Адам Мицкевич

Dziady, część III


Скачать книгу

nic nie mówi i o nic nie pyta;

      Duszy teraz w nich nie ma; błyszczą jak ogniska

      Zostawione od wojska, które w nocy cieniu

      Na daleką wyprawę ruszyło w milczeniu —

      Nim zgasną, wojsko wróci na swe stanowiska.

      Frejend próbuje różnych nut

      KONRAD

      śpiewa

      Pieśń ma była już w grobie, już chłodna, —

      Krew poczuła – spod ziemi wygląda —

      I jak upiór powstaje krwi głodna:

      I krwi żąda, krwi żąda, krwi żąda.

      Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga,

      Z Bogiem i choćby mimo Boga!

      Chór powtarza

      I Pieśń mówi: ja pójdę wieczorem,

      Naprzód braci rodaków gryźć muszę,

      Komu tylko zapuszczę kły w duszę,

      Ten jak ja musi zostać upiorem.

      Tak! zemsta, zemsta, etc. etc.

      Potem pójdziem, krew wroga wypijem,

      Ciało jego rozrąbiem toporem:

      Ręce, nogi goździami przybijem,

      By nie powstał i nie był upiorem.

      Z duszą jego do piekła iść musim,

      Wszyscy razem na duszy usiędziem,

      Póki z niej nieśmiertelność wydusim,

      Póki ona czuć będzie, gryźć będziem.

      Tak! zemsta, zemsta, etc. etc.

      KS. LWOWICZ

      Konradzie, stój, dla Boga, to jest pieśń pogańska.

      KAPRAL

      Jak on okropnie patrzy, – to jest pieśń szatańska.

      przestają śpiewać

      KONRAD

      z towarzyszeniem fletu

      Wznoszę się! lecę! tam, na szczyt opoki —

      Już nad plemieniem człowieczem,

      Między proroki.

      Stąd ja przyszłości brudne obłoki

      Rozcinam moją źrenicą jak mieczem;

      Rękami jak wichrami mgły jej rozdzieram —

      Już widno – jasno – z góry na ludy spozieram —

      Tam księga sybilińska34 przyszłych losów świata —

      Tam, na dole!

      Patrz, patrz, przyszłe wypadki i następne lata,

      Jak drobne ptaki, gdy orła postrzegą,

      Mnie, orła na niebie!

      Patrz, jak do ziemi przypadają, biegą,

      Jak się stado w piasek grzebie —

      Za nimi, hej, za nimi oczy me sokole,

      Oczy błyskawice,

      Za nimi szpony moje! – dostrzegę je, schwycę.

      Cóż to? jaki ptak powstał i roztacza pióra,

      Zasłania wszystkich, okiem mię wyzywa;

      Skrzydła ma czarne jak burzliwa chmura,

      A szerokie i długie na kształt tęczy łuku.

      I niebo całe zakrywa —

      To kruk olbrzymi – ktoś ty? – ktoś ty, kruku?

      Ktoś ty? – jam orzeł! – patrzy kruk – myśl moję plącze!

      Ktoś ty? – jam gromowłady! —

      Spojrzał na mnie – w oczy mię jak dymem uderzył,

      Myśli moje miesza – plącze —

      KILKU WIĘŹNIÓW

      Co on mówi! – co – co to – patrz, patrz, jaki blady!

      porywają Konrada

      Uspokój się…

      KONRAD

                        Stój! stójcie! – jam się z krukiem zmierzył —

      Stójcie – myśli rozplączę —

                        Pieśń skończę – skończę —

      słania się

      KS. LWOWICZ

      Dosyć tych pieśni.

      INNI

                        Dosyć.

      KAPRAL

                        Dosyć – Pan Bóg z nami —

      Dzwonek! – słyszycie dzwonek? – runt, runt pod bramami!

      Gaście ogień – do siebie!

      JEDEN Z WIĘŹNIÓW

      patrząc w okno

                        Bramę odemknęli —

      Konrad osłabł – zostawcie – sam, sam jeden w celi!

      Uciekają wszyscy

      SCENA II. IMPROWIZACJA

      KONRAD

      po długim milczeniu

      Samotność – cóż po ludziach, czy-m śpiewak dla ludzi?

      Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha,

      Obejmie okiem wszystkie promienie jej ducha?

      Nieszczęsny, kto dla ludzi głos i język trudzi:

      Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie;

      Myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie,

      A słowa myśl pochłoną i tak drżą nad myślą,

      Jak ziemia nad połkniętą, niewidzialną rzeką.

      Z drżenia ziemi czyż ludzie głąb nurtów docieką.

      Gdzie pędzi, czy się domyślą? —

      Uczucie krąży w duszy, rozpala się, żarzy,

      Jak krew po swych głębokich, niewidomych cieśniach;

      Ile krwi tylko ludzie widzą w mojej twarzy,

      Tyle tylko z mych uczuć dostrzegą w mych pieśniach.

      Pieśni ma, tyś jest gwiazdą za granicą świata!

      I wzrok ziemski, do ciebie wysłany za gońca,

      Choć szklanne weźmie skrzydła35, ciebie nie dolata,

      Tylko o twoję mleczną drogę się uderzy;

      Domyśla się, że to słońca,

      Lecz ich nie zliczy, nie zmierzy.

      Wam,