Jon Kabat-Zinn

Uważność dla wszystkich


Скачать книгу

Oczywiście natychmiast znajdą się przedsiębiorczy heroldowie uważnej dobroci, którzy pod tą marką zaczną zachwalać bransoletki, warsztaty, kto wie co jeszcze. Po co jednak kupować coś czy robić towar z czegoś, co już posiadamy, co jest integralną częścią naszego istnienia? Dlaczego nie mielibyśmy się z tym po prostu zaprzyjaźnić? Dlaczego z tej wrodzonej zdolności nie zrobić kompasu, za którego wskazaniami będziemy podążać przez życie?

      Sięgając po inną metaforę, dlaczego nie mielibyśmy spojrzeć na świat przez okulary bezpośredniego ujmowania, przez okulary rozumienia? Dlaczego nie mielibyśmy żyć zgodnie z wartościami, które ucieleśniamy? Możemy znaleźć ludzi wyznających podobne wartości i wypracować wspólnie mądrzejszą postawę wobec danych nam chwil oraz wobec idei służenia innym. Możemy to zrobić, by zmienić społeczeństwo, by z hipokratejskiego niekrzywdzenia uczynić przewodnią regułę obejmującą nie tylko wszystkie nasze relacje, lecz także z całą determinacją podjąć próbę uleczenia ran zadanych tkance naszego społeczeństwa, ran rasizmu, nierówności, niesprawiedliwości i ubóstwa, z uważnością zmagając się z uprzedzeniami oraz przezwyciężając w chwilach olśnienia plemienne zapędy do dzielenia ludzi na swoich i obcych, do faworyzowania podobnych do nas oraz demonizowania, odczłowieczania, wykorzystywania i ignorowania odmienności. Ostatecznie, decydując się na tę drugą postawę, także sobie wyrządzamy krzywdę.

      Demokracja 2.0 – pilna aktualizacja dzięki uważności i uważności serca

      Ta książka opowiada o włączeniu uważności nie tylko w nasze osobiste życie, lecz również w życie świata, który wspólnie zamieszkujemy. Thomas Jefferson powiedział kiedyś: „Wolność jest dla społeczeństwa tym, czym dla pojedynczego człowieka zdrowie. Bez zdrowia nikt nie zazna żadnej przyjemności, bez wolności społeczeństwo nie będzie cieszyć się szczęściem”. Jefferson miał rację. Jednocześnie był jednak właścicielem niewolników, choć to przecież on zawarł w Deklaracji Niepodległości słowa, że wszyscy ludzie zostali stworzeni jako równi sobie. Mamy więc do czynienia ze sporą dawką ironii i sprzeczności. To bolesny dowód na to, jak wolno przebiega proces prawdziwej demokratyzacji, jak wielkim wyzwaniem jest wyrwanie się z okowów własnej epoki i jej ograniczeń hamujących ewolucję oraz urzeczywistnienie takiej abstrakcji jak demokracja. Dobrodziejstwa cywilizacji nigdy nie trafiają pod wszystkie strzechy. Ludzie zniewoleni nigdy jednak nie są ślepi na własną niewolę. Nie nabiorą się na żadną natchnioną retorykę. Wiedzą, jak wygląda prawda, ponieważ są prześladowani. Choć to starożytne Ateny obdarowały nas koncepcją demokracji, nawet tam niewolnictwo było integralną częścią struktury społecznej. I skoro już o tym mowa, kto potrafi wyobrazić sobie, jak wyglądało i jak wciąż wygląda cierpienie niewolnika? To samo dotyczy praw kobiet, zresztą również wykluczonych z ateńskiej demokracji. Nawiasem mówiąc, w Stanach Zjednoczonych jeszcze niespełna sto lat temu mężatka miała status prawny wyłącznie jako żona swojego męża.

      To jeden z fundamentalnych dowodów, że sama demokracja oraz emancypacja wszystkich członków ludzkiej społeczności jest wielopokoleniowym procesem, który wciąż się toczy bez żadnej gwarancji na ostateczny sukces. Czym zresztą jest sukces w świecie, w którym zmiana jest jedynym stałym elementem?

      Tak czy owak, ów kulturowy proces ewolucyjny6 przyspiesza wraz z przyspieszającym czasem oraz zmianami, które wniósł w życie nasze i kolejnych pokoleń rozwój nauki i techniki. W tej sytuacji zrozumiałe jest oczekiwanie, że istnieje demokratycznie uchwalone i egzekwowane prawo, które chroni instytucje partycypacyjne społeczeństwa i stoi na straży fundamentalnej suwerenności jego członków, tworzących komórki wspólnoty społecznej każdego kraju, a ostatecznie również wspólnoty społecznej naszej planety.

      Szansę na taką wyłaniającą się już zmianę nazwijmy Demokracją 2.0. Byłaby to „aktualizacja” uwzględniająca, a także likwidująca wszelkiego rodzaju stare jak świat sprzeczności i machinacje przyznające czasem, zresztą do dziś7, nadmierne przywileje jednym członkom społeczeństwa kosztem innych. Dzieje się to na niezliczone sposoby, od ludobójstwa i jawnego niewolnictwa po oszustwa i powszechny ucisk prawny faworyzujący nielicznych – z powodu pochodzenia, stanu posiadania, pozycji społecznej, władzy, wykształcenia – na szkodę tych, którzy nie mogą korzystać z tych zdobyczy. Siłą napędową takiej asymetrii ostatecznie zawsze jest chciwość lub nienawiść, urojenia albo protekcjonizm wynikający z przywilejów oraz fundamentalny brak szacunku wobec równości szans. Takie postawy odbierają wszystkim członkom społeczeństwa (i ludzkości) prawo do życia wolnego od niesłusznych i niesprawiedliwych ograniczeń, ograniczeń prawnych, gospodarczych, socjalnych i oświatowych. Poświęcenie właściwej uwagi tej asymetrii nabierze jeszcze większego znaczenia w społeczeństwie, w którym wiele miejsc pracy zajmowanych przez ludzi zwyczajnie zniknie, bo zastąpią ich algorytmy i roboty.

      W ciągu ostatnich dwustu lat w krajach rozwiniętych, a ostatnio także w innych, poziom życia, zdrowia i dobrobytu jednostek z pewnością bardzo się poprawił8. Jednak nasza narracja na temat wolności i równości wobec prawa, którą wpajamy dzieciom i imigrantom w chwili nadawania im amerykańskiego obywatelstwa, nie uwzględnia sprzeczności związanych z początkami naszej państwowości, obciążonymi ludobójstwem, niewolnictwem, z niekiedy brutalnym, pełnym przemocy egzekwowaniem prawa w interesie nielicznych uprzywilejowanych. Tego typu dysproporcje w dziedzinie przywilejów i władzy są jeszcze bardziej rażące w innych państwach. Demokracja mająca za sobą proces rozwoju sięgający paru tysięcy lat musi dziś stawić czoło przyczynom sprzeczności, w które się uwikłała. Musi też uporać się z wpływem zamożnych grup interesu sabotujących wolność i równość szans.

      Sądzę, że nadszedł czas, aby ludzie wznieśli się na nowy poziom i oparli demokrację na współczuciu i mądrości, zapewniając wszystkim istotom fundamentalne prawo do życia, wolności i poszukiwania szczęścia, a następnie aby zaczęli zgłębiać, jak wygląda prawdziwe szczęście i gdzie naprawdę można je odnaleźć. Ogromną rolę do odegrania ma świadomość, jak funkcjonują nasz umysł i pragnienia, ponieważ ostatecznie nasz umysł i to, czego pragniemy, są jednocześnie zarówno źródłem ogromnego cierpienia, jak i jedyną realną szansą, by od tego cierpienia się uwolnić, w naszym własnym jednostkowym interesie oraz w interesie całego świata.

      Władza przywilejów i przywilej władzy

      Jak wszyscy wiemy, Deklaracja Niepodległości, spisana przez Thomasa Jeffersona, mówi o „życiu, wolności i dążeniu do szczęścia”. Ale kiedy uchwalano amerykańską konstytucję, wyrażenie „dążenie do szczęścia” zostało porzucone na rzecz „własności”. Nic w tym zaskakującego, skoro konstytucja była aktem prawnym, jej sygnatariusze byli właścicielami ziemskimi (i białymi mężczyznami), a Deklaracja Niepodległości skargą ułożoną pod dyktando rewolucjonistów, nieposiadającą żadnej mocy prawnej. Stanowiła dokument obwieszczający porzucenie prawnych struktur i ograniczeń imperium brytyjskiego oraz jawne odrzucenie jego władzy nad koloniami. To dobitny dowód, że krzywa rozwoju demokracji i wolności w naszym świecie to ewolucyjny eksperyment wymagający czasu, eksperyment, który bywa na wiele sposobów podważany. Przyprawienie wolności najmniejszą nawet dawką absolutyzmu czy przyznanie komuś prawa do podejmowania decyzji w imieniu innych kończy się ograniczeniami, a nawet zaślepieniem. W końcu demokracja potrzebuje czegoś więcej, powinna wznieść się ponad samo sprawowanie władzy. Demokracja potrzebuje mądrości. Mądrość natomiast wyłania się ze zrozumienia, że pogoń za zbyt wąsko pojętym interesem własnym prowadzi do tego rodzaju ślepoty, tym bardziej że kwestia „jaźni” budzi spore wątpliwości, więc „ja” ludzi, obywateli jest mocno względne, nie mówiąc o podmiotowości korporacji i rządów. Jeśli mamy osiągnąć prawdziwe szczęście czy arystotelesowską eudajmonię, musimy się przebudzić, musimy zaprzyjaźnić się z własną naturą żyjącej istoty, ludzkiej istoty. To sfera niedualności ukryta pod powierzchnią