akurat możesz się martwić, jeśli chcesz, ale wiedz, że dalej się nie posunie. A jeśli żałujesz, że podałeś mi swój numer, mogę go skasować.
– Próbujesz się mnie pozbyć. To ogromny cios dla mojego ego, maleńka. Mam nadzieję, że opamiętasz się w porę, zanim odniosę trwałe obrażenia.
– Nie zamierzałam być… cóż, wredna. Po prostu nie chcę, żebyś się martwił.
Byłam zbyt nakręcona, żeby ustać w jednym miejscu, więc zaczęłam przechadzać się po salonie tam i z powrotem. „Dlaczego po prostu nie powiedział mi, co myśli o książce? Nawet jeśli przeczytał kilka stron, na pewno miał już jakieś zdanie na jej temat” – myślałam.
– Nie martwię się. Chciałem cię tylko poinformować, że rozmawiałem z Keithem, tym facetem ze studia filmowego. Nie wyślą umowy tobie, tylko mojemu agentowi.
Stanęłam jak wryta.
– Co? Dlaczego?
– Bo nie chcę, żeby cię wykorzystali. Tom przejrzy kontrakt, a potem spotkamy się u mnie, żebyś mogła go podpisać, jeśli będziesz zadowolona z warunków. Daj mi znać, kiedy masz czas, a ja zaaranżuję spotkanie. Tylko musi to być w ciągu kilku najbliższych dni, bo w piątek wyjeżdżam do Kanady na parę miesięcy.
– Och – wymamrotałam, głównie do siebie. Ta wiadomość dotarła aż do mojego żołądka, więc przygryzłam kciuk, usiłując wymyślić właściwą odpowiedź. – To już za dużo, Jason. Mimo tego, co powiedziałam wczoraj, jestem pewna, że nie masz tyle czasu, żeby opiekować się młodszą siostrą swojego starego przyjaciela.
Zakasłał i przeklął na drugim końcu linii.
– Wszystko w porządku? – zapytałam.
– Tak. Przepraszam. Słuchaj, nie chodzi o Dylana. Chodzi o ciebie. Nie pozwoliłabyś Dylanowi ci pomóc, gdyby był na moim miejscu? Potraktuj mnie jako zastępcę twojego brata. Nie pozwolę nikomu wykorzystać twojej pracy, Olive. Dostaniesz to, na co zasługujesz, i ani odrobiny mniej.
Jego słowa przeniosły mnie z powrotem do mojego złamanego czternastoletniego serca. Zdawało się, że bez względu na to, ile będę miała lat, zawsze będzie widział we mnie tylko młodszą siostrę.
Kiwnęłam głupio głową, po czym uświadomiłam sobie, że przecież nie widzi mnie przez telefon, więc zmusiłam się do otwarcia ust.
– Dziękuję, Jasonie. Doceniam to – odparłam stłumionym głosem. – Muszę już kończyć. Przyjaciółki na mnie czekają. Napiszę ci SMS, kiedy jestem wolna. Możesz umówić nas na spotkanie zgodnie ze swoim harmonogramem. Nie chcę być dla ciebie ciężarem.
– Maleńka – powiedział łagodniejszym tonem. – Nie będziesz dla mnie ciężarem, nawet gdybyś próbowała.
– Dziękuję. Do widzenia, Jason.
Zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, przerwałam połączenie, a potem wyłączyłam telefon.
Wiem, że to było dziecinne i głupie posunięcie, ale bałam się, że znów zadzwoni, kiedy będę zajęta użalaniem się nad sobą.
Wieczorem odbyłam długą rozmowę z mamą. Jak się okazało, osobiście poprosiła Jasona, żeby się mną zaopiekował. Uznała, że powinniśmy współpracować, skoro dostał rolę Isaaca. Musiałam jej wytłumaczyć, że nie będę zaangażowana w proces powstawania filmu.
Postanowiłam zorientować się trochę w temacie i okazało się, że reżyserowie zwykle nie chcą, aby autor książki wchodził im w drogę i podejmował decyzje w kwestii adaptacji. Takie szychy nie dbają o uczucia jakichś pisarzy.
Poza tym nie wiedziałam, jak się czuć z tym, że Jason mi pomaga, aby wyświadczyć przysługę mojej rodzinie.
Długo głowiłam się, co powinnam zrobić… no dobrze, może nie aż tak długo. W końcu kto przy zdrowych zmysłach zrezygnowałby z okazji do spędzenia czasu z Jasonem Thornem w jego własnym domu? Nie byłam tak odważna, jak Lucy, i nie zamierzałam go dotykać na pierwszym spotkaniu, ale nic nie powstrzymałoby mnie przed dyskretnym podziwianiem jego ciała i tego cholernego dołeczka.
Skończyłam się nad sobą użalać.
– Jestem gotowa, Jasonie Thornie – mruknęłam, dodając sobie animuszu.
Po tych wszystkich latach stałam się mistrzynią kochania go na odległość. Byłoby głupio, gdybym nie wykorzystała tej sytuacji.
Sięgnęłam po telefon i wysłałam mu krótki SMS, w którym poinformowałam go, że jestem wolna w czwartek.
Po zakończeniu wieczornej toalety wróciłam do pokoju i w skrzynce odbiorczej zobaczyłam SMS od niego.
JASON: Przyjadę po Ciebie o osiemnastej, a potem poczekamy u mnie na Toma. A zanim się do nas przyłączy, postaraj się nie ranić mojego ego bardziej, niż już to zrobiłaś, maleńka.
Zasnęłam z szerokim uśmiechem.
Rozdział 10
Olive
W czwartek rano powoli wybudzałam się ze snu bez marzeń sennych. Nagle uświadomiłam sobie, że na moim brzuchu leży czyjaś ciężka ręka.
– Co, do diabła? – zapytałam na wpół przytomnie i zmusiłam się do otwarcia oczu. No tak, to Lucy rozłożyła się na mnie.
Na dźwięk mojego głosu przytuliła się mocniej i zarzuciła na mnie nogę.
– Lucy – jęknęłam, bezskutecznie usiłując ją odepchnąć. – Wracaj do swojego łóżka, do cholery. Chociaż raz pozwól mi się wyspać.
– Nie mogę – wymamrotała, nawet nie próbując otworzyć oczu. – Jameson zasnął po naszym seksmaratonie. Chyba niechcący usmażyłam mu mózg. Nie rusza się i na nic nie reaguje.
Przytuliła twarz do moich piersi.
– Mmmm. Jak to możliwe, że twoje cycki są takie miękkie, a zarazem jędrne? Uwielbiam na nich spać. Najlepsze poduszeczki na świecie.
– Od teraz będę zamykać drzwi na noc.
– Nie pamiętasz, że potrafię otworzyć każdy zamek?
– No tak. Cóż, nie zasnę, jeśli będziesz mnie obmacywać, więc wracaj do swojego cholernego łóżka.
– Ale ja nie mogę z nim spać w jednym łóżku. – Poklepała mnie po twarzy, nie otwierając oczu. – Tu jest wygodnie. Zaśnij już, za dużo oddychasz.
– Przepraszam za niedogodności, ty szalona ośmiornico. Dlaczego, do cholery, nie możesz z nim spać w jednym łóżku?
– Bo tak – odpowiedziała, jakby rozmawiała z dzieckiem. – To był tylko jednorazowy numerek, a on łamie zasady. Jeśli zasnę z nim w jednym łóżku, nasza relacja zamieni się w związek.
– A co w tym złego? Ślinisz się na jego widok, nie wspominając o tym, że był to już chyba wasz dwudziesty raz. Z pewnością nie na tym polegają jednorazowe numerki. Zwiąż się z tym facetem, na litość boską, i oszczędź nam wszystkim kłopotu, proszę.
– Ale jużżżż lulaaaaj – wymamrotała i zasnęła na mnie.
– Lucy! – krzyknęłam wystarczająco głośno, żeby ją obudzić.
Jej zaspane oczy spotkały się z moimi.
– Co? Gdzie idziemy? Kto nie żyje?
– Ty zaraz zginiesz, jeśli ze mnie nie zejdziesz.
– Musisz dziś wieczorem porządnie