Katarzyna Ryrych

Koniec świata nr.13


Скачать книгу

a Wuj Psuj potknął się na schodach i poszedł spać na wiklinową kanapkę.

      Sabina zwinęła się w kłębek. Była to jej ulubiona pozycja, w której zasypiała od zawsze. Na dodatek miała w zwyczaju podwijanie brzegu kołdry, aby nie dostały się pod nią jakieś bliżej nieokreślone stwory. Najprawdopodobniej był to rezultat bajek opowiadanych jej przez Piotra, który wkładał w owe historie całą swoją duszę, a była ona dość mroczna, co Sabina odkryła, przyglądając się malowanym przez ojca zaułkom.

      Z reguły wisiał nad nimi wielki, srebrny księżyc, po dachach domów spacerowali lunatycy, a na jednym z obrazów w żółto oświetlonym oknie rysowała się ciemna sylwetka gotowa skoczyć w dół.

      W opowieściach Piotra straszył Skórogłów, stwór nawiedzający resztki pobliskiej puszczy, w trawie siedziały strzygi, wiedźmy i czarownice zamieszkiwały poddasza starych kamienic – jednym słowem – niebezpieczeństwo czaiło się wszędzie.

      Ależ byłam głupia – pomyślała sennie Sabina i zamknęła oczy.

      O świcie obudził ją piekielny warkot. To Piotr, nie szanując snu sąsiadów, przekręcił kluczyk w stacyjce samochodu.

      – Zapalił! – zawołał triumfalnie i jego okrzyk z pewnością obudził tych wszystkich, których nie wyrwał ze snu ryk silnika.

      – Uważajcie na siebie – powiedziała Paulina, pochylając się nad córką i całując ją w ucho. – Mam nadzieję, że nie wymyślicie niczego głupiego.

      – Ja też – mruknęła Sabina i odwróciła się na drugi bok. Jej bose stopy wysunęły się spod kołdry i od razu rzuciła się na nie cała chmara czyhających pod łóżkiem potworów.

      W domu panowała niczym niezmącona cisza. Ścienny zegar wskazywał dziewiątą, a nad rzeką wrzeszczały rybitwy.

      Sabina na palcach przekradła się do łazienki. Wsypała do wanny garść soli kąpielowej i odkręciła wodę.

      Szczurek Jurek wdrapał się na umywalkę po zwisającym ręczniku, a Sabina z przyjemnością zanurzyła się po szyję w pianie.

      Jednocześnie pogrążyła się w bardzo śmiałych marzeniach – na dzień, który jeszcze się na dobre nie rozpoczął, zaplanowała kino i wizytę w swojej ulubionej cukierni.

      Ledwie jednak pozwoliła sobie odpłynąć, w drzwiach łazienki pojawiła się Babcia Funia.

      – Wcale się nie dziwię, że macie takie wysokie rachunki za gaz i wodę, skoro codziennie urządzacie sobie kąpiele – powiedziała cierpko.

      Nie dołożę ani funia… – pomyślała Sabina.

      – Nie dołożę ani funia do tych fanaberii – zakończyła babcia, a Sabina dała nurka pod kołderkę z piany.

      Nagły i niespodziewany okrzyk Babci Funi dał znać Sabinie, że właśnie doszło do spotkania między gatunkami, co Szczurek Jurek przyjął ze stoickim spokojem.

      Z mokrymi włosami, pachnąca miętową pastą do zębów Sabina Muzyk lat dwanaście wyszła z łazienki i pełną piersią wciągnęła zapach akacji.

      Żal, jaki żywiła do rodziców, zamienił się w radosne oczekiwanie na wszystko, co miały przynieść nadchodzące dni, bowiem Sabina była niepoprawną optymistką. Razem z nosem odziedziczyła to po swoim ojcu.

      Pochłonęła miskę płatków kukurydzianych, zagryzając chlebem grubo posmarowanym niezdrową nutellą, szybko umyła talerz i kubek po herbacie i przypomniawszy sobie o pozostawionym samopas Szczurku Jurku, udała się do łazienki. Niestety, szczura już tam nie było.

      Sabina zajrzała do szafki z butami, gdzie czasami myszkował jej ulubieniec, ale najwyraźniej postanowił pomyszkować gdzie indziej.

      Dochodzące z poręczy drewnianych schodów chrobotanie uświadomiło jej, że szczur rozpoczął wędrówkę w kierunku pokoju Babci Funi, do czego Sabina dopuścić nie mogła. Dopadła zwierzaka w chwili, gdy jego różowy ogon znikał w szparze uchylonych drzwi.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4QAYRXhpZgAASUkqAAgAAAAAAAAAAAAAAP/sABFEdWNreQABAAQAAABkAAD/4QN2aHR0cDovL25zLmFkb2JlLmNvbS94YXAvMS4wLwA8P3hwYWNrZXQgYmVnaW49Iu+7vyIgaWQ9Ilc1TTBNcENlaGlIenJlU3pOVGN6a2M5ZCI/PiA8eDp4bXBtZXRhIHhtbG5zOng9ImFkb2JlOm5zOm1ldGEvIiB4OnhtcHRrPSJBZG9iZSBYTVAgQ29yZSA1LjMtYzAxMSA2Ni4xNDU2NjEsIDIwMTIvMDIvMDYtMTQ6NTY6MjcgICAgICAgICI+IDxyZGY6UkRGIHhtbG5zOnJkZj0iaHR0cDovL3d3dy53My5vcmcvMTk5OS8wMi8yMi1yZGYtc3ludGF4LW5zIyI+IDxyZGY6RGVzY3JpcHRpb24gcmRmOmFib3V0PSIiIHhtbG5zOnhtcE1NPSJodHRwOi8vbnMuYWRvYmUuY29tL3hhcC8xLjAvbW0vIiB4bWxuczpzdFJlZj0iaHR0cDovL25zLmFkb2JlLmNvbS94YXAvMS4wL3NUeXBlL1Jlc291cmNlUmVmIyIgeG1sbnM6eG1wPSJodHRwOi8vbnMuYWRvYmUuY29tL3hhcC8xLjAvIiB4bXBNTTpPcmlnaW5hbERvY3VtZW50SUQ9InhtcC5kaWQ6NTgzQ0I5OEZENEQ1REYxMUE0MDlFMzk3RURDMERDRUEiIHhtcE1NOkRvY3VtZW50SUQ9InhtcC5kaWQ6RUEzMEI3NjQyRTNGMTFFQTgzNkJFRjU5NzI3Q0ZEQzAiIHhtcE1NOkluc3RhbmNlSUQ9InhtcC5paWQ6RUEzMEI3NjMyRTNGMTFFQTgzNkJFRjU5NzI3Q0ZEQzAiIHhtcDpDcmVhdG9yVG9vbD0iQWRvYmUgSW5EZXNpZ24gQ0MgMjAxNCAoV2luZG93cykiPiA8eG1wTU06RGVyaXZlZEZyb20gc3RSZWY6aW5zdGFuY2VJRD0idXVpZDpjZmE4YTE0OS1lODk0LTRlYWEtYjI4MC01ZWQ1ZThlMWQ4YjAiIHN0UmVmOmRvY3VtZW50SUQ9InhtcC5pZDo4OGNhMjkxZS01ZmRmLTIwNGEtOGZkYS02N2EzZDE4NzAyYjYiLz4gPC9yZGY6RGVzY3JpcHRpb24+IDwvcmRmOlJERj4gPC94OnhtcG1ldGE+IDw/eHBhY2tldCBlbmQ9InIiPz7/7gAOQWRvYmUAZMAAAAAB/9sAhAABAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAgICAgICAgICAgIDAwMDAwMDAwMDAQEBAQEBAQIBAQICAgECAgMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwP/wAARCAReAyADAREAAhEBAxEB/8QArwABAAEEAgMBAAAAAAAAAAAAAAoGBwgJBAUBAwsCAQEBAQEBAAAAAAAAAAAAAAAAAQIDBBAAAQQCAQMDAwMDAgQEAgEVAgEDBAUABgcREgghEwkxIhRBFQpRMiNhFnFCMySBkVIX0iWhsWJDNBgZ8MFTJhrRcoJUtDVFdTcpEQEBAAIBAwMDAwQCAgMBAQEAARECMSFBA1FhEvBxMoGxIpGhQhPB0eHxYiMzUnJz/9oADAMBAAIRAxEAPwCfxgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMAv/n/AMMDwK9UReip1Tr0JOip/oqevrgecBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgMBgM