– bielizna była biała, dziewicza, a jednak nieskromna.
Jezu, wyglądała jak wizja z mokrego snu.
I była moją żoną.
Ta myśl spowodowała, że mój penis stwardniał jak żelazny pręt. Zacząłem się pocierać przez spodnie.
Elizabeth przyglądała mi się tak samo uważnie. Zdawała sobie sprawę, jak na mnie działa, i podobało jej się to. Wiedźma. Nienawistny anioł. Uśmiechnęła się kącikiem ust, sycąc się moim cierpieniem. Sięgnęła za plecy, by rozpiąć stanik.
– Zostaw – nakazałem.
– A mogę chociaż zdjąć buty? – zapytała ironicznie.
– Nie ma mowy. – Wiedziałem, że bolą ją stopy, ale to też mnie podniecało, bo cierpiała tak samo jak ja.
Zależało mi na tym, żeby jej cierpienie było jeszcze większe.
Cierpiała, ale też czuła rozkosz.
Tak jak ja. Nie chciałem już nigdy czuć się inaczej.
Odpiąłem szelki i rozpiąłem rozporek. Majtki miałem wilgotne z podniecenia. Mój kutas domagał się cipki Elizabeth, jednak nie zamierzałem go jeszcze wyjmować.
Chciałem, by mnie o to błagała.
Rozejrzałem się, szukając odpowiedniego miejsca.
– Chodź – nakazałem i ruszyłem ku ławie stojącej pod oknami. Elizabeth przyglądała mi się zaciekawiona. Włączyłem lampę i rozsunąłem zasłony. Chciałem, żeby każdy w budynku naprzeciwko mógł na nas patrzeć.
– Ty i te twoje okna na całą ścianę – skomentowała zachrypniętym głosem.
Ona też je lubiła.
– Mam je zasłonić z powrotem? – zapytałem, podwijając rękawy i szykując się na kolejny krok mojego planu.
– Nie, jeśli to cię kręci. – Wzruszyła ramionami.
– Połóż się na ławie.
Wykonała moje polecenie z lekką niepewnością, jakby obawiała się, że zrobi coś nie tak.
– Płasko, na plecach. I rozłóż jak najszerzej nogi.
Przyjrzałem jej się, wyobrażając sobie, co zobaczyłaby osoba, która by nas obserwowała – piękna rudowłosa panna młoda rozłożona jak uczta dla męża. Ława okazała się w idealnym dla niej rozmiarze – od głowy aż do końca pośladków. Jej cipka była w perfekcyjnej pozycji.
Patrzyłem na nią, pocierając się przez spodnie.
– Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie – skomentowałem, bawiąc się sobą przez majtki. Obróciła ku mnie głowę, wydymając lekko usta i trzepocząc rzęsami. – Wyglądałaś tak seksownie, gdy czekałaś na mnie przed zaślubinami. Byłem wkurzony, że ktokolwiek oprócz mnie może na ciebie patrzeć.
Oddech miała przyspieszony, jednak i tak mi odparowała, wyglądając przy tym przez okno:
– Typowy mężczyzna. Jesteś taki…
– Nie odzywaj się, chyba że będziesz wykrzykiwać moje imię – przerwałem jej ostro. – Nie jestem w dobrym nastroju, nie prowokuj mnie.
Gwałtownie odwróciła głowę w moją stronę.
– Bo co mi zrobisz?
– Powiedziałem, żebyś się nie odzywała. – Nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, uklęknąłem przed nią, wsunąłem jej ręce pod uda i zacząłem ją lizać przez majtki.
Zareagowała serią westchnień. Lizałem dalej, pocierając materiałem o jej mokrą szparkę. Sypiałem z nią już na tyle długo, by wiedzieć, jak ją rozkręcić i jak czytać jej ciało. Za każdym razem, gdy zbliżała się do orgazmu, gdy zaczynała ciężej oddychać, zmieniałem taktykę.
Już po chwili wiła się, nadal w bieliźnie, nakręcona moimi językowymi torturami. Zaczęła błagać, pamiętając, że może używać tylko mojego imienia:
– Weston, Weston…
To mi nie wystarczyło. Jeszcze jej nie zniszczyłem, tak jak ona mnie.
Odsunąłem jej majtki na bok i wsunąłem w nią palce. Uniosła biodra, dając mi lepszy dostęp. Ale ja nie zaprzestałem tortur – rżnąłem ją płytko samymi koniuszkami palców, liżąc jej łechtaczkę.
Była cała spocona. Po policzkach ciekły jej łzy. W końcu złamała mój nakaz i odezwała się:
– Nie wiem, czy próbujesz mi zrobić dobrze czy źle.
– I o to chodzi – odparłem.
– Proszę, zerżnij mnie.
Skinąłem głową, nie chcąc jej dłużej męczyć. Jaja już mnie bolały z pragnienia.
– Zasunę zasłony – zaoferowałem.
– Nie, niech zostaną rozsunięte.
Jezu, ależ ona była boska. Pozbyłem się spodni i majtek, po czym zdjąłem jej bieliznę. Wspiąłem się na nią i wbiłem mocno. Owinęła mi nogi wokół pasa. Spojrzałem w okno i w szybie dostrzegłem nasze odbicie. Widziałem to samo co sąsiedzi, a widok ten podniecił mnie jeszcze bardziej.
Było to zwieńczenie naszego małego przedstawienia.
Doszliśmy razem udręczeni, żałośni i zdesperowani.
Po dłuższej chwili wyszedłem z niej i wziąłem ją w ramiona, a potem zaniosłem do łóżka, gdzie kochaliśmy się całą noc. Nie rozmawialiśmy o dzielącej nas przepaści. W końcu byliśmy małżeństwem, mieliśmy całe życie na rozmowy.
A przynajmniej dzień jutrzejszy.
* Po angielsku „król” (wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza).
3
Elizabeth
Kiedy obudziłam się rano, Weston nadal spał. Podziwiałam przez kilka minut jego ciało. Brzuch miał tak wyrzeźbiony, że słowo „sześciopak” nie oddawało mu sprawiedliwości. Ślina napłynęła mi do ust, gdy przyglądałam się wyciętym liniom na jego podbrzuszu prowadzącym do krainy rozkoszy. Jego unosząca się i opadająca klatka piersiowa mnie zahipnotyzowała. Pomyślałam sobie, jak ławo byłoby wtulić się w niego i zasnąć albo obudzić go pocałunkiem i ponownie się z nim kochać.
Na przeszkodzie stała jednak gigantyczna ściana między nami – niewidzialna, ale nie do pokonania. Musiałam się z nią zmierzyć, zanim będę mogła być z nim tak blisko, jak chciałam.
Zmusiłam się do wstania i poszłam do łazienki. Spojrzenie w lustro ukazało mi zmęczoną i potarganą wersję królowej piękności z zeszłego dnia. Potrzebowałam prysznica i śniadania. Musiałam się pozbierać, doprowadzić do stanu użyteczności, nim stanę oko w oko z moim mężem.
Mój mąż.
Jak długo będę mogła tak go nazywać?
Prysznic znacznie poprawił moje samopoczucie. Zmyłam makijaż i pozostałości poprzedniego, niezwykłego dnia. Myjąc krocze, poczułam nostalgię za zeszłą nocą, jakby mydło mogło zmyć wspomnienia ust i kutasa Westona. Ale te wspomnienia były na stałe wdrukowane w moją pamięć i moje ciało, jak tatuaż. Cokolwiek wyniosę z tego małżeństwa, one zostaną na zawsze.
Kiedy się już odświeżyłam, wyszłam spod prysznica i owinęłam jednym ręcznikiem ciało, a drugim głowę. Umyłam zęby i nałożyłam