Katarzyna Kacprzak

Spinka


Скачать книгу

wynika z mojego doświadczenia, moja droga. Z doświadczenia. Policjant z moim stażem i w moim wieku na odległość wyczuwa, komu można wierzyć – zaczął swoim zwyczajem Jasiński.

      – Myślisz, że może…

      – Że może co? – żachnął się aspirant, zirytowany, że mu się przerywa.

      – Nie, nic, tak sobie pomyślałam…

      – No, powiedz, co tam sobie pomyślałaś – zachęcał dobrodusznie Jasiński, jednocześnie uśmiechając się z powątpiewaniem.

      – Pomyślałam, że może, oczywiście tak czysto hipotetycznie, on chciał zostać prezesem Top Finance i po prostu usunął konkurencję.

      – Moja droga, na wnioski to chyba jeszcze trochę za wcześnie. Nie osądzaj ludzi zbyt szybko i po pozorach. Ale oczywiście niczego nie można wykluczyć – pouczył dziewczynę policjant.

      – A ten drugi, Gałązka?

      – Stefan. Stefan Gałązka. Jakiś dziwny człowiek. Taki, powiedziałbym, sędziwy, mimo młodego wieku. Nie to co Wesel. Porządna firma! Z takimi to można pracować – rozpromienił się policjant. – Przecież on opowiedział mi niemal minuta po minucie co się działo podczas całego wieczoru. Niech nam to wszystko jeszcze spisze i będziemy mieli z głowy cały harmonogram imprezy. A Gałązka jakoś plątał się w zeznaniach.

      – Tak… mówiłeś, że się zająknął, jak mówił o żonie i szybko zmienił temat?

      – Drobiazg, nieważne. Ale skoro już mowa o żonie… Myślę, moja droga, że już czas, żebyś i ty została czyjąś żoną. He, he, he… – Jasiński uśmiał się z własnego dowcipu. – Czas, żebyś znalazła odpowiedniego kandydata na męża i ojca swoich dzieci, bo jesteś przewrażliwiona na punkcie relacji damsko-męskich.

      Daria oblała się lekkim rumieńcem, ale nic nie powiedziała. Powinna się już przyzwyczaić do docinków szefa, który sam był zatwardziałym kawalerem i zagorzałym szowinistą. Za każdym razem, kiedy jej dogryzał, dziewczynie robiło się jednak trochę przykro.

      – A może my w ogóle idziemy złym tropem? Może to wcale nie było zabójstwo? Przecież Kamienny mógł popełnić samobójstwo albo po prostu umrzeć na zawał czy coś innego – zaczęła się głośno zastanawiać.

      – Oczywiście, ostateczną tezę będzie można postawić dopiero po sekcji, ale pociągnąłem za język tego konowała i przyznał, że to mu nie wygląda na naturalną śmierć. Badaliśmy poza tym pokój prezesa. Nic nie wskazuje na samobójstwo: żadnych listów, informacji, wskazówek. Na mój policyjny nos, to było MORDERSTWO! Ale, oczywiście, nie była to zbrodnia doskonała.

      – Czy nie mówiłeś przed chwilą, że jeszcze zbyt wcześnie na wnioski i żeby nie sądzić po pozorach? – Daria próbowała lekko zadrwić z przełożonego, ale on, pogrążony w zadumie nad swoim ogromnym doświadczeniem, nawet nie zwrócił uwagi na sarkazm w głosie podwładnej.

      Zapadło kłopotliwe milczenie. Po krótkiej chwili Jasiński poprawił się na krześle:

      – No, dość tego gadania. Do roboty! Ty się teraz tym wszystkim zajmiesz.

      – Ale co konkretnie mam robić?

      – W pierwszej kolejności ustal listę wszystkich pracowników, którzy byli na tej imprezie i tych, których nie było. Sprawdź, dlaczego nie było nieobecnych. No i ustal, tak na jednej nodze, kto jest z Warszawy, a kogo musi przesłuchać lokalna policja i gdzie. Zawiadom ich.

      – A ty co będziesz robił?

      – Ja pójdę do biura Top Finance i tam zorientuję się w sytuacji.

      – Mogę iść z tobą?

      – A co, mało masz tu roboty? – Zmierzył dziewczynę srogim spojrzeniem. – I melduj mi, jak tylko coś ustalisz.

      – Tak jest! – Dziewczyna skinęła głową. Już miała wyjść z pokoju, ale zatrzymała się z ręką na klamce.

      – A może zabójstwo na tle rabunkowym? Taki prezes korporacji pewnie ma dużo kasy? Były w pokoju jakieś cenne przedmioty? Laptop, biżuteria? Jakiś sygnet czy zegarek?

      – Jaki zegarek? – zirytował się przełożony. – Tam nie było, kurwa, żadnego zegarka! Ktoś go kropnął i już. Na pewno ktoś z podwładnych. Pójdę do nich, rozejrzę się i zaraz sprawa się wyjaśni.

      – Taką przynajmniej masz nadzieję. Jak byłam mała i nawet nie myślałam jeszcze o tym, żeby zostać policjantką, dziadek opowiadał mi, że to proste: jak kobieta zostaje znaleziona w parku i nie ma zegarka, to jest to automatycznie traktowane jako napad rabunkowy. Jeśli ma zegarek czy inną biżuterię, to kwalifikacją jest gwałt. Proste. Więc będę się upierać przy swoim – zripostowała Daria.

      – Co do tego mam więcej niż nadzieję. Ja to po prostu wiem. Inaczej nie byłoby nas tutaj. Cóż, mamy tu do czynienia z dość zamkniętym środowiskiem. Nie będzie więc łatwo do nich dotrzeć – zafrasował się. – Oni się wszyscy dobrze znają, lubią i trzymają się razem. Może powinniśmy się z kimś dogadać, zaprzyjaźnić, zdobyć zaufanie choć jednego z nich?

      ROZDZIAŁ 9

      W poniedziałek w samo południe starszy aspirant Janusz Jasiński złożył urzędową wizytę w siedzibie Top Finance w Warszawie, chcąc przesłuchać pracowników oraz poznać atmosferę biura i poobserwować podejrzanych. Teoretycznie powinien ich wszystkich wezwać do komendy, jednak biorąc pod uwagę, że wszystkie osoby, które zamierzał przesłuchać, znajdowały się w jednym miejscu, postanowił dokonać przesłuchania w siedzibie firmy. Tym razem ubrany był oficjalnie – w wysłużony brązowy garnitur z szerokimi nogawkami spodni i dwurzędową marynarkę. Aspirant jeszcze w Serocku umówił się z Wojciechem Weselem, że ten w poniedziałkowy poranek zbierze wszystkich pracowników, dlatego teraz od razu kazał się zaprowadzić do sali konferencyjnej, gdzie czekała grupa korporacyjnych wyjadaczy. Wszystkie oczy wpatrywały się w policjanta z zaciekawieniem, przejęciem i pewną obawą związaną z przesłuchaniem, często pierwszym w życiu.

      – Dzień dobry państwu, starszy aspirant Janusz Jasiński. Prowadzę dochodzenie w sprawie śmierci Wiktora Kamiennego, prezesa waszej firmy. Chcę porozmawiać na osobności z każdym z was. Znajdzie się tu chyba jakiś pokój na przesłuchania? – to pytanie skierował do Wesela, pełniącego niejako funkcję gospodarza.

      – Z osobnym pokojem może być problem – podrapał się w głowę Wojciech. – Mamy niewielkie biuro tu i piętro niżej. Właśnie w ramach cięcia kosztów ograniczyliśmy zajmowaną powierzchnię. W każdym pokoju pracuje nawet po kilka osób.

      – A właśnie, pan odpowiada za finanse firmy? – zagadnął Jasiński, nie czekając aż znajdą stosowne pomieszczenie do rozmowy. – Niech pan powie, ale tak szczerze, jak wygląda kondycja finansowa Top Finance?

      – Cóż… – zaczął dyplomatycznie Wesel, uciekając wzrokiem i wycierając ukradkiem o spodnie coraz bardziej spocone dłonie. – O takich sprawach nie chciałabym rozmawiać publicznie.

      – Tak, oczywiście. Ja to rozumiem – krygował się policjant. – Jednak ważne sprawy nie mogą czekać, a to jest przecież ważna sprawa, prawda?

      Wesel wyraźnie nie chciał podjąć tematu finansów spółki. Aspirant zamierzał jeszcze pociągnąć go za język, jednak w słowo wszedł mu Stefan, wybawiając tym samym Wesela z chwilowej opresji.

      – Może porozmawiacie u Wiktora w gabinecie? – podsunął Stefan, który jak zwykle chciał pomóc.

      Конец