Cora Reilly

Złączeni obowiązkiem


Скачать книгу

ponieważ naprawdę ucieszyłam się na jej widok. Minęły miesiące, od kiedy ostatni raz ją widziałam. Wyglądała o wiele swobodniej niż na swoim ślubie.

      – Wyglądasz wspaniale – powiedziałam, przytulając ją. Miała na sobie ciemnoczerwoną sukienkę cudownie podkreślającą jej blond włosy oraz jasną cerę. Nic dziwnego, że Luca nie mógł oderwać od niej oczu.

      – Ty też – stwierdziła, robiąc krok do tyłu. – Mogę zobaczyć tył sukienki?

      Odwróciłam się dla niej.

      – Wow. Wygląda niesamowicie, prawda?

      To pytanie zostało skierowane do Luki i spowodowało niezręczną przerwę w rozmowie. Napięcie gwałtownie wzrosło. Dante objął mnie w talii, wpatrując się zimnym spojrzeniem w Lucę, który złapał Arię za dłoń, pocałował ją i powiedział niskim głosem:

      – Patrzę tylko na ciebie.

      Aria uśmiechnęła się do mnie z zażenowaniem.

      – Muszę poszukać Gianny, ale z ogromną chęcią porozmawiam z tobą później, dobrze?

      – Oczywiście – powiedziałam, zadowolona, że odeszła razem z Lucą. Dopóki w pobliżu byli mężczyźni, nie mogłabym normalnie porozmawiać z Arią.

      Odwróciłam się do Dantego.

      – Nie lubisz go.

      – Tu nie chodzi o lubienie. Tu chodzi o instynkt samozachowawczy oraz zdrową dawkę nieufności.

      – To się nazywa prawdziwy duch świąt – oznajmiłam, nawet nie starając się ukryć sarkazmu.

      Po raz kolejny kąciki ust Dantego drgnęły w rozbawieniu, lecz zaraz wróciły do normalności.

      – Chcesz pójść po coś do jedzenia?

      – Koniecznie. – Po kilku dniach dręczącej diety umierałam z głodu. Idąc między tłumem, zauważyłam, że brakuje obecnego szefa oddziału. – Gdzie jest twój ojciec?

      – Nie chciał nas przyćmić. Teraz, kiedy jest już niemal na emeryturze, woli wycofać się z życia publicznego – powiedział cierpko Dante.

      – To zrozumiałe. – Przyjęcia towarzyskie były wyczerpujące. Trzeba było uważać na to, co się mówiło i robiło, szczególnie jeśli było się szefem oddziału. Sądząc po surowych spojrzeniach niektórych kobiet, obecnie byłam ich ulubionym tematem. Wiedziałam, co mówiły za dłońmi skrywającymi ich usta. „Dlaczego Dante Cavallaro wybrał wdowę zamiast młodej, niewinnej narzeczonej?”

      Zerknęłam w górę, na jego twarz bez emocji, wystające kości policzkowe, badawcze oraz czujne oczy, i po raz kolejny złapałam się na ubolewaniu nad tym, że odpowiedź na to pytanie nie jest czymś więcej, tylko czystą logiką.

      Bufet był przepełniony włoskimi przysmakami. Dla siebie wzięłam kawałek panettone, ponieważ rozpaczliwie potrzebowałam słodkości. Jak zwykle smakowało niebiańsko. Kilka razy sama je zrobiłam, ale nigdy nie dorównywało temu.

      – Dante – dobiegł nas przyjemny damski głos.

      Dante i ja odwróciliśmy się w tej samej chwili. Przed nami stała jego siostra Ines, z którą przez lata zamieniłam tylko kilka słów, ponieważ była dziewięć lat starsza ode mnie. Była w ciąży, w trzecim trymestrze, jeśli dobrze zgadywałam. Po drugiej stronie pokoju jej bliźniaki, chłopiec i dziewczynka, bawiły się z Fabiem Scuderim, swoim rówieśnikiem. Ines miała takie same jasne włosy jak Dante i ją również otaczała aura oziębłej powściągliwości, więc gdy spojrzała na mnie, w jej oczach nie dostrzegłam ciepła, choć patrzyła przyjaźnie.

      – I Valentina. Miło cię widzieć.

      – Ines – powiedziałam z uśmiechem. – Wyglądasz promiennie.

      Dotknęła swojego brzucha.

      – Dziękuję. Trudno było wyszukać ładną sukienkę, która by dobrze leżała na moim brzuchu. Może pomogłabyś mi znaleźć jakąś na wasz ślub?

      – Z ogromną przyjemnością. A mi sprawiłoby wielką radość, gdybyś dołączyła do mnie, kiedy będę szukała swojej sukni ślubnej.

      Otworzyła szeroko swoje niebieskie oczy.

      – Jeszcze jej nie kupiłaś?

      Wzruszyłam ramionami. Oczywiście nadal miałam tę ze swojego poprzedniego ślubu, jednak nie zamierzałam jej znowu zakładać. To oznaczałoby pecha.

      – Jeszcze nie, ale pójdę na zakupy w przyszłym tygodniu, więc jeśli byłabyś wtedy wolna…?

      – Wchodzę w to – oznajmiła. Jej spojrzenie stało się o wiele cieplejsze. Miała trzydzieści dwa lata, lecz sprawiała wrażenie młodszej i pomimo ciąży wyglądała, jakby wcale nie przytyła. Zastanawiałam się, jak ona to zrobiła. Może miała dobre geny. Mnie z pewnością nie przypadły one w udziale. Bez tygodnia detoksu oraz regularnych ćwiczeń błyskawicznie przybierałam na wadze.

      – Wspaniale. – Kątem oka dostrzegłam, że Dante obserwował nas z lekkim zainteresowaniem. Chciałam go uszczęśliwić, dogadując się z jego siostrą. Jego zmarła żona i Ines były przyjaciółkami. Często śmiały się razem na imprezach towarzyskich.

      – Gdzie twój mąż? – zapytał w końcu.

      – Och, Pietro i Rocco Scuderi wyszli na papierosa. Nie chcieli przeszkadzać tobie i twojej przyszłej żonie.

      Mięsień w policzku Dantego napiął się.

      – Możesz iść do nich, jeśli masz coś do załatwienia – powiedziałam szybko. – Mogę zostać sama, nie będę miała nic przeciwko temu. Chyba powinnam porozmawiać z Arią. Może chciałabyś się do mnie przyłączyć, Ines?

      Pokręciła głową. Jej wzrok skupiony był na bliźniakach, które właśnie prowadziły zażartą dyskusję.

      – Muszę to przerwać, zanim pojawią się łzy i zakrwawione nosy. – Uśmiechnęła się do mnie szybko, po czym prędko ruszyła w stronę kłócących się dzieci.

      Dante jeszcze nie odszedł.

      – Jesteś pewna?

      – Tak.

      Skinął głową.

      – Wrócę niedługo. – Obserwowałam go, kiedy szedł w stronę drzwi prowadzących na taras i zniknął za nimi. Teraz, gdy nie było go przy mnie, zauważyłam kilka kobiet, które bardziej otwarcie zaczęły mi się przyglądać. Musiałam szybko znaleźć Arię lub Bibianę, zanim któraś z nich wciągnęłaby mnie w niezręczną pogawędkę. Ruszyłam przez tłum pozostałych gości, szybko rzucając im uśmiechy. W końcu odnalazłam Arię razem z Bibi w cichym kącie holu.

      – Tu jesteście – powiedziałam, nie próbując ukryć ulgi na ich widok.

      – Co się stało? – zapytała Aria, marszcząc brwi.

      – Czuję, jakby wszyscy rozmawiali o mnie i Dantem. Powiedzcie mi, że tylko to sobie wyobrażam.

      Bibiana pokręciła głową.

      – Nie wyobrażasz sobie tego. Większość wdów nie ma takiego szczęścia jak ty.

      – Wiem, ale i tak wolałabym, żeby te kobiety nie wyglądały na aż tak zszokowane moimi zaręczynami.

      – Przejdzie im – oświadczyła Aria, a następnie się skrzywiła. – Wkrótce Gianna wróci na zaszczytne pierwsze miejsce dziennych plotek.

      – Przykro mi. Słyszałam, że na przyjęciu zaręczynowym zrobiła aferę.

      Aria pokiwała głową.

      – Tak. Gianna ma problemy z ukrywaniem swojej niechęci do ślubu.

      – Czy