Cora Reilly

Złączeni obowiązkiem


Скачать книгу

Był o kilka centymetrów niższy, ale o wiele masywniejszy.

      – Mogę się do was przyłączyć na szybką kolację? – Mogłam chociaż spróbować zapoznać się z ludźmi, których przez najbliższe kilka lat, może dłużej, miałam widywać codziennie.

      Mężczyźni od razu się zgodzili. Gaby też wydawała się podekscytowana perspektywą mojej obecności. Tylko Zita z trudem kryła dezaprobatę.

      – Na pewno tego chcesz? – Wskazała najróżniejsze sery, szynkę parmeńską i cudowny włoski chleb.

      – Nie zapytałabym, gdyby było inaczej – stwierdziłam, siadając obok Tafta. Wyciągnął w moją stronę butelkę z winem. Skinęłam głową i wzięłam jeden z rustykalnych kieliszków stojących na tacy na drugim końcu stołu. Wino było pyszne, tak jak jedzenie. Miałam na oku Gaby, która na szczęście nie piła. Taft i Enzo nie patrzyli na nią w sposób sugerujący, że byli nią zainteresowani, co jeszcze bardziej mnie uspokoiło. Mimo to nie mogłam zapomnieć przerażenia widocznego na jej twarzy, kiedy Luca zerwał się na równe nogi. Oczywiście był przerażający, nawet kiedy wydawał się spokojny, jednak było w tym coś więcej. Gaby chyba nauczyła się bać mężczyzn. Musiałam tylko dowiedzieć się dlaczego. Ochroniarze przestali pić po drugim kieliszku. Mieli służbę do rana i raczej nie mogli pracować po pijaku, lecz ja i Zita opróżniłyśmy butelkę. Kucharka wydawała się milsza z alkoholem we krwi. A może to ja przestałam zauważać jej niegrzeczność, ponieważ byłam wstawiona. W każdym razie świetnie się bawiłam. Mężczyźni potrafili dobrze opowiadać sprośne kawały, przez co wkrótce zapomniałam, że praktycznie byłam ich szefową.

      Po kolejnym nieprzyzwoitym żarcie, przez który Gaby schowała twarz w dłonie, a ja śmiałam się tak, jak nie śmiałam się od długiego czasu, drzwi kuchni otworzyły się i do środka wszedł Dante. Szybko zlustrował pomieszczenie. Popatrzył najpierw na swoich ludzi, a potem na mnie. Zacisnął szczękę, spoglądając wilkiem na Tafta i Enza.

      – Nie powinniście być na zewnątrz i trzymać straży? – zapytał niebezpiecznie cichym głosem.

      Obaj natychmiast wstali. Szybko opuścili kuchnię bez słowa.

      – My z Gaby też powinnyśmy już wracać do siebie. Jutro posprzątamy w kuchni – powiedziała Zita, biorąc swój płaszcz i zakładając go. – Chodź, Gaby. – Dziewczyna spojrzała na mnie przepraszająco, chociaż nie zrobiła nic złego.

      Dwie minuty później zostałam w kuchni sama z Dantem. Nie zrobiłam niczego niedozwolonego, więc nie zamierzałam przepraszać. Opróżniłam swój kieliszek, nie odwracając wzroku od męża, który, jak się zdawało, stał teraz w kompletnym bezruchu, obserwując mnie. Wstałam. Na stojąco nie musiałam przynajmniej odchylać do końca głowy, żeby spojrzeć Dantemu w oczy.

      – Dlaczego jadłaś z Enzem i Taftem?

      Prawie się roześmiałam.

      – Były tu też Gaby i Zita. – Był zazdrosny? Czy może myślał, że odciągam jego ludzi od pracy?

      – Mogłaś zjeść w jadalni.

      – Sama? – zapytałam wyzywająco.

      Dante zbliżył się do mnie i pomimo swoich najszczerszych chęci zamarłam.

      – Nie lubię gierek, Valentino. Jeśli jest coś, co ci się nie podoba, to powiedz mi o tym i nie próbuj mnie prowokować.

      Stał bardzo blisko mnie. Czułam ostry zapach jego wody kolońskiej. Musiałam walczyć z chęcią złapania go za klapy marynarki, przyciągnięcia do siebie i pocałowania.

      – Nie próbowałam cię sprowokować – stwierdziłam rzeczowo. – Byłam głodna i nie chciałam jeść w samotności, więc postanowiłam to zrobić w kuchni.

      – Powinnaś trzymać się na dystans od ochrony. Nie chcę, żeby ludzie wzięli twoją życzliwość za coś innego.

      Zrobiłam krok w tył.

      – Oskarżasz mnie o flirtowanie?

      – Nie – oznajmił po prostu. – Gdybym myślał, że z nimi flirtowałaś, rozmawialibyśmy zupełnie inaczej.

      Uniosłam podbródek, chociaż byłam bardzo onieśmielona.

      – Nie będę jadła w samotności.

      – Wolałabyś jeść co wieczór ze mną?

      – Oczywiście, że tak – stwierdziłam z rozdrażnieniem. Istniało wiele rzeczy, które chciałam z nim robić co wieczór. – Jesteśmy małżeństwem. Czy nie to robią małżeństwa?

      – Jadałaś razem z Antoniem?

      – Tak, chyba że był w pracy. – Albo na randce ze swoim kochankiem Frankiem.

      Dante skinął głową, jakby utrwalał tę informację. Słyszałam kiedyś od kogoś, że miał pamięć fotograficzną, przez co trudno go było przechytrzyć, ale nie byłam pewna, czy to była prawda.

      Łagodniejszym tonem zapytałam:

      – A ty i twoja pierwsza żona? Jadaliście razem?

      Praktycznie obserwowałam powstawanie jego reakcji obronnej. Zimny, niemożliwy do przeniknięcia welon zakrył jego twarz. Dante podciągnął rękaw, odsłaniając swój złoty zegarek.

      – Już późno. Jutro muszę wcześnie wstać, bo mam spotkania w naszych kasynach.

      – Och, jasne.

      – Nie musisz jeszcze iść do łóżka, jeśli nie jesteś zmęczona.

      – Nie, przez wino robię się śpiąca. – Oboje wyszliśmy z kuchni i ruszyliśmy w górę schodów. Tym razem to Dante pierwszy zniknął w łazience. Przeszukałam swoją szufladę w poszukiwaniu skąpej satynowej halki i pasujących majtek, które ledwo zasłaniały moje pośladki. Może to rozgrzeje zimną krew Dantego.

      Zaczęłam nerwowo chodzić po sypialni, zastanawiając się, czy to wydarzy się dzisiaj. Może wczoraj był taki jakby okres prolongaty. Drzwi łazienki otworzyły się i Dante wszedł z powrotem do sypialni. Tak jak wczoraj, był nagi od pasa w górę. Dałam sobie kilka chwil na podziwianie jego ciała. Nie zeszpeciły go nawet liczne blizny. Jeśli to możliwe, to wręcz dodawały mu atrakcyjności. Kiedy Dante się zatrzymał, oderwałam od niego wzrok i prędko weszłam do łazienki.

      Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby, po czym włożyłam swoją bieliznę. Showtime. Wyszłam z łazienki. Dante był już w łóżku z iPadem w dłoni, plecami opierał się o zagłówek. Spojrzał w górę, wzrokiem przesuwając po moim ciele, zatrzymując go na wszystkich odpowiednich miejscach. Wypełniło mnie zniecierpliwienie połączone z nerwami. Powoli podeszłam do łóżka, upewniając się, że Dante dobrze mi się przyjrzał. Jeszcze nie odwrócił wzroku, ale nie odłożył też iPada. Wyciągnęłam się na łóżku obok niego, opierając się o zagłówek. Nie przykryłam się kołdrą. Chciałam, żeby Dante widział najwięcej, ile się dało.

      Spojrzałam mu w oczy. Jak zawsze nie potrafiłam nic wyczytać z jego spojrzenia, chociaż było nieco mniej chłodne niż zazwyczaj. Odłożył iPada na stolik nocny, a ja niemal odetchnęłam z ulgą, lecz wtedy zmienił pozycję i się położył. Zdezorientowana, zrobiłam to samo, jednak przewróciłam się na bok, kładąc się twarzą do niego. Jeszcze nie wyłączył światła. To musiał być dobry znak. Co więcej, cały czas spoglądał na moje piersi. Gdybym była bardziej doświadczona, to zrobiłabym pierwszy krok, ale martwiłam się, że ryzykując w ten sposób, ujawniłabym Dantemu swój brak doświadczenia. Gdyby to on coś zainicjował, to mogłabym się mu podporządkować i może wyglądałabym na doświadczoną kobietę, którą miałam być.

      Dante oderwał ode mnie wzrok, zamknął oczy i skrzyżował ramiona na brzuchu. Mocno zacisnął szczękę. Był zły? Wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć. Może