Cora Reilly

Złączeni obowiązkiem


Скачать книгу

pokłócić. Ta dwójka będzie miała piekielnie trudne małżeństwo. Matteo zdawał się nieporuszony gniewnymi spojrzeniami, jakie posyłała mu Gianna.

      – Pięknie razem wyglądacie – oznajmiła Ines, przyciągając moją uwagę z powrotem do naszego stołu.

      Dante przyjrzał mi się z trudnym do odczytania wyrazem twarzy.

      Kelnerzy wybrali właśnie tę chwilę na wejście do sali balowej z talerzami.

      Po czterodaniowej kolacji w końcu nadszedł czas na nasz taniec. Dante poprowadził mnie na parkiet i przyciągnął do siebie. Był dobrym tancerzem. Uśmiechnęłam się do niego, zadzierając głowę. Biły od niego ciepło oraz siła. Pachniał idealnie, jak ciepła letnia bryza z dodatkiem czegoś bardzo męskiego. Nie mogłam się doczekać dzielenia z nim łóżka i sprawdzenia, co chował pod materiałem tego drogiego garnituru. Gdybyśmy byli sami, to położyłabym policzek na jego ramieniu, jednak wszyscy nas obserwowali, a zdawało mi się, że Dante nie lubił publicznego okazywania uczuć.

      Oczywiście naszych gości to nie obchodziło. Wkrótce zaczęli wołać:

      – Bacio! Bacio!

      Dante spojrzał na mnie i uniósł brew.

      – Spełnimy życzenie czy zignorujemy?

      – Chyba powinniśmy spełnić. – Bardzo, bardzo chciałam spełnić życzenie gości.

      Dante mocniej objął moje plecy, a następnie zdecydowanie przycisnął swoje usta do moich. Wpatrywał się we mnie niebieskimi oczami i przez chwilę z pewnością zobaczyłam w nich coś, co wyglądało na ciepło. Jednak wtedy goście zalali parkiet i przyłączyli się do tańców, przerywając nasz pocałunek. Wkrótce potem Fiore Cavallaro poprosił mnie do tańca, a Dante musiał zatańczyć ze swoją matką. Uśmiechnęłam się do teścia, niepewna, jak się przy nim zachowywać. Towarzyszyła mu ta sama aura chłodnej rezerwy, co Dantemu.

      – Razem z żoną mieliśmy nadzieję, że Dante wybierze kogoś, kto jeszcze nie był w związku małżeńskim – oznajmił, a ja z trudem ukryłam swoje zszokowanie.

      Coraz trudniej było mi utrzymać uśmiech, lecz nie chciałam, żeby ludzie zauważyli, że Fiore powiedział coś, co mnie zraniło.

      – Rozumiem – stwierdziłam cicho.

      – Ale jego argumenty nas przekonały. Dante potrzebuje następcy, i to niedługo, a ktoś, kto nie jest bardzo młody, może okazać się lepszą matką naszych wnuków.

      Skinęłam głową. Ich zimna logika była czymś, czego nienawidziłam każdą cząstką siebie. Jednak nie mogłam mu tego powiedzieć.

      – Nie chcę brzmieć okrutnie, ale to jest małżeństwo z rozsądku i z pewnością wiesz, czego się od ciebie oczekuje.

      – Tak. I nie mogę się doczekać, kiedy będę miała dzieci z Dantem. – To była prawda. Zawsze chciałam zostać matką. Gdy jeszcze byłam z Antoniem, rozważałam nawet zapłodnienie in vitro. Jednak przed rozpoczęciem prób zajścia w ciążę z Dantem wolałam go najpierw lepiej poznać. Naturalnie tego też nie mogłam powiedzieć jego ojcu.

      Gdy rozpoczęła się następna piosenka, zgodnie z przewidywaniami mój brat przejął mnie od Fiorego.

      – Cieszę się, że przyjechałeś – powiedziałam, patrząc w górę, na niego. Miał zielone oczy i niemal czarne włosy, jednak to były jedyne podobieństwa między nami. Nigdy nie byliśmy blisko… chociaż próbowałam to zmienić. A teraz nie byłam pewna, czy kiedykolwiek mogłoby być inaczej. Miał pretensje do ojca, ponieważ mnie rozpieszczał. Czasami odnosiłam wrażenie, że miał mi za złe, iż wiodło mi się w życiu lepiej od niego.

      – Nie mogę długo zostać – odparł tak po prostu. Skinęłam głową, ponieważ nie spodziewałam się po nim niczego innego. Orazio unikał naszego ojca tak bardzo, jak mógł.

      Cieszyłam się, kiedy Pietro, mąż Ines, poprosił mnie do tańca. Był cichym mężczyzną i nie deptał mi po palcach, więc nie miałabym nic przeciwko tańczeniu z nim do końca wieczoru, żeby uniknąć niezręcznych rozmów. Oczywiście to byłoby bardzo niestosowne. Po swoim tańcu z Pietrem grzeczność nakazywała taniec z szefem Nowego Jorku. Chociaż Aria wyglądała teraz zupełnie swobodnie przy Luce, to ja z pewnością nie podzielałam jej uczuć. Niemniej jednak przyjęłam jego wyciągniętą dłoń. Nie uśmiechał się. Przebłyski prawdziwego uśmiechu widziałam u niego tylko wtedy, gdy patrzył na Arię.

      Dante był wysoki i umięśniony, lecz przy Luce nawet ja musiałam odchylać głowę do tyłu, jeśli chciałam utrzymać z nim kontakt wzrokowy. Ludzie przyglądali się nam, kiedy tańczyliśmy. Dante śledził nasz każdy ruch swoim lodowatym spojrzeniem, choć sam tańczył z Arią. A Luca nie wydawał się bardziej zadowolony z faktu, że Dante trzymał w ramionach jego żonę. Mężczyźni w naszym świecie byli zaborczy, a mimo to Dante z Lucą wychodzili poza skalę.

      Gdy skończyła się piosenka i zaczęła następna, właściwie nie kryłam swojej ulgi. Luca spojrzał na mnie ze zrozumieniem. Prawdopodobnie przyzwyczaił się do wprawiania ludzi w stan niepokoju. Moim kolejnym partnerem do tańca był Matteo. Nie znałam go zbyt dobrze, ale słyszałam o jego wybuchowym temperamencie oraz sprawnym posługiwaniu się nożami.

      – Można? – zapytał, kłaniając się przesadnie.

      Kpiarsko dygnęłam.

      – Oczywiście.

      W jego oczach pojawiło się na chwilę zaskoczenie. Przyciągnął mnie do siebie z rekinim uśmiechem – bliżej niż pozwolił sobie na to Luca. Bliżej niż pozwoliłby sobie na to jakikolwiek mężczyzna przy zdrowych zmysłach.

      – Twój mąż chyba właśnie zadrżał – szepnął. – Ta zimna ryba dała się ponieść emocjom.

      Zrobiłam wydech, starając się stłumić śmiech.

      – Bez skrępowania mówisz to, co myślisz?

      Jego ciemne oczy błysnęły rozbawieniem.

      – Och, lubię krępować ludzi na najróżniejsze sposoby.

      Wybuchnęłam śmiechem. I nie był to godny damy, powściągliwy chichot. To był piskliwy śmiech.

      – Jestem prawie pewna, że właśnie powiedziałeś coś nieprzyzwoitego.

      Czułam na sobie wzrok kilku ludzi, ale nie mogłam się powstrzymać.

      – Masz rację. Ostrzegano mnie, że mam się grzecznie zachowywać przy żonie szefa, żeby nie skłócić Nowego Jorku z Chicago – rzucił beztrosko.

      – Nie martw się. Nie doniosę na ciebie.

      Matteo puścił do mnie oczko.

      – Obawiam się, że już na to za późno.

      – Chyba teraz znowu moja kolej – oznajmił Dante, zjawiając się przy nas i patrząc wilkiem na Matteo, jednak ten wydawał się kompletnie nieporuszony.

      Chłopak zrobił krok w tył.

      – Oczywiście. Kto potrafiłby tak długo nie zbliżać się do tej ciemnowłosej piękności? – Schylił się i pocałował mnie w dłoń. Zamarłam, chociaż nie ze względu na pocałunek, lecz dlatego, że zauważyłam spojrzenie Dantego. Szybko wsunęłam dłoń w jego rękę i ją ścisnęłam. Wtedy pojawiła się przy nas Aria.

      – Matteo, powinieneś zatańczyć teraz ze mną. – Tak właśnie zrobił, a Aria zręcznie odsunęła się z nim od nas.

      – Myślałam, że chciałeś ze mną zatańczyć – oznajmiłam wymuszonym swobodnym tonem, spoglądając na Dantego, który miał surowy wyraz twarzy.

      Jego wzrok padł na mnie. Objął mnie jedną ręką i zaczął się ruszać w rytm muzyki. Nie byłam pewna, co było źródłem jego złości: zazdrość czy brak szacunku