czoło. Zdumiewające, ale powiedziała to tak, jakby jego słowa w ogóle nie zrobiły na niej wrażenia, jakby było jej wszystko jedno.
Boże, czuł się tym zmęczony. Ich związek stał się morzem pełnym niebezpiecznych prądów i kipieli, co więcej, nigdzie nie można było znaleźć płytkiej, spokojnej wody.
– Taaak, świetnie.
– Jadalnia nabiera kształtu. Nie mogę się doczekać, kiedy ją zobaczysz.
Znów dom. Chryste! Można by pomyśleć, że to rezydencja w Bel Air, a nie wyremontowany domek letniskowy na jakimś potwornym zadupiu.
– To świetnie.
– Jak długo ci tam zejdzie?
– Dwa dni. Wywiad jest jutro. Wrócę do domu w środę wieczorem.
– Jestem zazdrosna – powiedziała.
To chyba oczywiste. Powinna być z nim tutaj. Gdyby naprawdę chciała, mogłaby ściągnąć którąś ze swoich przyjaciółek do pilnowania domu.
Odezwał się drugi telefon.
– Zaczekaj chwilę, kochanie. Mam rozmowę na drugiej linii.
Przełączył telefon. To Sally. Powiedziała, że spotka się z nim za godzinę w samochodzie. Poczuł wyrzuty sumienia, jakby został przyłapany na jakimś niecnym uczynku. To czyste szaleństwo; przecież chodziło tylko o zwykłą kolację z koleżanką z pracy.
– Wspaniale – wrócił do rozmowy z Elizabeth. – Muszę już kończyć, skarbie – powiedział. – Mam rezerwację w restauracji.
– Jestem z ciebie dumna, Jacksonie – szepnęła.
Na te słowa czekał, chociaż nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
– Kocham cię – powiedział.
Tak bardzo chciał, aby to była prawda, że aż się zdziwił.
– Ja też cię kocham. Zadzwonię do ciebie jutro, po wywiadzie.
– Doskonale. Cześć, kochanie.
Odłożył słuchawkę i poszedł do łazienki. Nim wziął prysznic i wysuszył włosy, dokończył pierwszego drinka i nalał sobie następnego. Szybko włożył szare spodnie i czarny sweter od Calvina Kleina. Potem stanął w oknie i sączył alkohol, póki nie nadszedł czas na wyjście.
O wpół do ósmej zszedł na parter. Czekała na niego limuzyna. Kierowca w uniformie wysiadł i otworzył przed nim drzwi.
– Dobry wieczór, panie Shore.
Jack wsiadł do samochodu i usadowił się wygodnie na ciemnym pluszowym siedzeniu. Chwilę później przyłączyła się do niego Sally.
Była zaskakująco piękna. Miała na sobie gładką, czarną sukienkę z okrągłym kołnierzykiem i krótkimi rękawkami. Jej włosy – dlaczego nigdy wcześniej nie zauważył, że Sally ma takie jasne, niemal białe włosy? – opadały jej aż do połowy pleców. Kiedy usiadła obok, nie mógł oderwać wzroku od jej nóg… ani seksownych bucików na wysokich obcasach. Elizabeth nie założyłaby takich szpilek nawet w środku lata, nie wspominając o zimie.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.