ciężarówki Peter William Sutcliffe, znany również jako Peter Coonan i „Rozpruwacz z Yorkshire”, zamordował co najmniej trzynaście kobiet i próbował zamordować siedem innych. Za swoje zbrodnie stanął przed sądem w 1981 roku. W odróżnieniu od Heatha Sutcliffe był prymitywnym osobnikiem pochodzącym z robotniczego środowiska i pozbawionym większych aspiracji życiowych. Nie starał się oczarować swoich ofiar – atakował prostytutki i przyzwoite młode kobiety spacerujące o późnej porze; dźgał je śrubokrętem albo zabijał za pomocą młotka z kulistą główką. Podobnie jak Harvey Carignan, który przypisywał część swoich zbrodni rozkazom Boga, Peter również utrzymywał, że „słyszał słowo Pana”.
Mimo to przysięgli zdecydowanie odrzucili argumenty obrony Sutcliffe’a, która domagała się uznania go za niepoczytalnego, a sędzia Boreham podsumował sprawę następująco: „Warto zwrócić uwagę, że o chorobie psychicznej nie świadczą nawet najbardziej szokujące czyny, których nie popełnia większość mężczyzn. Silny popęd seksualny nie jest chorobą psychiczną, podobnie jak żądza mordu albo lekkomyślność. Chorobą psychiczną nie jest niezdolność do odparcia pokusy; nie jest nią również pragnienie zaspokojenia nagłego impulsu”.
W trakcie procesu Petera Sutcliffe’a kluczowym problemem był jego stan psychiczny w chwili ataków. Czy cierpiał na schizofrenię paranoidalną, dość rzadką, ale ściśle zdefiniowaną chorobę psychiczną? A może to zupełnie zdrowy psychicznie sadysta, w pełni świadomy tego, co robi? Krótko mówiąc, czy Sutcliffe był niepoczytalny, czy poczytalny, a zatem winny? Warto zwrócić uwagę, że w trakcie procesu ani razu nie użyto terminu „psychopatia”.
Obrońcy Sutcliffe’a, reprezentowani przez mecenasa Jamesa Chadwina, radcę królowej, utrzymywali, że ich klient cierpi na schizofrenię paranoidalną. Diagnozę tę oparto na ekspertyzach trzech psychiatrów sądowych – doktora Hugo Milne’a z Bradford, doktora Malcolma McCullocha z Liverpoolu i doktora Terrence’a Key z Leeds; każdy z nich rozmawiał z oskarżonym.
Doktorzy Milne, McCulloch i Key przywiązywali ogromną wagę do deklaracji Sutcliffe’a, że od dwudziestego roku życia wypełnia „rozkazy Boga”. Zaprzeczył sobie później w trakcie procesu, mówiąc, że po raz pierwszy usłyszał głos Boga dochodzący z jednego z grobów na cmentarzu Bingley, gdzie pracował jako grabarz. Sutcliffe utrzymywał, że głos nakazał mu oczyścić ulice z prostytutek. Wydaje się nawet, że Bóg pomagał mu uniknąć aresztowania przez policję do piątku 2 stycznia 1981 roku. Kiedy policjanci, bardziej przez przypadek niż dzięki skutecznej pracy detektywistycznej, osadzili Sutcliffe’a w areszcie, przyznał, że zamierzał wykonać „Boże dzieło” i zabić Olivię Reivers.
Jednak prokuratura – pod przewodnictwem byłego prokuratora generalnego, sir Michaela Haversa – nie chciała o tym słyszeć. Havers oświadczył, że opowieści o „misji religijnej” to kłamstwo i że Sutcliffe jest „sprytnym, nieczułym mordercą, który wymyślił fantastyczną historyjkę, aby uniknąć skazania za morderstwo”. Przesłuchano strażnika więziennego z Armley w zachodnim Yorkshire, który słyszał, jak Sutcliffe mówi swojej żonie Sonii, że zamierza oszukać lekarzy co do swojego stanu psychicznego. Powiedział jej, że jeśli przekona sąd o niepoczytalności, odsiedzi zaledwie dziesięć lat w „wariatkowie”, czyli Broadmoor. Scenariusz ten potwierdzało to, że podczas wstępnych przesłuchań policyjnych Sutcliffe nie powiedział ani jednego słowa o swojej misji religijnej. W istocie rzeczy wspomniał o niej dopiero wtedy, gdy jeden z psychiatrów obrony z miną niewiniątka spytał, czy Paul kiedykolwiek słyszał „słowo naszego Pana”.
Cóż, ja to zrobiłem. Zabijałem i dalej bym zabijał. To cud, że nie aresztowali mnie wcześniej. Dysponowali wszelkimi informacjami i nawet psychiatrzy zupełnie się mylili.
Peter Sutcliffe w trakcie procesu po aresztowaniu (źródło: Murder Casebook Marshalla Cavendisha, 1991)
Doktorzy Milne, McCulloch i Kay uznali, że Sutcliffe cierpi na schizofrenię. On sam zetknął się z nią przynajmniej raz w życiu. Według profesjonalnie napisanej pracy Marshalla Cavendisha The Murder Casebook, tom 1, 1989, której nikt nie zakwestionował pod względem prawnym, konsultanci David Jessel, doktor Susan Blake, członkini Królewskiego Kolegium Psychiatrów, a także James Morten oraz Bill Waddell (w owym czasie kustosz Muzeum Przestępczości Scotland Yardu) potwierdzają, że w 1971 roku żona Sutcliffe’a, Sonia, rzekomo przeżyła załamanie nerwowe, gdy tymczasem uczęszczała na kurs dla nauczycieli w Rachel McMillan College w południowo-wschodnim Londynie.
Sędziowie przysięgli uznali, że epizod psychotyczny Sonii w 1971 roku nie miał większego znaczenia; ich nieufność powiększyło to, że doktor McCulloch zeznał, iż przed postawieniem diagnozy rozmawiał z Sutcliffe’em zaledwie pół godziny; nie przeprowadził z nim szczegółowego wywiadu i nie zapoznał się z jego zeznaniami złożonymi w przeddzień procesu.
Późnym popołudniem w piątek 22 maja 1981 roku sędzia Boreham skazał Petera Sutcliffe’a na dożywotnie więzienie, z zaleceniem, że powinien odsiedzieć co najmniej trzydzieści lat. Osadzono go w specjalnym, ściśle strzeżonym skrzydle więzienia Parkhurst na wyspie Wight; wcześniej przewieziono go pod silną strażą do Portsmouth, skąd odpłynął promem do zakładu karnego.
W trakcie pobytu w Parkhurst Sutcliffe został zaatakowany przez innego więźnia, który skaleczył mu twarz rozbitym imbrykiem do kawy i oślepił na lewe oko. Trzy lata później, w marcu 1984 roku, Sutcliffe’a przeniesiono do Broadmoor, gdzie umieszczono go w celi na Oddziale nr 1 w Somerset House.
W czasie gdy lekarze opisywali Petera Sutcliffe’a jako „osobę, z którą zupełnie nie można nawiązać kontaktu”, pisał on do mnie na maszynie składne listy na temat swojego zainteresowania akwarelami. Podobnie jak Paul Beecham, Sutcliffe dobrze zna się na malarstwie, choć jego umiejętności artystyczne i wiedza nawet się nie umywają do talentów Beechama. W listach Sutcliffe’a nie było ani jednego błędu gramatycznego. Interpunkcja była idealna, a składnia prawie bezbłędna; wydawało się, że świadomie ją kontroluje. Pisał grzecznie, nie próbował mną manipulować, nie dyskutowaliśmy o jego zbrodniach. Listy Sutcliffe’a brzmiały sensownie, co nie potwierdza tezy, że „nie dawało się z nim nawiązać kontaktu”.
Carl, młodszy brat Sutcliffe’a, uważa, że Paul przez wiele lat symulował chorobę psychiczną, by nie odsiadywać kary w ściśle strzeżonym więzieniu o surowym reżimie.
Piecze własną gęś na święta. Kadra chce, żeby Boże Narodzenie przebiegło spokojnie, więc pozwalamy pacjentom piec gęsi, jeśli potrafią to zrobić.
pracownik zakładu psychiatrycznego Broadmoor („Mail Online”, Peter McKay, 7 grudnia 2015)
Sutcliffe w końcu dostał gęś. On oraz Kenneth Erskine – łącznie zabili dwadzieścia trzy osoby – poprosili, by na Boże Narodzenie 2015 roku podano im w Broadmoor gęś zamiast indyka. Zażądali również podsmażenia ziemniaków na gęsim tłuszczu!
„Pensjonariusze Broadmoor mają prawo do świątecznego posiłku, podobnie jak pacjenci wszystkich szpitali prowadzonych przez państwową służbę zdrowia” – skomentował to nieszczerze rzecznik szpitala.
Może to częściowo wyjaśniać fakt, że Sutcliffe sprzeciwiał się planom ministra spraw wewnętrznych, by przenieść go do więzienia, co według doniesień prasowych nastąpiło w sierpniu 2016 roku. Jeśli to prawda, spędzi resztę swoich dni, nerwowo oglądając się za siebie jednym okiem, które mu pozostało. Obecnego miejsca jego pobytu nie ujawniono ze względów bezpieczeństwa.
Dennis Nilsen był uprzejmym urzędnikiem państwowym. Na początku lat osiemdziesiątych zamordował w Londynie piętnastu młodych bezdomnych. Sędzia Croom-Johnson powiedział o nim: „To, że ktoś jest zły, nie oznacza, że jest niepoczytalny”, po czym dodał: „Istnieją źli ludzie popełniający złe czyny, na przykład morderstwa”.