzenie, pokręcił głową, odwrócił się i poszedł.
– Co mu się stało? – zapytałam Lucy, upewniając się, że Jason mnie nie słyszy.
– Kto wie. Znowu ma te swoje humory. Nie przejmuj się nim.
Jason oddał mi telefon i nasze palce dotknęły się na chwilę.
Tamte motylki z dzieciństwa – choć myślałam, że zniknęły już na zawsze – wróciły nagle z jeszcze większą mocą. Przeraziło mnie to znacznie bardziej niż wszystkie pozostałe wydarzenia tego dnia.
– Wpisałem swój numer. Zadzwoń do mnie, gdybyś czegoś potrzebowała, dobrze?
„Dzwonić do niego? Dlaczego miałabym powtarzać ten sam błąd?” – pomyślałam.
– Mam przeczucie, że tego nie zrobisz, więc sam do ciebie napiszę, gdy zacznę czytać książkę. Dam ci znać, co o niej myślę.
– Nie odpuścisz?
Uśmiechnął się szerzej.
– Za żadne skarby, maleńka – odrzekł.
Pożegnał się z Lucy i znów na mnie spojrzał. Potem ujął moją twarz w dłonie i odcisnął niespodziewany pocałunek na moim czole. Zaniemówiłam.
– Do zobaczenia wkrótce – rzucił na odchodne i już go nie było.
– No dobra – zaczęła Lucy, biorąc mnie pod rękę i ciągnąc w kierunku naszego mieszkania. – Będę trzymać język za zębami, dopóki nie wejdziemy po schodach i nie znajdziemy się w twoim pokoju. Potem zamkniemy drzwi i położymy się obok siebie na twoim łóżku. To powinno dać nam wystarczająco dużo czasu na ochłonięcie. Ale gdy nasze serca uspokoją się po spotkaniu z tym przystojniakiem, odpowiesz na wszystkie moje pytania. Zrozumiałaś? Pokiwaj głową.
Kiwnęłam.
– Jak