Cora Reilly

Złączeni obowiązkiem


Скачать книгу

mnie nie pocałował. Po prostu położył się obok i powiedział, że jutro musi wcześnie wstać, a potem wyłączył światło i zasnął. Co to za noc poślubna? – Umieściłam głowę na oparciu. – Nie rozumiem.

      – Może naprawdę był zmęczony – zaproponowała Bibiana niepewnie.

      Spojrzałam na nią znacząco.

      – Naprawdę w to wierzysz? Dla mnie wyglądał, jakby był w dobrej formie. A co z wczorajszym dniem? Wtedy też był zmęczony? – Przygryzłam wargę. – Myślisz, że to przez jego pierwszą żonę?

      Bibi nerwowo owinęła kosmyk włosów wokół palca.

      – Może. Podobno za nią szalał. Byli wymarzoną parą Chicago.

      W przeszłości nie zwracałam zbyt dużo uwagi na Dantego i Carlę, ale pamiętałam ich ze spotkań towarzyskich. Sprawiali wrażenie idealnie dobranych. Byli jedną z niewielu par w naszym świecie, które wyglądały, jakby naprawdę się kochały. Większość z nas wstępowała w związki małżeńskie z przyczyn strategicznych, lecz oni byli dla siebie stworzeni. Przeznaczenie brutalnie ich od siebie oderwało, a jeszcze brutalniej wepchnęło mnie w ramiona mężczyzny, który już odnalazł miłość swojego życia.

      – Może od śmierci żony nie był z kobietą. Może dlatego nie skonsumował naszego małżeństwa.

      Przyjaciółka odwróciła wzrok. Wyciągnęła rękę po makaronik leżący na srebrnej paterze postawionej na stole przed nami. Wepchnęła go sobie do ust i żuła tak, jakby to wymagało całej jej koncentracji. Ogarnęło mnie przerażenie.

      – Bibi?

      Szybko spojrzała na mnie i znowu odwróciła wzrok. Przełknęła, a następnie wyciągnęła rękę po kolejne ciastko, ale złapałam ją za nadgarstek.

      – Wiesz coś. Czy od śmierci żony Dante miał kochankę?

      Bibiana westchnęła.

      – Nie chciałam ci tego mówić.

      Te słowa zostawiły we mnie pustkę.

      – Czego nie chciałaś mi mówić?

      Co, jeśli Dante miał stałą kochankę? Kogoś, kogo nie mógł poślubić ze względów społecznych i politycznych. Może wybrał mnie, wdowę, ponieważ nie chciał spieprzyć życia biednej niewinnej dziewczynie. Zaczęło mi się kręcić w głowie.

      Przyjaciółka mocno złapała mnie za dłoń.

      – Hej, to nic takiego. Uspokój się. Wyglądasz, jakbyś miała zaraz zemdleć.

      Wzięłam zielony makaronik i wepchnęłam go sobie do ust. Kiedy słodki smak pistacji rozlał się po moim języku, nieco się rozluźniłam.

      – No to mów, zanim wymyślę okropniejsze scenariusze. – Na pewno chciała zapytać, co mi przyszło do głowy, ale na szczęście tego nie zrobiła. Bibiana znała mnie na tyle, żeby i tak móc się tego domyślić. Przyjaźniłyśmy się, od kiedy nauczyłyśmy się chodzić. Byłyśmy najbardziej zbliżone wiekiem, więc spędzałyśmy każdą wolną chwilę razem. Nawet w szkole byłyśmy nierozłączne, poza lekcjami, których nie miałyśmy razem, ponieważ byłam o rok starsza. Ciężko było zdobyć przyjaciół wśród zwykłych dzieciaków, więc trzymałyśmy się razem. Nie zmieniło się to, kiedy zostałyśmy mężatkami. A nawet, jeśli było to w ogóle możliwe, jeszcze bardziej się do siebie zbliżyłyśmy, ponieważ mogłyśmy dzielić się ze sobą problemami małżeńskimi, nie martwiąc się, że coś z tego zostanie przekazane dalej.

      – Tomasso powiedział mi, że Dante chodził przez jakiś czas do klubu Palermo.

      Zamarłam. Klub Palermo był nocnym klubem należącym do oddziału. Chodziło się tam oglądać taniec na rurze, striptiz oraz korzystać z usług prostytutek. Mąż Bibiany był tam menadżerem.

      – Co masz na myśli?

      Przyjaciółka się zaczerwieniła. Wyglądała, jakby żałowała, że w ogóle zaczęła ten temat.

      – Korzystał z usług prostytutek.

      Zacisnęłam wargi, starając się zrozumieć, dlaczego to tak bardzo bolało. Przecież ostatniej nocy rozmawialiśmy o prostytucji. Dlaczego o tym nie wspomniał? Mogłam sobie niemal wyobrazić, jak ta rozmowa by się wtedy potoczyła.

      – Już tego nie robi, prawda?

      – O nie, to było dawno temu. Około rok po śmierci żony przeżywał ciężkie chwile i przychodził do klubu kilka razy w tygodniu, żeby „spuścić trochę pary”, jak to ujął Tommaso.

      To działo się na długo przed naszym ślubem, a jednak świadomość, że Dante sypiał z prostytutkami, a mnie nawet nie próbował pocałować, bardzo bolała.

      – Czyli nie ma problemu z seksem z innymi kobietami, po prostu nie chce tego ze mną.

      – Nie, to nieprawda. I tak jak mówiłam, już od długiego czasu nie odwiedzał Palermo.

      – Okej, chociaż to nie zmienia faktu, że nie chciał się ze mną przespać. Kiedy chodziło o Antonia, mogłam się z tym pogodzić. Wiedziałam, że to nie było nic osobistego. Nie podobałam mu się, ponieważ nie podobały mu się kobiety. No ale dlaczego Dante nie jest mną zainteresowany? Może nie uważa mnie za atrakcyjną.

      – Nie bądź niedorzeczna, Val. Jesteś piękna. Musiałby być ślepy, żeby się tobą nie interesować. Może nie chce cię naciskać? Straciłaś męża niecały rok temu, a Dante nie wie, że ty i Antonio nigdy nie byliście prawdziwą parą.

      – To nie tak, że nie tęsknię za Antoniem – stwierdziłam obronnie. – Tęsknię za naszymi rozmowami i tym, że mi się zwierzał.

      – Wiem, ale nie tęsknisz za nim fizycznie. Może Dante myśli, że jeszcze nie jesteś gotowa na intymny związek z innym mężczyzną.

      Rozważyłam tę opcję. Wydawała się logicznym wyjaśnieniem, a Dante kierował się tylko i wyłącznie logiką. Z drugiej strony był także mafiosem, a oni zazwyczaj nie cierpieli z nadmiaru wrażliwości.

      – Ilu znasz mężczyzn, których coś takiego by obchodziło?

      Bibiana skrzywiła się.

      – Tommaso z pewnością miałby to gdzieś.

      – Widzisz – stwierdziłam, coraz bardziej przygnębiona. – To mało prawdopodobne, żeby Dante miał jakiekolwiek skrupuły powstrzymujące go od przespania się ze mną. Jest mordercą, a do tego dobrym. Nie bez powodu jest szefem.

      – To nie oznacza, że nie ma jakichś skrupułów. Wiem, że stanowczo potępia gwałt.

      Parsknęłam śmiechem.

      – Potępia?

      Bibiana spojrzała na mnie surowo.

      – Mówię poważnie. Dante powiedział swoim ludziom, że wykastruje każdego, kto użyje gwałtu jako formy tortur, kary lub rozrywki. Tommaso nienawidzi tej zasady, bo uważa, że powinien móc robić z kobietami z Palermo to, co chce.

      Nie wątpiłam w to ani przez sekundę. Straciłam rachubę, ile razy zgwałcił Bibianę. Oczywiście w naszym świecie nikt nie nazywał tego gwałtem, ponieważ była jego żoną i jej ciało należało do niego. Na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze.

      – Okej, więc ma obiekcje co do kilku rzeczy. – To miało sens, zważając na to, co powiedział wczoraj o Gaby. Może naprawdę nie chciał niczego inicjować, ponieważ myślał, że nadal opłakuję Antonia.

      – Może to ty powinnaś zrobić pierwszy ruch? – zapytała Bibiana.

      – Wczoraj paradowałam przed nim prawie nago. Co jeszcze mogę zrobić?

      – Mogłabyś go pocałować. Dotknąć.

      Potrafiłam