Cora Reilly

Złączeni obowiązkiem


Скачать книгу

na plecach, czekając, aż coś zrobi, zdenerwowana, podekscytowana i przestraszona. Musiałam powstrzymać się od wykonania pierwszego kroku. To byłoby zbyt obcesowe.

      – Jutro muszę wcześnie wstać – stwierdził po prostu, a następnie wyłączył światło, po czym odwrócił się do mnie plecami. Na szczęście ciemność ukryła moje zszokowanie oraz rozczarowanie. Poczekałam jeszcze kilka minut z nadzieją, że zmieni zdanie i weźmie to, co mu się należy, ale tego nie zrobił. Leżał obok mnie, cicho i bez ruchu, a jego plecy znajdowały się kilka centymetrów od mojej ręki.

      Poczułam, jak wzbiera we mnie uraza. Przekręciłam się na bok, oddalając się od niego. Dante lubił kobiety, więc dlaczego mnie nie chciał? Co było ze mną nie tak? Po dwóch nocach poślubnych w dalszym ciągu byłam nietknięta niczym pierwszy śnieg. Nie byłam pewna, czy mogłabym znowu przez to przejść. Chciałam doświadczyć pożądania, chciałam być pożądana. Jeśli chodziło o Antonia, to wiedziałam, że próby uwiedzenia go były skazane na porażkę, lecz z Dantem musiałam przynajmniej spróbować. Nawet jeśli nadal kochał swoją zmarłą żonę, to i tak był mężczyzną. Miał swoje potrzeby, a ja z pewnością mogłam mu zapewnić to, czego pragnął.

      Wsłuchałam się w jego spokojny oddech. Chociaż się nie dotykaliśmy, czułam bijące od niego ciepło. Nie był człowiekiem z lodu. Musiał istnieć jakiś sposób na zdjęcie jego maski.

      ROZDZIAŁ PIĄTY

      Kiedy obudziłam się następnego ranka, Dantego nie było. Dotknęłam jego strony łóżka i okazała się zimna. Zmuszając się do przełknięcia złości, upewniłam się, czy drzwi są zamknięte, a następnie wsunęłam sobie dłoń w bieliznę. Przez lata małżeństwa z Antoniem nauczyłam się zaspokajać palcami. Schowałam twarz w poduszkę Dantego, wdychając jego piżmowy zapach oraz wyobrażając sobie, że to on mnie dotyka. Gładziłam się, doprowadzając do orgazmu. Następnie poleżałam przez chwilę na plecach, wpatrując się w sufit, chcąc zarazem śmiać się i płakać.

      Wyszłam z łóżka, a potem ruszyłam do łazienki, aby doprowadzić się do porządku. Wybrałam dopasowaną brązową sukienkę przed kolano oraz uroczy czerwony kaszmirowy kardigan. Nawet jeśli Dantego to nie obchodziło, czułam się swobodniej, dbając o swój ubiór. Kiedy wyszłam z sypialni, z wahaniem spojrzałam w dół długiego korytarza, zastanawiając się, co się kryje za pozostałymi drzwiami. Będę musiała pozwiedzać innym razem. Zamiast tego zeszłam po schodach. Nie byłam pewna, czy miałam zjeść śniadanie na parterze. Nie znałam swojego nowego domu, nie znałam pracujących tu ludzi, a co najgorsze, nie znałam jego właściciela, swojego męża.

      Podeszłam do otwartych na oścież podwójnych drzwi, a następnie zatrzymałam się na chwilę przed nimi, zanim weszłam. Spodziewałam się, że jestem sama, więc zdziwiłam się na widok Dantego. Siedział przy stole w jadalni będącej częścią rozległego salonu. Tak jak w pozostałej części domu, podłoga była z ciemnego drewna, ściany jasnobeżowe, a meble czarne i okazałe.

      Dante skrył twarz za gazetą, ale kiedy usłyszał moje kroki, obniżył ją. Moje brązowe buty na wysokim obcasie zastukały na drewnianej podłodze, gdy zbliżałam się powoli do stolika, niepewna, jak zachowywać się przy swoim nowym małżonku. Antonio był najpierw moim przyjacielem, a później mężem, lecz z Dantem nic mnie nie łączyło. Byliśmy nieznajomymi.

      Stół zastawiono dla dwóch osób, jednak mój talerz nie leżał obok talerza Dantego. Zamiast tego został postawiony na drugim końcu. Wpatrzyłam się w dzielącą nas przestrzeń, rozważając zignorowanie rozstawienia i zajęcie miejsca obok Dantego, chociaż zabrakło mi na to odwagi, więc usiadłam u szczytu stołu.

      – Dobrze ci się spało? – zapytał mąż łagodnym głosem. Nie odłożył gazety, w dalszym ciągu trzymał ją w dłoni. Zapewne wkrótce znowu miała stać się dzielącą nas barierą.

      On tak na serio?

      – Zbyt dobrze – stwierdziłam, nie mogąc powstrzymać się od złośliwej uwagi. Czy nie zdawał sobie sprawy z tego, że spodziewałam się czegoś więcej po naszej pierwszej wspólnej nocy?

      – Muszę się jeszcze przygotować do spotkania z Lucą. Niedługo tu przyjedzie. Dzisiaj wieczorem zamierza wrócić do Nowego Jorku. Powiedziałem, że z ogromną chęcią dotrzymasz Arii towarzystwa, kiedy będziemy rozmawiać o interesach.

      Wątpiłam, żeby Aria potrzebowała mojego towarzystwa. Miała tu swoją rodzinę. Chodziło tylko i wyłącznie o zapewnienie mi zajęcia. Jeśli chciał naiwną żonę, to mógł się zgodzić na kogoś młodszego. Jednak lubiłam Arię i byłoby niegrzecznie odwołać zaproszenie, więc uśmiechnęłam się sztucznie.

      – To bardzo uprzejme z twojej strony. – W moich słowach dało się wyczuć nutkę sarkazmu. Teraz, gdy byliśmy po ślubie, zachowanie pozorów grzeczności mogło okazać się o wiele trudniejsze.

      Dante spojrzał mi w oczy. Zobaczyłam w jego wzroku coś, przez co spuściłam swój i chwyciłam za croissanta. Nie byłam głodna, lecz chciałam zająć się czymkolwiek. Szelest papieru przyciągnął na nowo moją uwagę do drugiego końca stołu. Jak się można było tego spodziewać, Dante zniknął za gazetą. Naprawdę chciał, żeby nasze małżeństwo właśnie tak wyglądało? Jeszcze nawet nie pokazał mi całego domu.

      – Oprowadzisz mnie po rezydencji? Raczej nie mogę przyjmować gości, nie wiedząc, co gdzie jest.

      Dante znowu obniżył gazetę, a potem położył ją na stole. Poczułam nieracjonalną potrzebę podarcia jej na strzępy.

      – Masz rację.

      Wezbrało we mnie podekscytowanie, ale szybko znikło, kiedy usłyszałam kolejne słowo, jakie wyszło z jego ust.

      – Gaby!

      Chwilę później drzwi znajdujące się obok ogromnego kredensu otworzyły się i do pokoju weszła niska nastolatka, która ruszyła w stronę Dantego.

      – Tak, proszę pana, w czym mogę pomóc?

      Z trudem ukryłam zdziwienie. Gaby wyglądała jak licealistka. Jakim cudem była pokojówką?

      – Moja żona – powiedział Dante, kiwając głową w moją stronę. Gaby odwróciła się do mnie na chwilę, uśmiechając się nieśmiało – chciałaby, żeby ktoś ją oprowadził po domu. Jestem zajęty, więc proszę, żebyś ty to zrobiła.

      Dziewczyna skinęła głową i podeszła do mnie.

      – Chce pani iść teraz? – zapytała z powątpiewaniem, ale w jej oczach dojrzałam zaciekawienie. Przełknęłam ostatni okruch croissanta i wlałam kawę do kubka.

      – Tak, poproszę. Wezmę ze sobą kawę, jeśli mogę – powiedziałam.

      Gaby otworzyła szeroko oczy i szybko spojrzała w stronę Dantego, który już wrócił do czytania gazety. Dla mnie nie wyglądał na zajętego. Skoro miał czas na czytanie wiadomości, to dlaczego nie mógł mnie oprowadzić? Jednak nie zamierzałam robić sceny przy pokojówce. Dante musiał poczuć, że razem z Gaby obserwujemy go wyczekująco, ponieważ uniósł wzrok.

      – To też twój dom, Valentino. Możesz robić, cokolwiek zechcesz.

      Więc przysłuchiwał się naszej rozmowie. Zastanawiałam się, czy to, co powiedział przed chwilą, było prawdą. Gdybym tylko była na tyle odważna, żeby zweryfikować tę teorię… Odwróciłam się z powrotem do Gaby i ujęłam kubek w dłonie.

      – No to chodźmy.

      Skinęła głową, po czym poprowadziła mnie w stronę drzwi, przez które wcześniej weszła.

      – Możemy zacząć od kuchni i pokoju dla pracowników?

      – Zrób to, co uważasz za najlepsze – powiedziałam. – Znasz ten dom lepiej