ok. 489–425 r. p.n.e., którego Cyceron nazwał „ojcem historiografii greckiej”. W księdze III jego Dziejów (Histories apodeixis) czytamy o wyspach, co do położenia których nie ma on jednak pewności:
O krańcach zaś Europy na zachód nie umiem nic pewnego powiedzieć. Ani bowiem osobiście nie przypuszczałem, żeby barbarzyńcy nazywali Eridanem jakąś rzekę, uchodzącą do Morza Północnego, skąd jak wieść niesie, bursztyn pochodzi, ani też nie wiem o istnieniu wysp Kassyteryd, skąd do nas cyna przybywa… choć usilnie się o to starałem, nie mogę dowiedzieć się od żadnego naocznego świadka czy poza Europą na północ istnieje morze. W każdym razie z krańca ziemi przybywa do nas cyna i bursztyn116.
Zadać jednak należy pytanie, czy Wyspy Cynowe wspomniane przez Herodota są rzeczywiście Wyspami Brytyjskimi. Skądinąd wiemy, że w starożytności cynę kopano na kilku innych terenach, w tym co najmniej w dwu wypadkach na wyspach położonych bliżej basenu Morza Śródziemnego niż Brytania czy Irlandia. Jako „konkurentki” do nazwy nêsoi Kassiterídes należy tu rozważyć przede wszystkim grupę wysepek u Przylądka Artabryjskiego, znanego z opisów starożytnych jako Promunturium Artabrum. Co do lokalizacji tego przylądka i samych wysp nie ma do dziś pewności, ale zakłada się, iż chodzi o rejon na wysokości współczesnego miasta Pontevedra w zachodnio-północnej Hiszpanii117. Wyspy te nie wchodzą jednak w rachubę, gdyż cynę odkryto tu po śmierci Herodota, w żadnym więc wypadku nie mógł o nich słyszeć118.
Oprócz samych Wysp Brytyjskich, Wyspami Cynowymi mogły być małe wysepki zwane przez Greków nêsoi Oistrymnides, a przez Rzymian insulae Oestrymnides. Położone są one u wybrzeża francuskiej dziś Bretanii, mniej więcej na wysokości miasta Brest. Znana z kopalni cyny była zwłaszcza największa z nich, określana przez Rzymian jako Uxantis, obecnie franc. Ile d’Ouessant, w języku ang. Ushant. Leży ona tak blisko Wysp Brytyjskich, że istnieje możliwość traktowania jej łącznie z Brytanią jako właśnie grupy Wysp Cynowych. Natomiast przeciw uznaniu za Cynowe Wysp Ostrymnidzkich przemawia istnienie ich greckiej i łacińskiej nazwy starożytnej. Jeśli utrwaliła się w wielu źródłach nazwa grecka nêsoi Oistrymnides, to istniejąca wcześniej nêsoi Kassiterídes musiała odnosić się prawdopodobnie do innego terenu, choć nie można wykluczyć z całą pewnością toponimicznej dwoistości. Herodot wspomina też Kasseterydy w tym samym kontekście, co bursztyn i rzekę Eridan, czyli dzisiejszy Ren. Bursztyn wydobywany był podówczas wzdłuż kontynentu, od zachodniego skraju Morza Północnego do Morza Bałtyckiego, co raczej wyklucza wyspę Uxantis. Natomiast Ren uchodzi do Morza Północnego mniej więcej na wysokości Wysp Brytyjskich, co jest dodatkowym argumentem na ich rzecz, gdyż w wielu późniejszych tekstach, gdy były już one dobrze osadzone w świadomości antycznej, tak właśnie się je lokalizuje w odniesieniu do Europy kontynentalnej – naprzeciw delty Renu. Tak określa położenie Brytanii Pyteasz, Strabon, a w czasach jeszcze późniejszych Rufus Festus Avienus:
Gdzie płynąc ku zachodowi
fale Renu do morza wpadają —
straszne zastępy Brytanów
dziedzinami swoimi władają119.
Ponadto mieszkańcy Wysp Ostrymnidzkich, a także zatoki o tej samej nazwie, handlowali cyną przywożoną tu z Kornwalii i Irlandii. Skądkolwiek więc cyna ta docierała do krajów Morza Śródziemnego, spora jej część musiała pochodzić z Wysp Brytyjskich. Najbardziej jednak prawdopodobne wydaje się to, iż nazwą Wysp Cynowych określano cały rejon Wysp Ostrymnidzkich i Brytyjskich łącznie.
To, że Herodot nie wie dokładnie, gdzie znajdowały się Wyspy Cynowe, choć na pewno wiedzieli o tym współcześni mu żeglarze i kupcy, jest dowodem niezwykłej skuteczności, z jaką strzeżono tajemnicy miejsc, skąd importowano ten metal do krajów śródziemnomorskich. Służyły temu rozmaite środki, od oficjalnych i mniej oficjalnych układów handlowych i politycznych po propagandę, która odstraszała od wypływania poza Słupy Herkulesa samowolnych żeglarzy, mogących odkryć troskliwie chroniony sekret położenia wysp. Monopolistą utajnionej wiedzy była długo Fenicja, a potem jej najsilniejsze miasto-państwo Kartagina. Zawierając układy z Rzymem ok. 509 r. p.n.e., a następnie w 348 r. p.n.e., Kartagińczycy gwarantowali sobie specjalne prawa żeglugi i handlu. Drugi z tych układów otwarcie zabraniał kupcom cudzoziemskim dostępu do Hiszpanii, zwłaszcza jej zachodnich wybrzeży, a więc wypływania na Atlantyk. Wśród ówczesnych chwytów propagandowych dominowały celowo rozsiewane wieści o niebywałych przeszkodach i trudnościach w żegludze poza Cieśniną Gibraltarską, pełne potworów, trujących mgieł, fal pochłaniających śmiałków itd.
Znamy nawet nazwisko jednego z takich „propagandzistów”. Był nim żeglarz kartagiński Himilko lub Himilkon, wspomniany przez Pliniusza, a także Rufusa Festusa Avienusa w jego opisie żeglugi wzdłuż wybrzeży Hiszpanii i dalej ku Wyspom Brytyjskim, zatytułowanym Ora maritima (Opis wybrzeża morskiego). Avienus żył w czasach, gdy wypływanie na Atlantyk od kilkuset lat nie było już blokowane przez Kartaginę. Korzystał jednak w swym utworze z dawnych źródeł punickich i greckich, sięgających, jak się przypuszcza, nawet VI w. p.n.e. Himilkon występuje tu jako pośrednio cytowany narrator, a celem jego opowieści jest najwyraźniej odstraszenie żeglarzy innych niż feniccy od wypływania na zachód od Hiszpanii:
Na zachód od… Słupów (Herkulesa) rozciągała się niezmierzona otchłań. Himilkon podaje ponadto, że ten obszar wodny rozlewa się szeroko i daleko. Toteż nikt nie dotarł do tych mórz i nikt nie puścił się tam statkiem, gdyż nie wieją tu pomyślne wiatry ani najmniejszy powiew nie sprzyja łodziom. Powietrze spowija nieprzenikniona mgła jakby płaszczem, chmury wiszą zawsze nad otchłanią, przez cały dzień zalega gęsta mgła… Starym zwyczajem jedni nazywają ten obszar Oceanem, natomiast inny zwyczaj każe określać go Morzem Atlantyckim; wody jego opasują długą krawędzią ogromną płaszczyznę o zawiłych brzegach, tu i ówdzie rozlewa się tylko płytka woda, ledwo przykrywająca piasek na dnie, mnóstwo wodorostów pokrywa tę otchłań, a zamulenie utrudnia żeglugę, do czego przyczyniają się jeszcze swobodnie pływające potwory; strach przed nimi zniechęca do tych wód. Potwierdzenie tego znajdujemy w starych rocznikach punickich (haec ab imis Punicorum annalibus)…120.
Blokadę kartagińską złamie dopiero Pyteasz, a po nim Rzymianie, choć ci ostatni dopiero po upadku Kartaginy w 146 r. p.n.e.
Nie Kartagińczycy jednak byli pierwszymi importerami cyny do krajów basenu Morza Śródziemnego. Najstarszymi znanymi kupcami zajmującymi się handlem tym metalem byli mieszkańcy Tartezu (Tartessos lub Tartessus), miasta założonego jeszcze w II tysiącleciu p.n.e., a położonego już po atlantyckiej stronie dzisiejszej Hiszpanii, przypuszczalnie na miejscu lub w pobliżu dzisiejszego Kadyksu. Tu też znajdowała się góra Kassius, gdzie wydobywano cynę od niepamiętnych czasów, w II tysiącleciu p.n.e. To pojedyncze źródło zaopatrzenia szybko przestało jednak wystarczać, w związku ze wzrastającym zapotrzebowaniem krajów śródziemnomorskich. Tartezyjczycy zwrócili się wówczas w swych poszukiwaniach na północ, docierając do kraju Ostrymnidów, którzy oferowali Tartezyjczykom cynę wydobywaną na właśnie omówionych Wyspach Ostrymnidzkich i Brytyjskich. Skąd biorą ten metal było jednak ich tajemnicą, której strzegli, podobnie jak później Kartagińczycy przed Rzymianami i Grekami. Do transakcji dochodziło nie na wyspach, gdzie były kopalnie, lecz na stałym lądzie.
Avienus opisuje Ostrymnidów jako „lud mężny, o dumnym charakterze, pełen przemyślności, ustawicznie zajęty handlem ze wszystkimi. Na mocnych łodziach zapuszczają się daleko przez burzliwą cieśninę na pełną stworów otchłań oceanu”