na to. Tak więc pozbyłam się pianina. Ale złamało mi to serce”.
Być może niepokój związany z hospitalizacją matki, a następnie brakiem muzyki w domu sprawił, że Janis zaczęła lunatykować. Pewnej nocy Dorothy znalazła ją na chodniku przed domem. Dziewczynka sprawiała wrażenie, że czegoś szuka. Zapytana przez matkę, dokąd się wybiera, Janis powtarzała w kółko: „Chcę iść do domu”.
W tym okresie Dorothy dwukrotnie poroniła. W końcu 15 marca 1949 roku na świat przyszła druga córka Joplinów Laurel Lee, zwana Laurą. Niemowlę cierpiało na częste kolki i nieustannie płakało, przez co wymagało od matki dużej uwagi. Sześcioletnia Janis nauczyła się radzić sobie sama bądź szukała towarzystwa ojca, który wydawał się rozpoznawać w córce samego siebie i w tym okresie spędzał z nią dużo czasu. Wcielając się w synowską rolę, Janis chodziła z nim do salonu fryzjerskiego, gdzie fryzjer przycinał jej grzywkę, wzorując się na uczesaniu Setha.
Jeszcze w tym samym roku rodzina postanowiła przeprowadzić się do lepszej dzielnicy: „Sąsiadka mieszkająca na lewo od nas była żoną marynarza – wspominała Dorothy. – Nie wydaje mi się, żeby znała choćby kilka normalnych słów po angielsku. Za to przeklinała gorzej niż ktokolwiek, kogo słyszałam w życiu! Nie chciałam, żeby [moje dzieci] dorastały, ucząc się tego rodzaju języka”. Joplinowie wspięli się wyżej o jeden szczebel na drabinie klasowej i kupili większy dom w Griffing Park, nowej pełnej drzew dzielnicy na krańcach Port Arthur. W ten sposób dotarli na wymarzone przedmieścia.
Biały drewniany dom przy Lombardy Drive 3130 był dość skromny jak na dzisiejsze standardy, lecz miał rozległe podwórko, na którym Janis mogła się bawić. Seth zajmował się ogrodem na tyłach, a Dorothy piekła placki z orzechów pekan, które zbierała z drzew rosnących w obejściu. Janis natychmiast zaprzyjaźniła się z licznymi dziećmi z sąsiedztwa. Wraz z nimi dokazywała na zbudowanym przez Setha placu zabaw i wystawiała sztuki w wykonanym przez niego teatrzyku kukiełkowym. Seth robił zdjęcia Janis od pierwszych lat jej życia, a odkąd urodziła się Laura, fotografował obie siostry, ubrane w identyczne stroje uszyte przez Dorothy.
Janis spędzała soboty z ojcem, odwiedzając bibliotekę miejską – The Gates Memorial Public Library – imponujący klasycystyczny gmach, który Seth traktował jak świątynię. „W moim domu – mówiła z dumą – każdy miał kartę biblioteczną, odkąd tylko potrafił napisać swoje imię”. Podobnie jak ojciec Janis nauczyła się cenić książki, a umiejętność czytania posiadła dość wcześnie – jeszcze zanim jesienią 1949 roku znalazła się w pierwszej klasie pobliskiej Tyrrell Elementary School. Jej rodzice zrobili wszystko, aby przygotować swoją pierworodną córkę do roli lubianej przez rówieśników i mającej dobre wyniki uczennicy w dobrze finansowanym systemie szkolnym Port Arthur.
2
Chłopczyca
Prawie spadłam z krzesła, taka byłam podekscytowana!34
Janis jako dziecko prawdopodobnie wyczuwała, że Seth Joplin pragnie syna, a z pewnością wiedziała, że lubi ją w roli dokazującej chłopczycy. Silna więź z ojcem, zapoczątkowana codziennym witaniem go po powrocie z pracy, trwała aż do narodzin trzeciego dziecka Joplinów, ich jedynego syna Michaela. Dziewczynka boleśnie odczuła oddalenie się od Setha. Miało to ogromny wpływ zarówno na potrzeby, jak i wyobraźnię Janis przez resztę jej życia.
Dorothy liczyła na to, że pod względem społecznym to ona będzie wzorem dla córki. Zorganizowała oddział Blue Birds, podobny do żeńskiej drużyny skautowej, który spotykał się regularnie w domu Joplinów, gdzie Janis „była bardzo otwarta i nawiązywała znajomości z obcymi dziećmi”35 – jak wspominała Dorothy. Jej zdaniem córka nieustannie szukała aprobaty matki i oczekiwała, że ta poświęci jej więcej uwagi niż pozostałej dwójce rodzeństwa.
Janis była tak oczytana i radziła sobie w szkole tak dobrze, że jej nauczycielka po półroczu przeniosła dziewczynkę z pierwszej klasy do drugiej. Następnie jako siedmiolatka jesienią 1950 roku Janis znalazła się w trzeciej klasie. Ten „awans” wiązał się jednak z problemami społecznymi: różnica między Janis a niektórymi uczniami z jej klasy wynosiła aż osiemnaście miesięcy; dziewczynka była też znacząco niższa od większości dzieci. Mimo drobnego wzrostu zachowywała się tak samo jak jej starsi – i wyżsi – towarzysze zabaw, którzy czasami zapominali, o ile młodsza jest od nich Janis.
„Cieszyły ją fizyczne aspekty zabaw – wspominał Roger Pryor, sąsiad dwa lata starszy od Janis, którego dom rodzinny przylegał do podwórka Joplinów. – Lubiła bawić się z chłopakami, uprawiała chłopięce sporty jak baseball. Nie była nieśmiała i potrafiła się wykłócać. Wolała inicjować zabawy niż do nich dołączać. »Zróbmy to! Zagrajmy w tę grę!«. Była uparta, ale sympatyczna”36.
Jako dziesięcio- i jedenastolatka Janis była wciąż nieposkromioną chłopczycą. Nieświadoma konwenansów, nie widziała problemu w chodzeniu półnago tak jak chłopcy z sąsiedztwa, gdy w Port Arthur panowało długie, gorące i wilgotne lato. „Aż do siódmej klasy potrafiła bawić się na powietrzu bez bluzki – wspominał Pryor. – Wolno dojrzewała. Nikt nigdy nie zwrócił jej uwagi, ale było to dziwne zachowanie jak na dziewczynę”37.
Niektóre dzieci uważały Rogera za łobuza, lecz Janis była nieustraszona i zawsze potrafiła mu się postawić. Raz wyzwała go nawet na pojedynek zapaśniczy. „Czułem się naprawdę nieswojo, stając z nią do walki – przyznał Pryor – ale to ona chciała. Moi rodzice ciągle mi powtarzali: »Nigdy nie bij się z dziewczyną«. Tymczasem Janis ścigała mnie, a jak już mnie dopadła, siadała na mnie okrakiem. Pamiętam ją, jak siedzi na mnie ze zwycięską miną i zanosi się triumfalnym śmiechem”38.
Być może Janis prowokowała bójki z Rogerem, bo durzyła się w nim. Po części mógł to być również wyraz jej zazdrości o przyjaźń, jaką chłopak nawiązał z jej ojcem. „Naprawdę mnie lubił – wspominał Setha Pryor. – Traktował mnie jak syna. Rozmawiał ze mną, spędzał ze mną czas, robiliśmy razem proce”39. Ojciec Janis był jak najdalszy od zachęcania jej do bawienia się lalkami w zaciszu domowym, przeciwnie – wspierał skłonność córki do żywiołowych zabaw. Zmajstrował szczudła i zbudował ogromną huśtawkę dla Rogera i Janis.
Jego najbardziej niebezpieczną konstrukcją był „krok-gigant” – rodzaj huśtawki z pierścieniami przymocowanymi do lin doczepionych do szczytu słupa. Chwyciwszy pierścień, dzieci biegały dookoła słupa, a gdy potem wirowały wokół niego, podkurczały nogi. Szybując w powietrzu i mocno trzymając się pierścienia, Janis poznała po raz pierwszy ekscytujący smak stanów zmienionej świadomości. Pryor, który często ośmielał mniej odważne dzieci do tej zabawy, wspominał: „Rozpędzaliśmy je tak bardzo, że aż krzyczały, żeby przestać, wtedy wiedzieliśmy, że jeszcze chwilka i po prostu polecą. Nie robiliśmy tego, żeby komuś stała się krzywda – była to raczej rywalizacja: kto jest większym twardzielem. Wiem, że kilka dzieciaków, bawiąc się na tym »kroku-gigancie«, połamało sobie ręce”40. Seth zdemontował w końcu swoją konstrukcję, choć Janis nigdy nie zrobiła sobie na niej krzywdy i okazała się twardzielką. Zdarzyło jej się wprawdzie kiedyś złamać rękę – ale był to rezultat upadku z drzewa.
Najbliższym przyjacielem Setha był Don Bowen, z którym łączyła go wspólna cecha: introwertyzm. Bowen