ładka"/>
Zapraszamy na www.publicat.pl
Tytuł oryginału
The Killings at Kingfisher Hill
Projekt okładki
RICHARD L. AQUAN
Fotografie na okładce
© lunatyk.art/Alamy Stock Photo
© kzww/Shutterstock
© VolodymyrSanych/Shutterstock
Koordynacja projektu
PATRYK MŁYNEK
Redakcja
JACEK RING
Korekta
BOGUSŁAWA OTFINOWSKA
Redakcja techniczna
LOREM IPSUM – Radosław Fiedosichin
The Killings at Kingfisher Hill copyright © 2020 Agatha Christie Limited.
All rights reserved.
AGATHA CHRISTIE®, POIROT® and the Agatha Christie signature are registered trademarks of Agatha Christie Limited in the UK and elsewhere.
All rights reserved.
Polish edition © Publicat S.A. MMXX (wydanie elektroniczne)
Wykorzystywanie e-booka niezgodne z regulaminem dystrybutora, w tym nielegalne jego kopiowanie i rozpowszechnianie, jest zabronione.
All rights reserved
ISBN 978-83-271-6080-5
Konwersja: eLitera s.c.
jest znakiem towarowym Publicat S.A.
PUBLICAT S.A.
61-003 Poznań, ul. Chlebowa 24
tel. 61 652 92 52, fax 61 652 92 00
e-mail: [email protected], www.publicat.pl
Oddział we Wrocławiu
50-010 Wrocław, ul. Podwale 62
tel. 71 785 90 40, fax 71 785 90 66
e-mail: [email protected]
Spis treści
Tę książkę dedykuję Helen A., mojej przyjaciółce,
która podobnie jak ja przepada za twórczością Agathy
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20
ROZDZIAŁ 1
Nocne zgromadzenie
Ta opowieść wcale nie rozpoczyna się w nocy, ale za dziesięć druga po południu 22 lutego 1931 roku. Wtedy miały swój początek dziwne wydarzenia. A zaczęło się od tego, że Herkules Poirot i inspektor Edward Catchpool (przyjaciel detektywa, a zarazem człowiek, który opowiada niniejszą historię) stali wraz z trzydziestoma nieznajomymi w rozproszonej grupie – choć nie było tu tłumu ani ścisku, wszyscy zgodnie byśmy stwierdzili, że i tak jest to zebranie – w Londynie na Buckingham Palace Road.
Wspomniana już grupa złożona z mężczyzn, kobiet i jednego dziecka (niemowlę trzymane na rękach przez matkę było zawinięte w tobołek, wskutek czego przypominało małą mumię) miała wkrótce wyruszyć w podróż, która wydawała mi się dziwna i niezrozumiała, zanim jeszcze zorientowałem się, że będzie to w istocie nadzwyczajne wydarzenie.
Zebraliśmy się obok autobusu, który miał nas zabrać z Londynu do słynnej posiadłości Kingfisher Hill niedaleko Haslemere w hrabstwie Surrey. Wiele osób twierdzi, że jest to miejsce, w którym można podziwiać niezwykłe wprost piękno przyrody. Choć wszyscy przybyli na długo przed planowanym odjazdem, nikomu nie pozwolono wsiąść do autobusu. Staliśmy więc na zewnątrz i drżeliśmy z zimna, które dodatkowo wzmagała lutowa wilgoć. Tupaliśmy nogami i chuchaliśmy w odziane w rękawiczki dłonie, żeby choć trochę się rozgrzać.
Do zmierzchu było jeszcze daleko, ale w taki zimowy dzień już od świtu brakuje światła, a później wcale nie jest lepiej.
W autobusie znajdowało się trzydzieści miejsc siedzących. W sumie wszystkich nas było trzydzieścioro dwoje, wliczając kierowcę i otulone ciepłym ubraniem