nią. Jeżeli został zbyt daleko z tyłu, czeka. Kiedy mężczyzna się zbliży, ponownie ucieka.
To głupia gra. Miłość powinna być czystą sprawą. Kochasz kogoś, wyrażasz swoją miłość i mówisz do tej osoby: „Nie masz obowiązku, by powiedzieć »tak«, uszanuję z pewnością twoje »nie«. To tylko moje pragnienie. Nie zgadzaj się na nie wbrew własnej woli. Powiedzenie »tak« byłoby niebezpieczne, jeżeli nie czujesz do mnie miłości”.
Kobieta i mężczyzna, którzy są zakochani, mogą łatwo wejść w stan medytacji. Medytacja i miłość są tak bliskimi sobie zjawiskami, że kiedy wchodzisz w medytację, przepełnia cię energia miłości. Jeżeli naprawdę zakochujesz się w kimś, kto cię kocha, energia twojej medytacji zaczyna wzrastać. To doświadczenia powiązane ze sobą. Dlatego wspieram je oba.
Słyszałam, że mówiłeś o ego i o tym, jak za pomocą jasnej świadomości można dostrzec, że ono naprawdę nie istnieje. Zorientowałam się jednak, że ja nie przywiązuję dużej wagi do świadomości. Czy możesz mi wskazać drogę do stania się bardziej świadomą?
Miłość jest wystarczająca sama w sobie, jeśli nie jest zwykłą, biologiczną, instynktowną miłością; jeśli nie jest częścią ego ani też nie jest powodowana chęcią podporządkowania sobie drugiej osoby. Kiedy miłość jest przesycona czystą radością, radością bycia z drugim człowiekiem, czystą radością bez żadnych powodów – pojawi się za nią czujna świadomość, towarzysząc jej jak cień. Nie musisz zabiegać o świadomość.
Istnieją tylko dwie drogi: albo stajesz się świadoma, a wtedy miłość pojawia się jak cień; albo też stajesz się tak kochająca, że świadomość pojawia się spontanicznie. Miłość i świadomość to dwie strony tej samej monety. Nie musisz się martwić o drugą stronę. Po prostu trzymaj się jednej, a druga z pewnością nie zniknie!
Droga miłości jest łatwiejsza, bardziej obiecująca, bardziej niewinna, prostsza.
Natomiast droga świadomości jest trudniejsza. Polecam ją tym osobom, które nie potrafią kochać. Są tacy ludzie. Ich serca skamieniały. Wychowanie, kultura i społeczeństwo zabiły w nich zdolność kochania. Żyjemy bowiem w świecie, który nie jest kierowany zasadą miłości, lecz zasadą przebiegłości. Aby w tym świecie odnieść sukces, nie potrzebujesz miłości, lecz twardego serca i ostrego intelektu.
W tym świecie ludzie kierujący się sercem są poddawani presji, eksploatowani, wykorzystywani. Pozostali kierują się przebiegłością, sprytem, okrucieństwem i są pozbawieni czułości. Społeczeństwo jest zorganizowane w ten sposób, że każde dziecko traci kontakt z sercem, a jego energia płynie bezpośrednio do głowy.
Słyszałem tybetańską opowieść, która mówi o tym, że na początku czasu serce znajdowało się w centrum ludzkiego ciała. Jednak z powodu ciągłego spychania na bok zmieniło położenie. Teraz, jak biedny autostopowicz, czeka na skraju szosy: „Jeżeli ktoś mnie potrzebuje, jestem tutaj”. Nie dostaje żadnego pożywienia, nikt mu nie okazuje troski. Zamiast tego doświadcza poniżenia.
Jeśli coś zrobisz i powiesz: „Zrobiłam to, ponieważ tak czułam”, spotkasz się z ogólnym śmiechem. „Czułaś tak? Czy straciłaś rozum? Kieruj się logiką, kiedy się na coś decydujesz. Uczucie nie jest dostatecznym powodem, by robić cokolwiek”.
Nawet kiedy się zakochujesz, musisz znaleźć uzasadniające to powody: ponieważ ten mężczyzna ma piękny nos, lśniące oczy, proporcjonalne ciało… To nie są powody. Nigdy nie sumujesz tych powodów na kalkulatorze i nie dochodzisz do wniosku, że ten mężczyzna wydaje się wart miłości.
Nie jest to sposób, w jaki ludzie się zakochują. Najpierw pojawia się silne uczucie. Dopiero później, aby usatysfakcjonować otaczających cię idiotów i wykazać, że nie jesteś głupcem, poddajesz wszystko kalkulacji, uzasadniasz to, co zrobiłaś. Jesteś rozsądna, racjonalna, logiczna.
Nikt nie chce słuchać serca.
Umysł natomiast gada, ciągle gada. Jeżeli nawet serce coś powie, to przez ten hałas przekaz serca do ciebie nie dotrze. Nigdy nie dociera. Harmider w twojej głowie jest tak intensywny, że serce absolutnie nie może go znieść. Stopniowo przestaje mówić cokolwiek. Ponieważ nie było słuchane, ponieważ było ciągle ignorowane, zamknęło się w milczeniu.
Zimny umysł tworzy społeczeństwo, pokazuje, na co go stać. Gdybyśmy się kierowali impulsami serca, żylibyśmy w całkowicie odmiennym świecie – przepełnionym miłością, a nie nienawiścią, z mniejszą liczbą wojen i pozbawionym broni nuklearnej. Serce nigdy nie wspiera rozwoju destrukcyjnych technologii. Serce nigdy nie służy śmierci. Jest życiem. Jego pulsowanie tworzy życie.
Społeczeństwo tworzy niekorzystne uwarunkowania. Dlatego należy sięgnąć po metodę budzenia świadomości. Świadomość wydaje się bowiem logiczna i racjonalna. Kiedy kochasz, nie ma konieczności wstępowania na długą i uciążliwą ścieżkę. Miłość jest najkrótszą drogą, najbardziej naturalną i tak łatwą, że nawet małe dzieci ją znają. Miłość nie wymaga wstępnego treningu. Urodziłaś się zdolna do miłości i jeśli ludzie tego nie zniszczyli, ta zdolność nadal jest w tobie.
Miłość powinna być czysta.
Zaskoczy was zapewne informacja, że angielskie słowo „miłość” (love – przyp. tłum.) pochodzi od sanskryckiego słowa lobh, oznaczającego pożądanie. O zwykłej miłości można powiedzieć, że jest rodzajem pożądania. Z tego powodu są ludzie, którzy kochają pieniądze, kochają domy, kochają to, kochają tamto. Nawet kiedy kochają kobietę lub mężczyznę, jest to wyraz pożądania. Chcą posiąść wszystko, co im się podoba. Jest to ścieżka walki o władzę. Dlatego można dostrzec tak wiele par, które ciągle walczą ze sobą, walczą o rzeczy zupełnie trywialne. Obie strony konfliktu, kiedy się nad tym zastanowią, czują się zawstydzone: „O co tak naprawdę nam poszło!?”. W chwilach wewnętrznego spokoju, kiedy człowiek znajdzie się w samotności, myśli: „Czy opętał mnie jakiś zły duch? Wściekłem się z powodu takiego drobiazgu!”. Nie jest to wcale kwestia drobiazgu; jest to kwestia tego, kto ma władzę, kto dominuje, kto ma głos.
W takich warunkach miłość nie może zaistnieć.
Słyszałem historię o wielkim indyjskim władcy – Akbarze. Interesował się utalentowanymi osobami i z ludności całego kraju wybrał na swoich doradców dziewięciu prawdziwych geniuszy, którzy byli znani jako „dziewięć klejnotów dworu Akbara”.
Pewnego dnia swobodnie z nimi rozmawiał.
– Poprzedniego wieczoru dyskutowałem z żoną. Jest głęboko przekonana, że każdy mężczyzna to pantoflarz. Próbowałem ją przekonać, że się myli. Uparła się: „Znam wiele rodzin, lecz nie znam ani jednej, w której mężczyzna nie byłby pantoflarzem”. Co o tym myślicie?
Jeden z doradców, Birbal, odpowiedział:
– Prawdopodobnie ma rację, ponieważ nie można obalić jej twierdzenia. Sam jesteś przykładem pantoflarza. Jeśli by tak nie było, spuściłbyś swojej żonie lanie. W ten sposób mógłbyś dowieść, że jesteś mężem, który ma władzę.
Akbar odpowiedział:
– Nie mogę tego zrobić, ponieważ muszę żyć ze swoją żoną. Łatwo doradzić komuś, by zbił żonę. Czy ty możesz zbić swoją?
Birbal rzekł:
– Nie, nie mogę. Po prostu zaakceptowałem, że jestem pantoflarzem, a twoja żona ma rację.
Jednak Akbar odparował:
– Tak czy inaczej, musimy to udowodnić. W mieście musi być przynajmniej jeden mężczyzna, który nie jest pantoflarzem. Nie ma reguły, od której nie byłoby wyjątku. Weź moje dwa piękne arabskie konie – zwrócił się do Birbala – jednego czarnego, a drugiego białego, i objedź stolicę. Jeżeli znajdziesz mężczyznę, który nie jest pantoflarzem,