dłoń kosmyk moich włosów i okręca go sobie wokół palca, przyglądając mu się uważnie. – Gdybyś miała jeszcze zaplecione dwa warkocze, to wypisz wymaluj wiejska dziewuszka.
Odsuwam się od niego gwałtownie i zastanawiam, dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej. Od takich jak on lepiej się trzymać z daleka.
– Wolę być wiejską dziewuszką niż męską pizdą w takich butach, która przyjechała tylko zaliczyć! – Wskazuję palcem na obuwie Dupka Elvisa, choć w tym momencie to nie na niego jestem najbardziej wściekła.
– Ej, to oryginalny Tommy! Kosztowały kupę kasy! Tegoroczny hit! – wykrzykuje zdegustowany chłopak, jakbym co najmniej obraziła jego matkę, a nie gumowe klapki.
– Dobra jest, skubana. Wie, po co tu przyjechaliśmy. Jest prawie tak samo sprytna jak Aśka – wtrąca swoje trzy grosze blondyn, czym ściąga na siebie nienawistne spojrzenia pozostałej dwójki.
– Po czyjej jesteś stronie, stary?! – upomina go Przystojny Dupek.
– I wolę być wiejską dziewuszką niż męską pizdą z wielkiego miasta, która śmieci w lesie – kontynuuję, bo jestem bliska furii.
Powinnam była zakończyć tę rozmowę na samym początku, ale poniosły mnie emocje, których nie jestem już w stanie powstrzymać. Gadam bzdury, używam argumentów w stylu obrażonej pięciolatki i zniżam się do ich poziomu, czepiając się ich wyglądu i ciuchów. Przeklinam, choć prawie nigdy tego nie robię. Powinno być mi wstyd, ale jestem zbyt rozsierdzona, by się tym przejmować.
– Sprawdź, co mam między nogami, a zobaczymy, czy naprawdę jestem pizdą. – Przystojny Dupek znów zbliża się do mnie, chwyta moją dłoń i przyciąga mnie do siebie. Otwieram szerzej oczy z przerażenia. Uśmiecha się złowrogo i jego twarz znajduje się teraz naprawdę blisko mojej. Tak blisko, że z wrażenia wstrzymuję oddech.
Miałam nie tonąć w tych zielonych tęczówkach, a jednak to robię…
– Daj nam spokój, wiejska dziewuszko. Marnujesz tylko mój cenny czas. – Zagląda mi w oczy i wypowiada te słowa niemal szeptem, a potem nagle odpycha mnie od siebie, aż lekko się zataczam.
– Wstyd wam przyznać, że przyjechaliście na dziwki, co? – mówię szybko, by zakamuflować fakt, że jego bliskość zrobiła na mnie wrażenie. Uśmiecham się przy tym szyderczo, ale zaraz potem żałuję. Znów przegapiam moment, by zakończyć tę bezcelową rozmowę, i tylko niepotrzebnie ich prowokuję.
– Nie na dziwki, tylko w celach rekreacyjnych, a przy okazji sprawdzić, czy te słynne Syreny naprawdę istnieją – odpowiada Dupek Elvis, choć zadane przeze mnie pytanie nie było skierowane do niego.
– Może ty wiesz coś na ten temat, wiejska dziewuszko? Ponoć są tu panienki, które szukają nadzianych kolesi i chcą się nieźle zabawić. – Przystojny Dupek patrzy na mnie jak na pluskwę, którą ma zamiar zdeptać.
– Nie mam pojęcia, o jakich syrenach mówisz, ale nie martw się, w okolicy na pewno znajdą się jakieś wielbicielki nadzianych frajerów, którzy są mocni tylko w gębie.
– Naprawdę o niczym nie słyszałaś? Mieszkasz tu i nic nie wiesz? Syreny, ogłoszenie w internecie… mówi ci to coś? A może jesteś jedną z nich, co? Dałaś anons do sieci, a teraz zgrywasz niewinną. – Przystojny Dupek znów łapie kosmyk moich włosów i zaczyna się nim bawić.
– Łapy z daleka! – Odskakuję od niego jak oparzona. – Czy ja wyglądam jak dziwka?!
– Nie, i szczerze mówiąc, gdyby dziwki wyglądały jak ty, najstarszy zawód świata już dawno zaliczyłby bankructwo. Ale kto wie, może to kamuflaż? – Mruga do mnie. Mam ochotę mu przywalić.
– Jedźcie do Mielna, ponoć są tam takie, które dają już za paczkę fajek – stwierdzam, nie kryjąc ironii. Nie mam pojęcia, kim są „syreny”, których szukają, ale domyślam się, że chodzi o dziewczyny do towarzystwa.
– Nie gustujemy w tanich prostytutkach, tylko w kobietach z klasą. – Przystojny Dupek nie przestaje się uśmiechać. Uparcie stoi blisko mnie, zupełnie jakby wiedział, że doprowadza mnie to do szału.
– Ty i kobiety z klasą?! Wyglądasz na takiego, który lubi, jak jakaś pijana małolata obciąga mu na tylnym siedzeniu samochodu.
– Czy to jakaś zawoalowana propozycja z twojej strony, wiejska suczko?
Wiejska suczko?!
Tracę cierpliwość po raz drugi i mam wrażenie, że chłopak stojący przede mną urodził się tylko po to, by wyprowadzać mnie z równowagi.
Nie chcę dłużej dać się obrażać jakiemuś niewychowanemu bucowi. Mogłabym mu nawrzucać od zarozumiałych gnojków i użyć jeszcze kilku bardziej niecenzuralnych epitetów, ale postanawiam być ponad to. Mam wrażenie, że im bardziej się mu stawiam, tym bardziej on się nakręca. Zresztą cała ta rozmowa jest absurdalna. Gadam z trzema obcymi kolesiami o tym, w jakim miejscu warto zaliczyć panienki. Poddaję się.
– A tak właściwie to co tutaj robisz? Ta ścieżka chyba nie jest zbyt uczęszczana. Przyjechałaś na jagody, wiejska dziewuszko? – W głosie Przystojnego Dupka słychać drwinę, a ilekroć się od niego odsuwam, on znów przysuwa się w moją stronę.
Zaczynam podejrzewać, że jest obłąkany, słońce dało mu się we znaki albo jest pod wpływem jakiś nielegalnych substancji. To ostatnie jest bardzo prawdopodobne. Zachowuje się, jakby jego życiowym celem było zmieszanie mnie z błotem.
Czuję, że tracę grunt pod nogami. Mam w głowie pustkę i brakuje mi kolejnej ciętej riposty. Adrenalina i złość wyparowują ze mnie w mgnieniu oka, zostają tylko strach i niepewność.
Oni są tutaj pierwszy raz, ja znam tę wioskę od dobrych kilku lat, a jednak czuję się tak, jakbym była nieproszonym gościem na ich terenie. Mam wrażenie, że są górą.
Nagle Przystojny Dupek się rozpromienia i wygląda jak bardzo wkurwiający piękny anioł, którego mam ochotę walnąć czymś ciężkim. Wymija mnie szybkim krokiem, a potem kuca i stawia do pionu mój leżący do tej pory w trawie rower.
– Panowie, nie myliłem się! To nasza zaginiona syrenka! Ona robi lody… I to zawodowo! – krzyczy triumfalnie.
Czerwienię się, bo wiem, do czego pije. Napis zrobiony przez wujka na moim rowerze mówi sam za siebie: „Najlepsze lody nad całym morzem! Burzewo, ul. Nabrzeżna 4. Zapraszamy!”.
Pozostali spoglądają na rower i zaczynają się śmiać. Gdyby moje spojrzenie mogło zabijać, już dawno byliby martwi, a razem z nimi wszystko w promieniu stu kilometrów. Pałam żądzą zemsty i modlę się, by ta trójka zniknęła z mojego życia jeszcze szybciej, niż się pojawiła.
– Rozumiem już, czemu jesteś taka wściekła. Cały dzień robienia lodów to niezła harówka. – Przystojny Dupek kiwa głową z udawanym zrozumieniem i cały przy tym trzęsie się ze śmiechu.
Zaczynam rozglądać się po okolicznych drzewach za jakąś wiewiórką. Zawsze mogłabym nią w niego rzucić czy coś.
– Założę się, że jesteś w tym tak wprawiona, że robisz to z zamkniętymi oczami.
Nie słucham dalej jego złośliwej paplaniny. Podchodzę do niego, wyszarpuję mu rower z rąk i bez słowa ruszam przed siebie.
– Jak na wiejską dziewuszkę masz całkiem światowy tyłek. – Słyszę za sobą jego gwizdnięcie. Oczy zaczynają mnie piec z upokorzenia.
– Taaa, nawet moja Aśka takiego nie ma… – Za moimi plecami rozlega się tęskne westchnienie blondyna. Nie znam tej całej Aśki, ale już mam jej dość.
Dupek Elvis rzuca kolejnym zboczonym tekstem, w którym roi się od słów takich, jak: wziąć,