żeby nie upaść od tego cudownego doznania. Cichy jęk uciekł mu z ust, co wywołało kolejny uścisk w kobiecych partiach mojego ciała.
Fala dreszczy i gorąca przetoczyła się po moim kręgosłupie.
Zrobiłam to.
Odwzajemniłam pocałunek.
Potrzebowałam tego bardziej niż czegokolwiek innego na świecie, bardziej nawet niż powietrza. Podobało mi się to równie mocno, jak i przerażało. Pożądałam go. Ale za bardzo się bałam, by się do tego przyznać.
Ten pocałunek wszystko zmienił.
RUNDA 6
Cóż, załatwiłaś mnie całkowicie, więc nic dziwnego, że to poczułem. Próbowałem być na luzie, ale ty jesteś tak gorąca, że się roztopiłem. Wydostałem się przez szczeliny, a teraz usiłuję wrócić. Zanim ten chłodny poranek się skończy, będę dawał z siebie to, co najlepsze. I nic mnie nie powstrzyma, z wyjątkiem boskiej interwencji. Przypuszczam, że znów jest moja kolej na to, by trochę zyskać czy się czegoś nauczyć.
Każda chwila spędzona z tą dziewczyną okazała się wyzwalająca. Wspaniale było poznać smak wolności. W końcu po raz pierwszy w życiu poczułem, że znajduję się w odpowiednim miejscu. Uwierzyłem, że życie potrafi nieść ze sobą prawdziwą radość, a nie tylko cierpienie i zniszczenie. Sposób, w jaki się uśmiechała, sprawiał, że miałem nieodpartą chęć czynienia tego samego. Do tej pory nie zaistniała w moim życiu sytuacja, w której uśmiechałbym się ot tak, po prostu. Było to całkiem nowe doświadczenie i musiałem przyznać, że bardzo mi się ono podobało.
Eva była słodka i niewinna. Bałem się, że popełniłem największy błąd w życiu, prosząc ją o spotkanie. Ktoś tak toporny jak ja nie zasługiwał na to, żeby przebywać w towarzystwie tak subtelnej, zachwycającej istoty, jaką była ta piękna kobieta. Chciałem dowiedzieć się, co skrywa jej umysł i dusza, co chowa w sercu. Nie potrafiła nawet udawać, że jest nieczuła na otaczający ją świat. Usilnie starała się, by tak właśnie wyglądało, ale każdy, kto tylko na nią spojrzał, dostrzegał jej kruchość i delikatność.
Czułem nieodpartą potrzebę zaopiekowania się nią i ochronienia jej przed całym złem i brudem tego świata. Wiedziałem też, że byłem ostatnią osobą, która powinna to robić.
Bo co ktoś mojego pokroju mógł zaoferować dziewczynie takiej jak ona?
Syf, który się za mną wlókł? Bagno, z którego sam nie umiałem się wygrzebać? Przeszłość, z którą nie potrafiłem sobie poradzić? Sława, pieniądze i luksusy będące nieodłączną częścią mojego życia blakły w porównaniu z tym wszystkim. Przestawały się liczyć – tak jak ja dla tych potworów zwanych moimi rodzicami.
Eva nie była zwyczajną dziewczyną. Dostrzegłem to już na lotnisku, a teraz moje założenia tylko się potwierdziły. Widziała znacznie więcej niż ktokolwiek inny. Bez problemu wychwyciła wszystko to, co skrupulatnie próbowałem ukrywać, będąc pewien, że robię to po mistrzowsku. Dopóki nie pojawiła się ona. Wtedy mary przeszłości zaczęły wypełzać z ciemnych zakamarków mojego umysłu, a ona od razu je zauważyła. Jakaś część mnie chciała prosić ją o pomoc. Podpowiadała, by podzielić się z tą obcą mi dziewczyną swoimi koszmarami, aby mogła pomóc mi wydostać się z mrocznej dziury, w której tkwiłem. Nie miałem jednak do tego żadnego prawa. Ją samą nawiedzały demony, które musiała pokonać, czego nie potrafiła ukryć, choć bardzo się starała.
Wróciłem myślami do naszych wspólnych chwil w ogrodzie. Wpadłem w panikę, kiedy dotarło do mnie, że zamierza odejść. Powinienem był jej na to pozwolić, ale nie potrafiłem. Bezwstydnie błagałem o pozwolenie trzymania jej w objęciach. Wykorzystałem ją, co wcale mi się nie podobało, jednak strach przed byciem samemu, stojąc na skraju wspomnień, okazał się silniejszy. Poddała mi się i rozluźniła, pozwalając trzymać się w objęciach. Po kilku sekundach mój strach został zastąpiony wstydem. Poczułem się jak egoistyczny sukinsyn, kiedy dotarło do mnie jej ciche „przepraszam”.
Mimo wcześniejszych rozważań i wahań wszystko stało się klarowne. Wiedziałem, że nie mogłem jej tego zrobić, nie mogłem zrzucić na nią bomby w postaci mojego popieprzonego życia. Chociaż ten jeden raz musiałem postawić kogoś ponad siebie. Przycisnąłem ja do siebie, próbując zapisać w pamięci spokój i ciepło, jakie od niej emanowały. Jednocześnie starałem się nie dopuścić do siebie myśli, że próbuje oswoić wewnętrznego potwora, który we mnie siedzi i tylko czeka, by zaatakować i wszystko dokoła zniszczyć. By unicestwić moją mocno zniszczoną duszę.
Nie pokonała drzemiącej we mnie bestii, ale ją okiełznała, co było tak samo zaskakujące, co przerażające. Nawet kiedy wezbrała we mnie panika, spowodowana wspomnieniami wypełnionymi dźwiękiem łamanych kości, uczuciem pękającej skóry, metalicznym smakiem krwi sączącej się z rozwalonej wargi oraz bólem, przez który traciłem przytomność, nie odleciałem, jak to zawsze zdarzało się w takich sytuacjach. Przeważnie kończyło się znacznie gorzej. Nie tylko dla mnie, ale również dla osób znajdujących się w pobliżu. Z nią wszystko zdawało się być inaczej.
Nadal pamiętałem to znienawidzone, poturbowane, pokryte powstałą z zaschniętej krwi skorupą i konające we własnym ekskrementach dziecko, które pragnęło śmierci.
Nigdy do tej pory nie czułem się bardziej żywy niż przy tej dziewczynie. Dziewczynie, którą również nękały zmory przeszłości. Próbowałem wydobyć z niej jakieś informacje, ale nie dała się podejść. Musiało ją dręczyć coś naprawdę porażającego, skoro natychmiast przybrała obronną postawę. Wzniosła wokół siebie mur i tak jak ja nie chciała zdradzać nic, co dotyczyło jej wcześniejszego życia.
Siedzieliśmy zatem w milczeniu, napawając się widokiem, który rozciągał się przed naszymi oczyma. Zupełnie niespodziewanie przerwała ciszę, prosząc o odwiezienie jej do domu, po czym szybko wstała. Byłem zdezorientowany jej zachowaniem. Zalała mnie też fala złości.
W głowie miałem okropny mętlik. Z jednej strony chciałem ją odstawić do domu i jak najszybciej o niej zapomnieć, z drugiej jednak… tak cholernie mocno jej pragnąłem. Czułem się jak pieprzona marionetka. Igrała ze mną, pozbawiając mnie stanowczości. Nie mogłem pozwolić, by jakaś dziewczyna robiła mi sieczkę z mózgu. Chwyciłem jej dłoń, by ją zatrzymać. Patrzyła na mnie dużymi zlęknionymi oczyma, co wkurzało mnie jeszcze bardziej.
Tonąłem w głębinach jej oczu, wszystkie negatywne uczucia uleciały. Przeniosłem wzrok na jej usta, czując przemożną potrzebę skosztowania ich, poczucia ich miękkości i smaku. Pochyliłem się, nie spuszczając z nich wzroku. W ostatniej chwili oparłem się pokusie, podniosłem głowę i złożyłem czuły pocałunek na jej skroni. Wiedziałem, że gdy tylko ją pocałuję, przekroczę granicę, a wtedy nie byłoby już odwrotu. Złożyłbym pewnego rodzaju obietnicę, której nie mógłbym dotrzymać.
Słyszałem jej szybki i urwany oddech. Musiałem się odciąć i zdusić w zalążku rodzące się we mnie uczucie.
Jakie znowu uczucie? Co ja pieprzę? Przecież nie było możliwości, bym poczuł coś do osoby, którą poznałem zaledwie kilka godzin wcześniej.
Chyba.
Na jej twarzy dostrzegłem widoczny zawód z odrobiną smutku. Na ich miejsce szybko wskoczyła