Przemysław Słowiński

Czas dobiega końca


Скачать книгу

obdarzony wielkim rozsądkiem, powagą i szlachetnością (…), miał ducha wieszczego, opowiadał różne rzeczy i odgadywał przyszłość». Zwrot «zjawił się» odsyła do przywędrowania nie wiadomo skąd lub do pojawienia się na świecie, czyli faktu urodzenia.

      W Daszowie nad Sobem pop Strachota Zawieruszny, w szerokiej opinii przyjaciel Wernyhory i świadek podyktowania proroctwa nieznanemu w historii staroście Korsunia Nikodemowi Suchodolskiemu, dał Rzepeckiemu (…) prognostyk koliszczyzny8 z typowym dla proroków Izraela elementem katastrofizmu. Wymiar kar, jakie z woli Boga spadną na ludzi za przekroczenie przykazania: «Nie zabijaj» jest w nim apokaliptyczny. Popi kreowali Wernyhorę na postać tajemniczą, na natchnionego przez Boga proroka i jednocześnie wiązali z przywłaszczaną Ukrainie tradycją kozackiej wolności.

      Nehrebecki opowiada o szanowanych przez niego hetmanach, o Konaszewiczu Sahajdacznym, który kochał Polskę, lecz nie lubił Polaków ani nie słuchał ich Sejmu, umie też zajmująco mówić o Bohdanie Chmielnickim. Pop Bazyli Łuczanowski w Wasylkowie na Zaporożu przypomina dzieje Mazepy, który w pewnym okresie burzliwego życia miał plan utworzenia na Ukrainie samodzielnych rządów pod protektoratem Polski. Wybór hetmanów i dobór treści w opowieściach o nich ilustrują małorosyjską, czyli ukraińską postawę narodotwórczą Cerkwi. Zobowiązania wobec carskiego imperium, a także lojalność wobec sprzyjającego Rosji duchowieństwa, kazały nie ujawniać tych intencji. Gdy w czasach konfederacji barskiej święcono w cerkwiach noże na polskich panów, mogło to znaczyć spełnianie idących od Katarzyny II sugestii czy nawet nakazów, ale i chęć pozbycia się jednej z obcych nacji, Polaków, twórców Kościoła unickiego.

      Makowski powtarza za innymi badaczami, że przekazy ludowe nazywające Wernyhorę Smykiem, Mazepenkiem i Orłyczenką oparte są na propolskiej orientacji Kozaków (…) i nie uwzględnia ewentualności, iż mistyfikacje czyniące z Wernyhory kontynuatora idei niektórych hetmanów trafiały do ludu z cerkwi. Określenia, jakimi posługiwał się lud, były wieloznaczne, np. nazywanie proroka Mazepenką odsyła do konieczności związków z Polską, do idei niezawisłości Ukrainy i zerwania z Rosją. Zgodne zaciekawienie popów i Polaków Wernyhorą wynikało z tego, że mieli wspólnego wroga, tzn. Rosję, w rzeczywistości każda ze stron, ukraińska i polska, prezentowała inną opcję polityczną”.

      W XIX stuleciu odpisy wieszczby Wernyhory przechowywano, a także kompilowano głównie w kręgu polskiej szlachty na Wołyniu. I rękopis przepowiedni z pieczątką księgozbioru Stanisława Filipa Krzyżanowskiego (1841–1881) z Czerpowodów w powiecie humańskim, od miejsca przechowywania nazywany jest krakowskim. Znany tylko z odpisu II rękopis, zwany młynowskim, pochodzi ze zbiorów Aleksandra Chodkiewicza (1776–1838), właściciela Młynowa nad Ikwą w powiecie dubieńskim. Wymieniony niewysoko jednak cenił chyba tę przepowiednię, skoro zaznaczył na rękopisie, iż „jako pomnik głupstwa” należał do starca Kaweckiego. (Jeśli miał na myśli Józefa Kaweckiego, to jego podpis widzimy na patriotycznym dokumencie z czasów konfederacji targowickiej obok nazwisk Ignacego i Mikołaja Jełowickich – twierdzi Zofia Wójcicka). W notce Chodkiewicza znajduje się jeszcze inna uwaga: „Rozumiem, iż pismo to nowego Nostradama jest zmyślone w r. 1812”. Rękopis III został ogłoszony przez Józefa Siemiradzkiego 23 września 1932 roku w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym” Odpis z adnotacją: „Oryginał znajdował się w r. 1916 w Kijowie w archiwum W.P. Michała Sobańskiego”. Rękopis ten nazywany jest powszechnie kijowskim.

      Pamięć o Wernyhorze reaktywowano dla celów politycznych kilka lat po powstaniu listopadowym wśród polskich uchodźców w Paryżu. „Przyczyn tego faktu należy szukać w treści przepowiedni, wiążącej odzyskanie niepodległości Polski z Turcją i Anglią, a w ogólnym sensie zdolnej tchnąć nadzieje w emigrantów – pisze Zofia Wójcicka. – Stronnictwo księcia Adama Czartoryskiego już od 1832 roku starało się o wsparcie polskiej sprawy na Wschodzie, na co przychylnie patrzyły mocarstwa Zachodu. W szóstą rocznicę powstania, przemawiając do Polaków w Londynie, Leicester Stanhope sugerował sprzymierzenie się państw europejskich z Turcją, Persją, Gruzją czy Czeczenią, ażeby wyrugować Rosję z zajętych krain. Tę mowę przedrukowało paryskie pismo czartoryszczyków «Kronika Emigracji Polskiej». Ze względów politycznych przyspieszono też druk Wernyhory Czajkowskiego, który wyszedł z zapowiadaną przez Księgarnię Polską datą 1838 w listopadzie 1837 roku”.

      Niecałe dwa miesiące po wybuchu powstania listopadowego, 12 grudnia 1830 roku, ludowym wieszczem zajęły się dwa pisma warszawskie, „Sybilla Sarmacka” i „Patryota” „Sybilla” w numerze 2. zamieściła tekst następujący:

      „Jeden z Ukraińców przypomina rodakom swoim, co przepowiadał niegdyś Kozak zaporożski Wernyhora, znany w tradycjach całej Ukrainy, żyjący pod panowaniem Stanisława Augusta, a pamiętający jeszcze lepsze czasy; w uniesieniu mówi do nich, ruskim językiem, w te słowa: «wszak zapewne słyszeliście, co przepowiadał wam kiedyś poczciwy Ukrainiec Wernyhora, kiedy jeszcze Poniatowski był naszym królem? Otóż on mówił, że za 50 lat Polska Polską będzie; a mówił to w 1780 roku; a to dobry i mądry Ukrainiec i nigdy w całym życiu kłamstwo nie skalało ust jego. Wierzcie mu tedy zacni ludzie! Tenże sam Wernyhora, w przepowiedniach swoich, kilkakrotnie wspomina o wielkich zaburzeniach w Rosji, które w tymże czasie, to jest w r. 1830 nastąpić mają i Państwo to w gruncie zachwieją»”.

      Ogłoszona przez wydawcę „Sybilli” odezwa jest polskim przekładem odezwy ukraińskiej odnalezionej w Bibliotece Dzieduszyckich we Lwowie. Zamiast „Wierzcie mu tedy zacni ludzie!” zawierała zdanie: „Wierzcie mu, gromada Chrześcijanie”.

      W przypisie do książki Trzy wieszczby Lucjan Siemieński9 podaje, że „w czasie wojny tureckiej zabronił rząd rosyjski odwiedzać miejsce, gdzie zwłoki jego [tj. Wernyhory] były złożone” oraz informuje, że „kary były bezskuteczne”.

      Ukraiński etnograf Erazm Izopolski zanotował w roku 1858 na łamach „Biblioteki Warszawskiej”, że w czasie przeprawy przez rzekę Boh [Bug] bądź też w miejscowości Chaszczowata w 1827 roku słyszał od kozaka Toropiaka o Wernyhorze, którego mianowano pułkownikiem korsuńskim, zwanego też Smykiem lub Mazepenką. „Pasiecznik Jakub pod Tyraspolem opowiadał zaś w roku 1828, że Wernyhorą przezywany był niejaki Bondar Orłyczenko za to, że więcej chciał niż mógł. [Wernyhora w tłumaczeniu na polski znaczy tyle samo co Waligóra].

      Doktor Adam Lewak (to prawdziwe nazwisko, a nie określenie opcji politycznej) z Biblioteki Polskiej w Paryżu opublikował w „Warszawiance” (25 marca 1925) list pana A.B. adresowany do Izydora Sobańskiego (1791–1847) herbu Junosza, ziemianina, powstańca z roku 1831, emigranta, przyjaciela Adama Mickiewicza i tak jak on towiańczyka, napisany 27 października 1841 roku w Koblencji. Umieścił w nim kopię rękopisu starosty korsuńskiego Nikodema Suchodolskiego z roku 1805.

      Andrzej Tomasz Towiański (1799–1878) – filozof, mesjanista, twórca ruchu religijno-mistycznego znanego jako towianizm albo Koło Sprawy Bożej. Absolwent Wydziału Prawa na Cesarskim Uniwersytecie Wileńskim, pracował jako asesor Sądu Głównego w Wilnie. Dwukrotnie, w 1828 oraz w 1839 roku doznawał objawień religijnych, których owocem była rozprawa teologiczno-historyczna Biesiada. Dwa lata po jej wydaniu, w 1841 roku, ogłosił manifest Sprawa Boża w katedrze Notre Dame w Paryżu oraz założył Koło Sług Sprawy Bożej. Specyfiką ideologii ruchu było łączenie reform religijnych i nauk chrześcijaństwa z kwestiami aktualnej polityki. Do towiańczyków należeli m.in. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki i Seweryn Goszczyński. W 1842 roku został usunięty z Francji pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji. Osiadł na stałe w Zurychu, gdzie do końca życia prowadził swoją działalność. Dwukrotnie udawał się do papieża, aby przekonać go do rewolucji chrześcijańskiej, tj. wprowadzenia zasad ewangelicznych w stosunki międzynarodowe. Niewpuszczony