psiaka złej suki
Oko jeszcze nie widziało”.
Posłuchał ich Nabuchodonozor i jeszcze raz wyruszył do Jerozolimy. Członkowie sanhedrynu wyszli go powitać na peryferiach Antiochii i ponowili pytanie:
– Czy już nastał czas, żeby Jerozolima została zburzona?
– Nie – odpowiedział – chcę tylko związać Jechoniasza i uprowadzić go do niewoli.
I jak rzekł, tak i uczynił.
Dziadek rabiego Prida znalazł kiedyś przy bramie Jerozolimy czaszkę człowieka, na której było napisane: „To i jeszcze coś”. Pogrzebał czaszkę, ale ta znowu wychyliła się z ziemi. Zrozumiał, że to czaszka Jojakina. Jak powiedział prorok Jeremiasz: „Będzie pogrzebany jak osioł. Wywłóczą go i wyrzucą poza bramy Jerozolimy”.
Pomyślał: „Mimo wszystko to jednak król. Nie należy do dobrych obyczajów, żeby króla znieważyć”. Zrobił skrzynię i owinąwszy czaszkę w płótno, włożył ją do niej.
Kiedy zobaczyła to jego żona, opowiedziała o tym sąsiadkom. Te oświadczyły:
– To na pewno jest czaszka jego pierwszej żony. Wciąż nie może o niej zapomnieć.
To rzekłszy wyjęła czaszkę ze skrzynki i spaliła w piecu.
Kiedy dziadek rabiego Pridy zobaczył to, powiedział:
– To wyjaśnia napis na czaszce: „To i jeszcze coś”.
Zburzenie Pierwszej Świątyni Pańskiej
Głód
Wojska Nabuchodonozora długo oblegały Jerozolimę. W mieście zapanował głód. Z każdym dniem coraz bardziej się wzmagał. Córy Syjonu błąkały się po targowiskach śmiertelnie głodne.
Jedna drugą pyta:
– Skąd się wzięłaś na rynku? Jak długo żyjesz, nigdy nie opuściłaś domu, żeby pójść na targ.
– Prawda – odpowiada zapytana: – nie chodziłam na rynek, ale głód jest nie do zniesienia.
Biorą się obie za ręce i razem ruszają, żeby znaleźć coś do jedzenia. Daremne są jednak ich wysiłki.
Wyczerpane do cna chwytają się kolumn przy podcieniach ulic, żeby nie upaść, ale po chwili obie padają martwe na ziemię.
Ich niemowlęta przyczołgują się do nich. Każde przypada do pustej piersi matki. Niemowlęta powoli umierają z głodu
Prorok Jeremiasz
W swoim czasie Bóg powiedział do Jeremiasza:
– Udaj się do Anatot i odkup pole od swego stryja Chananeela25.
Kiedy Jeremiasz wyszedł z Jerozolimy, na mur otaczający miasto zstąpił z nieba anioł.
Kopnięciem nogi zrobił w murze wyłom i zawołał:
– Niechaj wróg wstąpi do domu opuszczonego przez właściciela. Niech ograbi dom ze wszystkiego, co w nim jest, i niech go potem zrujnuje. Niech wedrze się do winnicy, którą stróż zostawił na pastwę losu, i niech wytnie krzewy i wszystko, co w niej rośnie. A kiedy zechce się chełpić swoim zwycięstwem, usłyszy to, co mu się powie:
– Zburzone miasto zburzyłeś. Martwy naród zabiłeś i spalony dom podpaliłeś.
Pożar
I wrogowie wdarli się do miasta i zbudowali podium na Świątynnej Górze, w tym samym miejscu, gdzie król Salomon obradował ze starzyzną, nad wystrojem bet ha-midraszu. Teraz wrogowie obradowali tu nad sposobem spalenia go.
I kiedy tak siedzieli i obradowali, zobaczyli, że z nieba zlatuje czterech aniołów. W rękach każdego anioła płomień. I każdy podpala jeden z czterech rogów bet ha-midraszu.
W tym samym czasie Lewici wewnątrz Świątyni śpiewali hymny. I kiedy doszli do wersetu: „I niechaj Bóg wymierzy wrogom zapłatę i zetrze ich za zło, które uczynili” – wrogowie wdarli się do Świątyni.
I kiedy arcykapłan zobaczył, że święty Przybytek bet ha-midraszu płonie, wszedł na dach, a za nim grupami podążyli młodzi kapłani, niosąc w rękach klucze. Wyciągnęli ręce ku niebu i zawołali:
– Panie świata! Za to, że nie zasłużyliśmy i danym nam było zostać wiernymi strażnikami Twego Świętego Przybytku, zabierz od nas klucze!
I wynurzyła się z nieba ręka, która zabrała klucze.
A wrogowie schwycili arcykapłana i zarżnęli go na ołtarzu, na którym ten zwykł był składać codzienną ofiarę.
Córka arcykapłana widząc, co wrogowie czynią z jej ojcem, wybuchnęła płaczem. Zaczęła krzyczeć i lamentować. Pochwycili ją okrutni siepacze i zarżnęli na tym samym ołtarzu. I krew córki przemieszała się z krwią ojca.
Lewici na widok płomieni ogarniających Świątynię wzięli w ręce flety i wskoczyli w ogień.
Młode zaś niewiasty, które tkały parochety, rzuciły się wraz z wrzecionami w ogień i spłonęły.
Król Sedekiasz
Król Sedekiasz wraz ze swoimi dziećmi uciekł przez podziemny tunel prowadzący od królewskiego pałacu poza mury miasta aż do okolicy Jerycha.
Tymczasem żołnierze babilońscy zauważyli przebiegającego obok nich jelenia. Bez namysłu rzucili się za nim w pogoń. Jeleń biegł szlakiem, pod którym był tunel. Kiedy ścigający jelenia dotarli do okolic Jerycha, Sedekiasz ze swoimi dziećmi właśnie wynurzył się z tunelu. Rzecz jasna żołnierze zwany rzeźnikiem, odprawił ich do króla Nabuchodonozora.
Stanąwszy przed obliczem władcy, Sedekiasz błagalnym głosem oświadczył:
– Najpierw zabij mnie. Nie chcę bowiem patrzeć, jak giną moje dzieci.
Dzieci natomiast zaczęły błagać Nabuchodonozora, żeby najpierw je zabił, albowiem nie chcą widzieć, jak ginie ich ojciec. I Nabuchodonozor tak uczynił. Najpierw zabił dzieci, potem wydłubał oczy Sedekiaszowi i spalił je w piecu. Następnie oślepionego i zakutego w kajdany uprowadził do Babilonii.
Lamentujący nad tym autor tak się żali:
– „Nad nimi płaczę”. Gdzie była jego odwaga? Gdzie przepadło jego męstwo? Widział, jak zabierają się do wydłubywania mu oczu i nie znalazł w sobie siły, żeby roztrzaskać sobie głowę o mur. Odebrać sobie życie, żeby wróg nie zabawiał się jego kosztem.
Kiedy po zburzeniu bet ha-midraszu Jeremiasz opuścił Anatot i udał się w drogę powrotną do Jerozolimy, zobaczył z daleka unoszący się dym z bet ha-midraszu. Nagła myśl błysnęła mu w głowie: „Być może Żydzi pokajali się, odbyli pokutę i dym pochodzi z palonych ofiar, które teraz składają. A może to dym z kadzidła?”.
Przyśpieszył kroku i wszedł na mur otaczający miasto. Na miejscu, gdzie stał przedtem bet ha-midrasz, wznosiła się kupa gruzu, popiołu i spalonych kamieni.
Z piersi wyrwał mu się krzyk rozpaczy:
„Boże, zawiodłeś mnie i ja się dałem zwieść”.
I schodzi z muru i podąża dalej, rozpaczając:
„Którędy poszli grzeszni wygnańcy,
Jaką ścieżką odeszli, Ci nieszczęśni?
Tąże drogą pójdą, żeby razem z nimi zginąć”.
Rozgląda się,