Gdy wiadro się napełniło, dłoń znowu zmieniła się w dłoń. Uśmiechnęłam się i przysiadłam na piętach, zadowolona, że udała mi się sztuka magiczna w domu Bishopów. Wokół mnie powietrze iskrzyło się od kolorowych nici. Już nie wydawały się grube i ciężkie, tylko jasne i pełne możliwości. Chłodny powiew wpadł przez otwarte okno. Może nie potrafiłam rozwiązać wszystkich naszych problemów pojedynczym węzłem, ale jeśli chciałam odkryć, co wiedziała Emily i moja matka, musiałam od czegoś zacząć.
– Węzeł pierwszy zaklęcie rozpoczyna – wyszeptałam, łapiąc srebrną nić i zawiązując ją mocno.
Kątem oka dostrzegłam sute spódnice i haftowany stanik, które należały do mojej przodkini Bridget Bishop.
Witaj w domu, wnuczko, powiedziało widmo.
Rozdział 8
Matthew zamachnął się młotem i opuścił go na drewniany słupek. Satysfakcjonujące łupnięcie przeniosło się na jego ramiona, barki i dół pleców. Ponownie uniósł narzędzie.
– Nie wierzę, że musisz uderzyć trzeci raz – odezwał się za nim Fernando. – Powinien stać prosty i wysoki aż do nadejścia kolejnej epoki lodowcowej.
Matthew postawił młot na ziemi i oparł się na trzonku. Nie był spocony ani zdyszany, tylko zirytowany, że mu przeszkodzono.
– O co chodzi, Fernando?
– Słyszałem wczoraj, jak rozmawiasz z Baldwinem.
Zamiast odpowiedzieć, Matthew sięgnął po dołownik.
– Domyślam się, co ci powiedział: że masz tu zostać i nie sprawiać kłopotów… na razie – ciągnął Fernando.
Matthew wbił dołownik w glebę. Dwa ostrza weszły w nią głębiej niż gdyby narzędziem posługiwał się człowiek. Matthew wyciągnął je z ziemi i sięgnął po drewniany słupek.
– Chodź, Mateus. Naprawianie płotu Sarah nie jest najbardziej pożytecznym sposobem spędzania czasu.
– Najbardziej pożytecznym sposobem spędzania czasu byłoby znalezienie Benjamina i pozbycie się go raz na zawsze. – Matthew podniósł siedmiostopowy słupek jedną ręką równie łatwo, jakby ten ważył nie więcej niż ołówek. Wbił go w miękką ziemię. – Zamiast tego czekam, aż Baldwin da mi pozwolenie na to, co powinienem był zrobić dawno temu.
– Hmm… – Fernando przyjrzał się palowi. – Więc dlaczego nie jedziesz? Do diabła z Baldwinem i jego dyktatorskimi zapędami. Zajmij się Benjaminem. Dla mnie to żaden kłopot zaopiekować się Dianą i Sarah.
Matthew posłał mu zjadliwe spojrzenie.
– Nie zamierzam zostawić swojej ciężarnej żony na kompletnym odludziu… nawet z tobą.
– Zatem planujesz tu zostać i naprawiać wszystko, co uznasz za zepsute, aż do tej szczęśliwej chwili, kiedy Baldwin zadzwoni i pozwoli ci zabić własne dziecko. Wtedy zawleczesz Dianę do zapomnianej przez Boga i ludzi dziury, w której chowa się Benjamin, i wypatroszysz go na oczach swojej żony? – Fernando wyrzucił ręce w górę. – Nie bądź śmieszny.
– Baldwin nie będzie tolerował nieposłuszeństwa. Dał to jasno do zrozumienia w Sept-Tours.
Przywódca klanu zatrzymał de Clermontów i Fernanda do późnej nocy i wyjaśnił im w brutalny i szczegółowy sposób, co spotka każdego z nich, jeśli on usłyszy choć szept protestu albo zapowiedź buntu. Potem nawet Gallowglass wyglądał na poruszonego.
– Był czas, kiedy cieszyło cię pokonanie Baldwina. Ale odkąd umarł twój ojciec, pozwoliłeś bratu traktować się okropnie. – Fernando chwycił młot, zanim Matthew zdążył po niego sięgnąć.
– Nie mogłem stracić Sept-Tours. Maman by tego nie przeżyła… nie po śmierci Philippe’a. – Jego matka nie była wtedy jak zawsze nie do pokonania, tylko krucha jak szkło. – Château może formalnie należeć do Rycerzy Świętego Łazarza, ale wszyscy wiedzą, że zakon to de Clermontowie. Gdyby Baldwin chciał podważyć wolę Philippe’a i zażądać Sept-Tours, dopiąłby swego, a Ysabeau zostałaby na lodzie.
– Ysabeau chyba doszła już do siebie po śmierci Philippe’a. Jaką teraz masz wymówkę?
– Teraz moja żona jest de Clermont. – Matthew spokojnie popatrzył na Fernanda.
– Rozumiem. – Gonçalves prychnął. – Małżeństwo zmieniło twój umysł w papkę i zgięło kręgosłup jak gałązkę wierzby, przyjacielu.
– Nie zrobię nic, co by jej zaszkodziło. Ona może jeszcze nie rozumie, co to znaczy, ale ty i ja wiemy, jak ważne jest być zaliczanym do dzieci Philippe’a. Nazwisko de Clermont ochroni ją przed różnymi zagrożeniami.
– I za ten wątły punkt zaczepienia w rodzinie byłbyś gotowy sprzedać duszę diabłu? – Fernando był szczerze zaskoczony.
– Dla dobra Diany? – Matthew się odwrócił. – Zrobiłbym wszystko. Zapłacił każdą cenę.
– Twoja miłość do niej graniczy z obsesją. – Fernando nie drgnął, kiedy Matthew obrócił się gwałtownie. Jego oczy były czarne. – To nie jest zdrowe, Mateus. Ani dla ciebie, ani dla niej.
– Więc Sarah doniosła ci o moich wadach? Ciotki Diany nigdy tak naprawdę mnie nie akceptowały. – Matthew spojrzał na dom. Może to była gra światła, ale wydawało się, że budynek trzęsie się w posadach ze śmiechu.
– Teraz, kiedy widzę cię z ich siostrzenicą, rozumiem dlaczego – powiedział łagodnie Fernando. – Z powodu szału krwi zawsze byłeś skłonny do przesadnych zachowań. Ożenek jeszcze pogorszył sprawę.
– Czeka mnie z nią trzydzieści lat. Czterdzieści albo pięćdziesiąt, jeśli będę miał szczęście. Ile wieków ty byłeś z Hugh?
– Sześć.
– I to wystarczyło?! – wybuchnął Matthew. – Zanim osądzisz mnie za to, że zależy mi na dobru mojej żony, postaw się na moim miejscu i wyobraź sobie, jak byś się zachowywał, gdybyś wiedział, że twój czas z Hugh będzie taki krótki.
– Strata to strata, a dusza wampira jest równie krucha jak u ciepłokrwistego. Sześćset lat czy sześćdziesiąt albo sześć… to nie ma znaczenia. Kiedy twój partner umiera, część twojej duszy umiera razem z nim. Albo z nią. A ty będziesz miał na pociechę dzieci – Marcusa i bliźnięta.
– Jakie to będzie miało znaczenie, jeśli zabraknie Diany, żebym mógł się z nią tym dzielić? – Na twarzy Matthew malowała się rozpacz.
– Nic dziwnego, że byłeś taki twardy dla Marcusa i Phoebe – stwierdził Fernando z rosnącym zrozumieniem. – Zamiana Diany w wampira jest twoim największym pragnieniem…
– Nigdy – przerwał mu gwałtownie Matthew.
– I największą potwornością – dokończył Fernando.
– Gdyby została wampirzycą, przestałaby być moją Dianą. Stałaby się czymś… kimś innym.
– Mógłbyś ją kochać tak samo.
– Jak mógłbym, skoro kocham Dianę za to wszystko, kim jest? – spytał Matthew.
Fernando nie miał na to odpowiedzi. Nie potrafił sobie wyobrazić Hugh inaczej niż jako wampira. Wyjątkowe połączenie odwagi i marzycielskiego idealizmu określało go i sprawiło, że Fernando się w nim zakochał.
– Dzieci zmienią Dianę. Co się stanie z twoją miłością, kiedy się urodzą?
– Nic – odparł szorstko Matthew, sięgając po młot.
Fernando z łatwością przerzucił narzędzie