Cora Reilly

Złączeni obowiązkiem


Скачать книгу

szefa chicagowskiego oddziału, musiała uważać na to, co mówi. Może i staraliśmy się pracować razem, ale mafie z Nowego Jorku oraz Chicago z pewnością nie były zaprzyjaźnione.

      – To ma sens – stwierdziłam. Bibi spojrzała na mnie znacząco. Ona też musiała usłyszeć napięcie w głosie Arii.

      Aria otworzyła szerzej niebieskie oczy.

      – Nawet jeszcze nie pokazałaś mi swojego pierścionka zaręczynowego!

      Wyciągnęłam do niej dłoń.

      – Jest piękny – zachwyciła się.

      – Tak. Dante go dla mnie wybrał. – Mój drugi pierścionek zaręczynowy i po raz drugi nie jest wyrazem miłości. – Na jak długo zostaniesz w Chicago? Będziesz miała czas, żeby przyjść na kawę?

      – Wyjeżdżamy jutro rano. Luca chce wrócić do Nowego Jorku. Ale na wasz ślub przyjedziemy kilka dni wcześniej, więc może wtedy się spotkamy. Czy będziesz zbyt zajęta?

      – Nie, to nie będzie duże wydarzenie, więc znajdę czas na kawę. Zadzwoń, kiedy będziesz wiedziała więcej.

      – Tak zrobię.

      – A ty, Bibi, będziesz mogła jutro przyjść? My też nie rozmawiałyśmy już od jakiegoś czasu.

      Bibiana przygryzła wargę.

      – Chyba mogę. Teraz, kiedy prawie jesteś żoną szefa, Tommaso właściwie nie może mi odmówić.

      – Właśnie – potwierdziłam, po czym zwróciłam się znowu do Arii. – Gdzie jest Luca?

      Rozejrzała się dookoła.

      – Chciał porozmawiać z moimi rodzicami o ślubie Matteo i Gianny. Zajmuje im to więcej czasu, niż się spodziewałam.

      Czy odwołaliby zaręczyny? To byłaby plotka roku. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, żeby podjęli takie ryzyko, nieważne, jak niechętna Gianna by nie była.

      Dante pojawił się w progu drzwi prowadzących do salonu, a jego wzrok spoczął na mnie.

      – Chyba muszę już iść – oznajmiłam. Przytuliłam przyjaciółki, po czym ruszyłam w stronę narzeczonego i zatrzymałam się przed nim. – Wychodzimy?

      Wyglądał na niesamowicie spiętego.

      – Tak. Ale jeśli chcesz zostać, możesz wrócić ze swoimi rodzicami.

      Wtedy ludzie plotkowaliby jeszcze bardziej. Nie można było pojawić się na przyjęciu z przyszłym mężem i wyjść bez niego.

      – To chyba nie byłoby zbyt rozsądne.

      Na twarzy Dantego pojawiło się zrozumienie.

      – Oczywiście.

      ***

      Gdy już znaleźliśmy się z powrotem w samochodzie, zapytałam:

      – Wszystko w porządku? – Uznałam, że teraz, po zaręczynach, mogę go pytać o takie rzeczy.

      Zacisnął palce na kierownicy.

      – Rosjanie przysparzają nam więcej kłopotów niż zazwyczaj, a do tego Salvatore Vitiello umarł w tym krytycznym momencie, co z pewnością nie pomaga, ponieważ Nowy Jork musi poradzić sobie z nowym capo.

      Wpatrywałam się w niego zaskoczona. Kiedy go o to pytałam, nie spodziewałam się tak szczegółowej odpowiedzi. Większość mężczyzn nie lubiło rozmawiać o pracy ze swoimi żonami, a my nie byliśmy nawet jeszcze po ślubie.

      Dante spojrzał na mnie szybko.

      – Wyglądasz na zdziwioną.

      – Bo jestem – przyznałam. – Dziękuję za szczerą odpowiedź.

      – Uważam, że szczerość jest kluczem do dobrze funkcjonującego małżeństwa.

      – Nie w małżeństwach, które ja znam – stwierdziłam cierpko.

      Dante przechylił głowę.

      – Prawda.

      – Więc sądzisz, że Luca nie jest dobrym capo?

      – Jest dobrym capo albo raczej będzie, jak już wypleni swoich przeciwników.

      Powiedział to bez emocji. Jakby wyplenianie przeciwników nie oznaczało zabijania innych ludzi, ponieważ stali na przeszkodzie do zdobycia władzy.

      – Czy właśnie to zamierzasz zrobić, kiedy zostaniesz szefem oddziału?

      – Tak, jeśli będzie to konieczne. W ciągu kilku ostatnich lat udowodniłem swoje prawa do tego tytułu. Jestem znacznie starszy niż Luca.

      A jednak i tak zostanie najmłodszym szefem w historii oddziału. On też będzie sprawdzany przez innych.

      Dante zatrzymał się przed domem moich rodziców. Zgasił silnik, wysiadł i obszedł samochód od przodu, po czym otworzył drzwi. Wyciągnął rękę, a ja złapałam jego dłoń i wstałam, zbliżając na chwilę nasze ciała tak bardzo, że z łatwością mogłabym go pocałować. Wtedy zrobił krok do tyłu, przywracając odpowiedni dystans między nami, a następnie poprowadził mnie ku drzwiom. Odwróciłam się do niego.

      – Nigdy nie widziałam cię z ochroniarzem. Czy to nie zbyt ryzykowne chodzić tak bez obstawy?

      Uśmiechnął się ponuro.

      – Jestem uzbrojony i jeśli ktoś chce mnie zaskoczyć, to może spróbować.

      – Jesteś najlepszym strzelcem w oddziale.

      – Jednym z najlepszych, tak.

      – Dobrze, w takim razie chyba mogę czuć się bezpiecznie. – To miał być żart, ale Dante wyglądał śmiertelnie poważnie.

      – Jesteś bezpieczna.

      Zawahałam się. Nie powinien spróbować mnie pocałować? Za cztery tygodnie mieliśmy wziąć ślub. Nie musieliśmy przecież trzymać się od siebie z daleka dla zachowania przyzwoitości. Kiedy stało się jasne, że Dante nie wykona pierwszego ruchu, zrobiłam krok w jego stronę i pocałowałam go w policzek. Nie ośmieliłam się spojrzeć mu w oczy, zamiast tego otworzyłam drzwi, wślizgnęłam się do środka i pozwoliłam im zatrzasnąć się za mną. Poczekałam kilka chwil, zanim wyjrzałam dyskretnie przez okno. Samochód Dantego odjechał. Zastanawiałam się, dlaczego nie próbował mnie pocałować. Może dlatego, że nie byliśmy jeszcze małżeństwem? Może myślał, że nie powinniśmy zbliżać się do siebie fizycznie przed ślubem? A może nadal kochał swoją żonę? Nawet nie spojrzałam na jego dłoń, żeby zobaczyć, czy zdjął swoją starą obrączkę. Czy to dlatego ludzie rozmawiali dzisiaj na mój temat?

      ROZDZIAŁ TRZECI

      Bibiana przyszła następnego popołudnia, oczy miała zaczerwienione od płaczu. Zaprowadziłam ją do biblioteki i kazałam jej usiąść na skórzanej kanapie.

      – Co się stało?

      – Tommaso jest zły, ponieważ jeszcze nie zaszłam w ciążę. Chce, żebym poszła do lekarza i sprawdziła, co jest nie tak.

      Byli małżeństwem już prawie od czterech lat, ale Bibi potajemnie brała pigułki antykoncepcyjne.

      – Może nie byłoby tak źle, gdybyś zaszła w ciążę. Jeśli miałabyś dziecko, to miałabyś kogoś do kochania, kogoś, kto kochałby ciebie. – Objęłam ją. Ostatnie kilka lat patrzenia, jak Bibiana popada w coraz głębszą depresję przez swoje małżeństwo z Tommasem, rozdzierało mi serce. Żałowałam, że nie mogłam nic dla niej zrobić.

      – Może masz rację. I może Tommaso mnie nie dotknie, jeśli będę miała duży brzuch. – Pokręciła głową. – Nie rozmawiajmy o tym. Chcę zapomnieć na chwilę o swoich problemach. Więc co u ciebie? Jak ci idą przygotowania do ślubu?

      Wzruszyłam