się, że ludzie będą pytać o miesiąc miodowy, ale nie o to, co dalej. Weston i ja nie planowaliśmy żadnego „dalej”. Oczywiście zakładaliśmy powrót do Nowego Jorku, gdzie zaczęłabym proces przejmowania firmy. W pewnym momencie wyjechałabym do Francji. Weston zostałby w Stanach, a ja poinformowałabym wszystkich, że dołączy do mnie później.
Co byłoby kłamstwem, gdyż zamiast tego wzięlibyśmy rozwód.
Teraz jednak nie byłam już niczego pewna. Bo jeśli Weston nie pojedzie do Francji… Czy była szansa, że zostanę z nim tu, w Nowym Jorku?
– Wystawiam mieszkanie na sprzedaż – odpowiedziałam, bo przynajmniej tego byłam pewna. Nawet jeśli nie opuściłabym Nowego Jorku, Weston chciał mieszkać bliżej biura.
Jezu, nie byłam w stanie uwierzyć, że w ogóle rozważam alternatywną przyszłość. Przyszłość, w której zrezygnowałabym z marzeń, by być z nim. Nie miałam pojęcia, co będzie dalej – i nienawidziłam tego uczucia.
– To nie planujesz przeprowadzki do Francji? – spytał Jepson.
Odwróciłam się, by spojrzeć na Westona, ponownie zastanawiając się, czemu nie chciał jechać ze mną i czy dam radę go przekonać.
To, co zobaczyłam, sprawiło, że poczułam się, jakbym dostała pięścią w brzuch.
Weston tańczył otoczony małym tłumem gości. Nie zatańczyliśmy jeszcze nawet swojego pierwszego tańca, ale nie o to chodziło. Tańczył z Sabriną Lind, swoją byłą dziewczyną i obecną pracowniczką.
Czy to dlatego nie chciał ze mną jechać? Bo musiałby ją opuścić?
Poczułam, że brakuje mi tchu. Byłam o nią zazdrosna od wielu miesięcy, a Weston tylko podsycał to uczucie. Sabrina przyszła na ślub z Donovanem, a ja wiedziałam, że on chce ją dla siebie, co jednak nie oznaczało, że Weston nic do niej nie czuje. I vice versa. Wiedziałam, że Donovana nie obchodzą uczucia innych.
Nie mogłam się przyjrzeć uważnie twarzy Westona, ale doskonale widziałam, jak Sabrina się do niego klei. Do mojego męża. Jakby był ostatnią deską ratunku.
Cóż, dla mnie też był.
Poczułam się sfrustrowana. Zakłopotana. Wkurzona. Ponownie miałam wrażenie, że tama zaraz pęknie i poleją się łzy.
– Tak, przeprowadzę się do Francji – odpowiedziałam, bo czułam potrzebę bezpieczeństwa i oparcia w planach na przyszłość. – Przepraszam cię na chwilę, Jepsonie.
Nie obchodziło mnie, co sobie pomyśli ten gigant będący częścią imperium, które miałam przejąć. Zdrada, jaką popełnił Weston King, przyćmiewała wszystkie inne emocje.
Musiałam stąd uciec.
Szybko jednak przekonałam się, że nie ma ucieczki dla panny młodej. Oczy zebranych były skupione na mnie od momentu rozpoczęcia uroczystości. Nie mogłam nawet spokojnie iść do łazienki, bo po drodze każdy chciał mi pogratulować, skomplementować mnie i życzyć mi szczęścia.
A ja chciałam tylko mieć chwilę spokoju.
Rozejrzałam się i dostrzegłam parawan rozstawiony w kącie pomieszczenia. Wcześniej oddzielał część sali, w której miało się odbyć wesele, od części ceremonialnej. Musiał mi wystarczyć.
Ukryłam się za nim i w końcu zostałam sama.
Skierowałam się ku niewielkiemu podestowi, ustawionemu teraz pod ścianą. Jeszcze niedawno składaliśmy sobie na nim przysięgę. Weston patrzył mi w oczy i wyznał, że odmieniłam jego życie na lepsze. Nazwał mnie swoim domem.
Skoro byłam dla niego domem, czemu sama czułam się teraz bezdomna?
Pozwoliłam łzom popłynąć. Tylko kilku. Nawet nie byłam pewna, czemu płaczę. Powodów było wiele. I nie było żadnego.
Poczułam się po prostu zmęczona.
Zmęczona udawaniem, że moje uczucia do Westona nie są prawdziwe. Zmęczona zgadywaniem, co on myśli i czuje. Usprawiedliwianiem się sama przed sobą. Zamartwianiem się, czy mój plan się powiedzie i co przyniesie przyszłość. Czy mój ojciec wyraziłby aprobatę. Zazdrością o Sabrinę. Butami na wysokim obcasie. Mężczyznami, którzy sprawiali, że wątpiłam w siebie i swoje miejsce na świecie.
Byłam królową.
To było moje należne miejsce.
Z królem czy bez, niezależnie, co będzie. Musiałam o tym pamiętać.
– Elizabeth?
Podskoczyłam z wrażenia, spoglądając na mówiącego i jednocześnie próbując zakryć twarz, by zetrzeć łzy.
– Clarence – odezwałam się drżącym głosem. – Ja…
Znalazł się przy mnie, nim zdążyłam zdecydować, co chcę powiedzieć.
– Czemu płaczesz? Co się stało?
– Potrzebowałam trochę oddechu – odparłam, spychając uczucia w głąb duszy. – Tłum mnie nieco przytłoczył. – Nie mogłam na niego spojrzeć. Zorientowałby się, że kłamię.
– To mi wygląda na coś poważniejszego, Bitsy. Znam cię, zapomniałaś?
W końcu odważyłam się na niego popatrzeć. Był tak samo atrakcyjny jak w szkole średniej. Szeroki w barach, z mocno zarysowaną szczęką. Jego ciemne, zaczesane do tyłu włosy i jasnobrązowe oczy nie były może nadzwyczajne same w sobie, ale całość stanowiła miły widok, zwłaszcza podkreślona muszką w stylu Henry’ego Cavilla.
Ale mimo że nadal wyglądał dobrze, to nie było już to samo. Oboje się zmieniliśmy.
– Nie znasz mnie wcale. Upłynęły całe lata. – Od naszego zerwania minęło dokładnie siedem lat. W tym czasie nie widywaliśmy się niemal w ogóle. Zmieniłam się nie do poznania.
– A ja myślę, że nadal znam – odpowiedział czule i wyciągnął dłoń, by otrzeć mi łzy. – Opowiedz, co się stało.
Przez chwilę rozważałam tę możliwość. Chciałam mu o wszystkim opowiedzieć. Nie dlatego, że cokolwiek do niego czułam, ale z tego powodu, że okazał się miły, czuły i był przy mnie. A ja pragnęłam z kimś porozmawiać.
Ale tą osobą nie był Clarence Sheridan. Chciałam czegoś więcej, niż tylko wypłakać się komuś na ramieniu. Pragnęłam Westona Kinga.
A wyznanie tego staremu znajomemu nic by mi nie dało.
– To naprawdę nic takiego. Po prostu mi smutno, że mój ojciec nie mógł być ze mną w dniu mojego ślubu.
– O rany, oczywiście. Co ja sobie myślałem? Zmarł jakiś rok temu, prawda? Słyszałem o jego odejściu. Tak mi przykro… – Pogłaskał mnie po ramieniu. Próbował mnie pocieszyć, lecz jego dotyk był jak papier ścierny. Niemiły i niechciany.
– Dzięki, nie sądziłam, że tak się rozkleję. – Teraz, kiedy to powiedziałam, naprawdę poczułam smutek z powodu ojca. – Ale nie myślmy już o tym. Muszę się pozbierać. Zmienić temat.
– Okej. – Wstał i popatrzył na mnie. – Rany, jesteś mężatką! Nie mogę w to uwierzyć!
Nagle pożałowałam, że nie rozmawiamy już o moim ojcu.
– Ano jestem. – Trochę mi zajmie, nim sama w to uwierzę. Pewnie aż do rozwodu.
– Pięknie wyglądasz jako panna młoda. Powalająco. Weston King jest szczęściarzem.
„Powiedz to jemu” – pomyślałam.
– Dziękuję – odpowiedziałam.
Clarence