sądziłem, że aż tak ci się tu spodoba.
– Chyba żartujesz. Dałabym prawie wszystko, żeby móc tu wracać wieczorami.
Rzuciłam basenowi tęskne spojrzenie, a potem popatrzyłam na Jasona.
– Poważnie. To niesamowite, co osiągnąłeś i na co sobie zapracowałeś. Nie wiem, czy to coś dla ciebie znaczy, ale jestem z ciebie dumna. Byłam dumna, jeszcze zanim zostałeś wybrańcem losu.
Uśmiechnęłam się do niego i wzruszyłam ramionami.
– Cieszę się, że mieszkałeś wtedy z nami. W przeciwnym razie nie mogłabym cię irytować, gdy byłam małą dziewczynką.
Poczułam znajomy dotyk na włosach. Objął mnie za szyję i przyciągnął do siebie. Oparłam swoją drżącą dłoń na jego klatce piersiowej, tuż przy sercu. Musnął wargami moje czoło i nie wypuszczał mnie z objęć. Zamknęłam oczy i pozwoliłam swojemu sercu cieszyć się tą błogą chwilą. Wciąż biło jak szalone, kiedy się odsunął. Uśmiechnął się do mnie, patrząc mi w oczy.
– Nigdy mnie nie irytowałaś, maleńka. Gdybyś o mnie nie dbała, kto dawałby mi pierwsze i największe kawałki tych wszystkich ciast, które piekłaś z mamą?
Zachichotałam.
– Pamiętasz, jak po raz pierwszy zjawiłeś się w naszym domu? Obiecałam ci największy kawałek szarlotki, a potem chciałam ci dać chyba połowę tego cholerstwa. Nigdy nie zapomnę wyrazu zaskoczenia na twojej twarzy.
W jego oczach pojawiły się iskierki rozbawienia.
– Jak mógłbym zapomnieć? Wyglądałaś na taką zadowoloną z siebie. Chciałaś, żebym wypowiedział się na temat twoich zdolności kulinarnych.
– No cóż, nie byłam już taka szczęśliwa, kiedy mama zabrała mi ciasto z rąk.
– I tak zdołałaś mi podsunąć pięć kawałków, maleńka. Po kolacji twojej mamy ledwo wcisnąłem w siebie jeden.
Zamilkł, napotykając moje spojrzenie.
– No cóż, złamałeś mi serce – powiedziałam miękko.
Kiedy nie mogłam oderwać oczu od jego kuszącego dołeczka, Jason spojrzał na mnie z taką czułością, że przez chwilę nie wiedziałam, co zrobić ani powiedzieć.
„Czy zdołam być tylko jego przyjaciółką?” – zastanawiałam się. „Czy będę potrafiła ignorować swoje serce, które krzyczy i błaga o miłość? Czy on w ogóle chce się ze mną przyjaźnić, czy to tylko jednorazowa przysługa?” Nagle rozległ się głośny dzwonek telefonu, a Jason wypuścił mnie z objęć, żeby odebrać.
– Tom? Tak. Nie spiesz się, poczekamy. Dobrze, zadzwoń do niej i wymyśl jakąś nową strategię.
Zakończył rozmowę.
– Będzie tu za godzinę – zwrócił się do mnie. – Alvin przywiózł dla nas chińskie żarcie. Jesteś głodna?
– Alvin?
– Mój asystent. Poznacie się wkrótce.
Skierował się do swojej pięknej kuchni, a ja poszłam za nim, podziwiając ruchy jego rąk i spokojne kroki.
„Tylko nie patrz na jego tyłek, Olive. Po prostu tego nie rób” – napominałam siebie w myślach.
Niebo powoli ściemniało się za szklaną ścianą i nagle tylne patio rozświetliły łagodne światła, sprawiając, że całe miejsce wyglądało… wprost magicznie.
– Olive? – Jason zawołał mnie rozbawiony, kiedy zauważył, jak podchodzę do szyb, żeby przyjrzeć się bliżej temu zjawisku.
Wróciłam z westchnieniem do długiej kuchennej lady, a Jason wyjął z jednej z szafek więcej niż kilka toreb z jedzeniem na wynos.
– Co jest na kolację? – spytałam.
Nieudolnie wskoczyłam na jeden z barowych stołków i prawie się z niego zsunęłam. „Jezu, dlaczego, u diabła, te stołki są tak małe?” – pomyślałam.
Nie chciałam jednak niczego dać po sobie poznać i udawałam, że wszystko jest w porządku. Oparłam nogę na podnóżku i usiłowałam usiąść na tym głupim czymś bokiem, żeby sprawić wrażenie, że jest mi wygodnie. W końcu ręce zaczęły mnie boleć od prób utrzymania równowagi, więc poddałam się i zeskoczyłam, zanim zdążyłam spaść.
Zdjęłam skórzaną kurtkę, okrążyłam wielką wyspę kuchenną i stanęłam obok Jasona.
– Och, kurczak chow mein! Mamy też wołowinę? – zapytałam, zaglądając do jednego z pudełek.
– Na szczęście mamy dwa dania z wołowiny i dwa dania z kurczaka, i wszystkie możliwe dodatki.
– Świetnie. Mogę w czymś pomóc?
– Próbuję znaleźć pałeczki – mruknął, opróżniając wszystkie torby na blacie. – Możesz sprawdzić w szufladzie po lewej stronie? Powinienem je gdzieś mieć.
– Pewnie. – Odłożyłam na bok puste papierowe torby i pochyliłam się nad szufladami. Nie miały żadnych uchwytów, więc nacisnęłam lekko pierwszą z nich. Otworzyła się automatycznie.
„Ci bogaci ludzie”. Przewróciłam oczami.
W środku leżało mnóstwo noży ułożonych w imponujący sposób według wielkości, ale żadnych pałeczek. Zamknęłam szufladę, a gdy dotknęłam lekko drugiej, nagle otworzyła się trzecia, uderzając mnie tuż pod kolanem. Syknęłam z bólu i cofnęłam się gwałtownie.
Zamiast zachować równowagę, jak każda pełna wdzięku kobieta, uderzyłam tylną częścią uda w inną szufladę, którą Jason otworzył za mną, i straciłam równowagę. W ułamku sekundy pogodziłam się z faktem, że zaraz upadnę na tyłek, szkoda tylko, że stanie się to na oczach Jasona pieprzonego Thorna.
A jednak zamiast uderzenia tyłkiem o podłogę poczułam dłoń obejmującą mnie mocno za lewą pierś i rękę przytrzymującą mnie tuż pod biustem. Przez chwilę – długą chwilę – oboje staliśmy nieruchomo, chociaż w moim przypadku trudno to było nazwać staniem, skoro moja pupa znajdowała się równolegle do podłogi. Jason ścisnął moją pierś, jakby sprawdzał jej rozmiar, a drugą rękę przesunął nieco bliżej brzucha.
– Kurwa – zaklął chrapliwym głosem tuż przy moim uchu, przyprawiając mnie o dreszcze. Nie mogłam nie zamknąć oczu, żeby poddać się temu uczuciu. Co z tego, że wygięłam się nieco pod jego dotykiem i ledwo powstrzymałam jęk? Któż mógłby mnie za to winić? W końcu jestem tylko człowiekiem.
Nagle zdjął prawą dłoń z mojego brzucha, jakby zaczął go parzyć, a ja zachwiałam się na nogach i chwyciłam za pierwszą rzecz, jakiej mogłam się złapać.
Za jego rękę.
Tak, tę, która wciąż przykrywała moją pierś.
No dobrze, jeśli naprawdę chcecie, żebym to przyznała, to ścisnęłam jego dłoń, przez co zmusiłam go do ściśnięcia mojej piersi. A może raczej obmacałam samą siebie jego dłonią? Kto to, do cholery, wie i kogo to właściwie obchodzi? Na całym świecie mnóstwo męskich rąk dotyka kobiecych piersi. Założę się, że w tym samym momencie wiele z nich zaznało dotyku.
– Maleńka – warknął.
Przywarł klatką piersiową (och, dobry Boże) do moich pleców, przytrzymując mnie mocniej.
„Jeden głęboki oddech. Drugi głęboki oddech” – przypominałam sobie w myślach.
Jego