Paullina Simons

Królestwo nędzników


Скачать книгу

gorzko nad sobą, a tymczasem życie będzie ci przeciekać między palcami. – Wstał, wziął kapelusz i wyszedł.

      *

      Kiedy Ashton przyszedł z podgotowanym kurczakiem i ryżem, Deviego już nie było, a Julian wrócił do swojego pokoju. Ashton walnął w drzwi sypialni.

      – Jedzenie przyszło.

      Julian usiadł na sofie, Ashton naprzeciw niego.

      – Poszedł sobie?

      – Poszedł.

      – Zabrali go z powrotem? – Kiedy Julian nie odpowiadał, Ashton zapytał: – Kto to był?

      – Kucharz z Great Eastern Road.

      – Kucharz. Great Eastern Road. Naprawdę. Super. Dzięki, że choć to mi wyjaśniłeś. – Ashton nie dawał za wygraną. – Czy to szaman, o którego pytałeś mnie jakiś rok temu? Hmong, który miał przywoływać zmarłych?

      Julian lekko skinął głową.

      – Czy ma coś wspólnego z tym, co ci się przydarzyło?

      Julian lekko skinął głową.

      – Jules, nie mogę grać w dwadzieścia pytań. Nie jestem Sokratesem. Przy następnym pytaniu zrobię się nieprzyjemny. Porozmawiaj ze mną. Co ci się przydarzyło?

      – Zapomnij, Ash. Naprawdę. To już nie ma żadnego znaczenia. To przeszłość. – Julian zaciskał i rozluźniał pięści. – A ty nie chcesz wiedzieć.

      – Akurat. I to nie jest przeszłość. To pieprzone tu i teraz. Rano wyszedłeś z domu, a po południu trafiłeś na oddział intensywnej opieki z objawami zatrucia dymem i porażenia prądem. Czy to wygląda jak przeszłość?

      – Nie uwierzysz mi, jeśli ci opowiem.

      – Spróbuj.

      Przez kilka długich minut Julian wpatrywał się w Ashtona.

      – Krótka czy długa wersja?

      – Krótka. Błyskawiczna. Dwa zdania.

      – Devi pokazał mi, jak cofnąć się w czasie, żeby znaleźć Josephine. I zrobiłem to dwa razy.

      – Cofnąć, jak projekcja astralna?

      – Cofnąć, jak ciało i dusza.

      Początkowo Ashtona zatkało.

      – Strasznie krótka ta wersja – oznajmił w końcu. – Obawiam się, że na tej podstawie nie będę mógł wyprodukować pańskiego scenariusza. Ledwo trzyma się kupy i zostawił pan zbyt wiele niedomówień. Ma pan coś jeszcze? Teraz mówię poważnie. Coś jeszcze?

      – Kiedy cofnąłem się w czasie pierwszy raz, ona umarła – powiedział Julian. – A mnie rzuciło z powrotem w obecne życie. To było przed twoją przeprowadzką tutaj. Cofnąłem się znów miesiąc temu. Myślałem, że opuszczam Londyn na dobre. Gdyby nie umarła, nadal bym tam z nią był. Ale… jestem tutaj. – Odetchnął głęboko. – Nie patrz tak na mnie.

      – Jak, Julianie? – zapytał powoli Ashton. – Jak na ciebie patrzę?

      – Jakbym zwariował.

      – Coś ty.

      – Wskakuję w szczelinę i bardzo długo płynę podziemną rzeką. A kiedy wychodzę na drugą stronę, ona żyje.

      Ashton wyciągnął się na kanapie.

      – Okej – powiedział. – Chyba pora na długą wersję. – Zerwał się. – Zaczekaj! – Przyniósł z kuchni butelkę Grey Goose, dwie szklanki, lód i wodę sodową. Zrobił drinki, podał jeden Julianowi i nie stuknąwszy o jego szklankę, wypił połowę swojego. – Dajesz.

      Julian mówił bardzo długo. Południk, kryształ, Transit Circle, rozdarcie w materii wszechświata, czas przyszły, księżycowa brama, rzeka, zmarła królowa, Walia, Mary, lord Falk, Silver Cross, Mallory, Fabian, Margrave, morderstwo, złoto, pożar. Ciało rozpadające się i odnawiające z prędkością światła. Poprawka: z prędkością światła do kwadratu.

      Ashton wyciągnął rękę i wypił do dna nietkniętą wódkę Juliana.

      – Wiem, jak to brzmi – powiedział Julian.

      – O nie, przyjacielu. Nie masz pojęcia.

      – Pamiętasz ten mój sen o niej? Kiedy idzie w moją stronę szczęśliwa i uśmiechnięta? Devi mówi, że to może być wizja jej i mnie w przyszłości.

      – No, skoro Devi tak mówi… Chodzi ci o przyszłość, która, jak twierdzi Devi, nie istnieje, czy o jakąś inną?

      – Wszystko, co w tym momencie przychodzi ci do głowy, Ash, przyszło i mnie. A jednak. Wiem, że mi nie wierzysz, ale nie kłamię. To jest różnica.

      – Ogromna. Gdybyś kłamał, to by znaczyło, że jesteś zdrowy na umyśle.

      Siedzieli w milczeniu naprzeciwko siebie w swoim słonecznym mieszkaniu. Julian znajdował dziwną pociechę w wyrazie szoku na zwykle spokojnej twarzy przyjaciela, jakby Ashton nie wiedział, od czego mógłby zacząć, by mu pomóc. Nie możesz mi pomóc, chciał powiedzieć Julian. Nie możesz pomóc łupinie, z której wypadły owoce i zgniły na ziemi.

      – Wytłumacz moje obrażenia – powiedział.

      – Nie potrafię ich wytłumaczyć, ale zapisałeś się na start w triatlonie zupełnie bez mojej wiedzy. Przez rok bez słowa wyjaśnienia zapuszczałeś jakąś chorą brodę, którą potem bez słowa wyjaśnienia zgoliłeś.

      – Zgoliłem, bo w 1666 roku mężczyźni nie nosili bród.

      – A, dlatego. Boksujesz, chodzisz po jaskiniach, fechtujesz. Nie potrafię wytłumaczyć żadnej z tych rzeczy. Rok 1666. Dlatego zostałeś zarządcą w burdelu?

      – Tak.

      – Ty, Julian Cruz, syn nauczycielki i dyrektora szkoły, byłeś zarządcą przybytku, w którym kobiety rozbierają się do naga i uprawiają seks za pieniądze?

      – Tak.

      – I mam w to uwierzyć?

      – Tak trudno ci uwierzyć akurat w tę część? Nie w szczelinę i…

      – Szczerze mówiąc, tak. Zacznijmy od początku. Zakochałeś się w dziewczynie, ale potem umarła.

      – Tak.

      – I znalazłeś szarlatana, który pokazał ci, jak przenieść się w czasie, by ją odnaleźć.

      – Szamana, ale tak.

      – Jak zwał, tak zwał, nieważne. Cofnąłeś się w przeszłość.

      – Tak.

      – Nie raz, ale dwa razy.

      – Tak.

      – Znalazłeś ją, znów się zakochałeś, ona w tobie, ale za każdym razem umarła.

      – Tak.

      – I byłeś zarządcą w burdelu?

      *

      Dowód numer 1: Julian pokazał Ashtonowi pożółkły, lecz zachowany w świetnym stanie „spis zmarłych”.

      – Spójrz tylko na papier. Pochodzi z 1665 roku. Czemu nadal jest w takim dobrym stanie?

      – To twój dowód? Skąd, u diabła, mam wiedzieć?

      – Bo ma tylko rok, a nie czterysta lat.

      Apopleksja 1

      Śmierć w łóżku w pożarze wywołanym od zapalonej świecy 1

      Rak 1

      Kaszel