każdy mówi co innego.
A nikt nie mówi o tym, że bogate kraje chętnie sprzedają biednym krajom broń, bo szybko na tym zyskują duże pieniądze.
I ci, którzy handlują bronią, nie mają nic wspólnego z polityką. Oni tylko zarabiają na życie. Tak samo jak ty, w swoim biurze albo korporacji.
Czy sprawdziłeś kiedykolwiek co sprzedaje twoja korporacja i czy jest to produkt uczciwie pełnowartościowy, który sam chciałbyś sprzedać swoim przyjaciołom?
Czy znasz kogoś, kto odszedł z pracy z powodów etycznych, bo firma, w której był zatrudniony, produkowała niezdrowe słodycze albo soki, dodając do nich (zgodnie z prawem) coraz więcej szkodliwych syntetycznych wzmacniaczy smaku i zapachu?
Pewnie nie.
Bo nikt już nie wie co jest dobre, a co jest złe.
Dobre wydaje się to, co jest zyskowne.
Złe pewnie jest to, co nie przynosi żadnych korzyści.
Jak w takim razie rozpoznać to, co jest prawdziwe, pełnowartościowe, uczciwe i trwałe oraz odróżnić od tego, co jest bezwartościowe, fałszywe, śmieciowe, produkowane masowo tylko dla zysku?
Myślisz, że w takim razie rzeczywiście, nasz świat jest jednym wielkim chaosem, w którym wszystko jest niestałe, płynne i niepewne?
No, ale może jest coś, co wiesz na pewno?
Na przykład to, że dwa plus dwa równa się…?
No właśnie.
Ale nie.
Świat nie jest chaosem.
Chaos panuje tylko w naszych umysłach.
Wiesz dlaczego?
Bo nauczono nas szukać prawdy tam, gdzie jej nie ma.
Rozdział 6
Otwórz opakowanie czekoladowych kulek i zjedz tylko jedną. Ale tylko jedną.
Albo spróbuj zrobić to samo z puszką solonych orzeszków. Zjedz tylko jednego, a resztę postaw obok. Będziesz czuł ich zapach, widział smakowicie zachęcające kulki albo orzechy i na jednym nie będziesz mógł przestać.
Wiesz dlaczego?
Bo zostały wyprodukowane z dodatkiem syntetycznych substancji, które wzmacniają wrażenie smaku i zapachu, i drażnią neurony w twoim mózgu, które pod ich wpływem zostają wprawione w nienaturalnie intensywne drżenie.
Tobie wtedy wydaje się, że coś jest wyjątkowo dobre, masz nieodpartą ochotę przez cały czas to jeść albo pić, trudno ci przestać, jesteś gotów w dziwnym szale zjeść całe opakowanie do ostatniej kulki, ostatniego orzeszka, ostatniego czipsa, ostatniego kawałka.
Zdarza ci się coś takiego?
Tak samo zjada się hamburgera.
To dziwna rzecz.
Nawet kiedy nie masz na niego ochoty, wchodzisz do baru szybkiej obsługi, czujesz ten zapach, i coś niewytłumaczalnego zaczyna się z tobą dziać. Czujesz pragnienie. Nie możesz się doczekać aż dostaniesz swoją bułkę z kotletem, prawda?
Tak samo jest w cukierni. Wchodzisz i czujesz, że aż oczy robią ci się szerokie z podniecenia. Chcesz coś słodkiego! Tylko co? Który z tych fantastycznych lukrowanych pączków? Wiesz jak cudownie będzie wgryźć się w niego, poczuć jak po ustach rozlewa ci się jego smak, połknąć, i znowu wbić w niego zachwycone zęby?
Prawda?
Wiesz dlaczego tak jest?
Bo to nie jest przecież zwykła ochota na jedzenie.
To jest coś więcej. To jest żarliwe oczekiwanie, tęsknota, pragnienie, coś, co właściwie jest poza twoją kontrolą.
Jest tak dlatego, że fabrycznie robiona żywność zawiera różne chemiczne dodatki działające w taki sposób na twój mózg.
Można powiedzieć, że są to substancje uzależniające, ale w inny sposób niż na przykład alkohol. Nie stajesz się uzależniony od konkretnej substancji, tylko od uczucia, które ona w danym momencie w tobie wywołuje, drażniąc komórki nerwowe w mózgu.
Jeszcze jeden drobiazg.
Te chemiczne substancje dodawane do fabrycznie produkowanego jedzenia drażnią twoje komórki nerwowe w tak agresywny sposób, że komórki muszą zareagować. Zaczynają wtedy drżeć, poruszać się coraz szybciej i szybciej, podrygiwać coraz mocniej i mocniej, aż nie są w stanie tego wytrzymać i umierają.
Można powiedzieć, że dostają ataku serca.
A na ich miejsce nie wyrastają nowe, więc masz ich po prostu stopniowo coraz mniej.[1]
Jeszcze jeden przykład.
Spróbuj jednego dnia zjeść na obiad porcję kaszy gryczanej z warzywnym kotletem o łącznej wartości około sześciuset kalorii.
Następnego dnia zjedz na obiad to samo sześćset kalorii, ale pod postacią stu gramów orzeszków solonych.
I sprawdź jak się będziesz czuł.
Podpowiem ci.
Po pierwszym obiedzie poczujesz się syty. Będziesz miał wrażenie, że się najadłeś i najprawdopodobniej zapomnisz o jedzeniu na następne kilka godzin.
Po drugim obiedzie będziesz wciąż głodny – mimo że jeden i drugi dostarczył ci przecież tej samej ilości energii! Ale będziesz się czuł nienasycony, ręce same będą ci się wyciągały po deser, po przekąskę, po hamburgera, po „coś małego” i tymi „małymi” rzeczami będziesz się napychał do końca dnia – bo po prostu przez cały czas będziesz czuł dziwny głód.
Wiesz dlaczego?
Dlatego że kasza gryczana i warzywa zawierają składniki odżywcze. To są takie substancje, z których twój organizm buduje wszystko, co w nim jest: krew, komórki, tkanki, siłę, zdolność do widzenia, słyszenia, chodzenia, myślenia, trawienia – po prostu wszystko.
W solonych orzeszkach nie ma prawie żadnych wartości odżywczych. I to właśnie dlatego twój organizm ciągle domaga się pożywienia – ponieważ owszem, dostarczyłeś mu czegoś jedzeniopodobnego, ale pozbawionego składników, które są ci niezbędne do życia.
Więc ciągle czujesz to nie dające spokoju łaknienie, a myśli natarczywie krążą tylko wokół tego, co mógłbyś jeszcze zjeść, żeby nasycić wreszcie ten głód.
Rozumiesz?
Nie chodzi o to, że jesteś wyjątkowo głodny.
Chodzi o to, że wrzucasz do swojego organizmu śmieciowe rzeczy, z których twój organizm nie jest w stanie wyciągnąć niczego pożytecznego, co pozwoli mu rozwijać się i poprawnie funkcjonować.
Te śmieciowe rzeczy zawierają wiele chemicznych dodatków, które drażnią twój mózg, przez co dodatkowo nie możesz się skupić i zebrać myśli.
A ponieważ te chemiczne substancje drażniące twój mózg osłabiają twoją zdolność racjonalnego myślenia, to po jednej porcji słonych orzeszków sięgasz po następne kompletnie irracjonalne śmieciowe przekąski, więc kręcisz się w kółko niezaspokojonego głodu, a jedyną konsekwencją takiego zachowania jest to, że przybierasz na wadze i źle się czujesz.
Wiesz o co chodzi?
Nasza zachodnia współczesna cywilizacja jest zbudowana na takich właśnie śmieciowych rzeczach. Nie tylko kulinarnych.
I oczywiście nie jest tak dlatego, że ktoś podjął decyzję, że w takim kierunku