Camilla Lackberg

Fjällbacka


Скачать книгу

skłonić ją, żeby się obudziła, wróciła do żywych. Powoli ruszył schodami na górę.

      – Jak ci poszło? – Patrik rozsiadł się na krześle. Spotkali się w pokoju socjalnym na kolejnej odprawie.

      Martin potrząsnął głową.

      – Tak sobie. Rozmawiałem z większością z tych, których wczoraj nie zastaliśmy, ale nic nie widzieli, nic nie słyszeli. Może z wyjątkiem… – Zawahał się.

      – No? Co? – spytał Patrik.

      Wszyscy spojrzeli na Martina.

      – Sam nie wiem. Facet ma chyba nierówno pod sufitem.

      – Dawaj.

      – Okej. Nazywa się Grip, mieszka na tym samym piętrze co Sverin. Jak mówiłem, wydaje się, że ma nie po kolei tutaj. – Martin popukał się w skroń. – I trzyma w domu obrzydliwie dużo kotów, ale… – Zaczerpnął tchu. – Otóż powiedział, że w sobotę o świcie jeden z kotów widział jakiś samochód. W tym samym czasie, gdy innego sąsiada, Leanderssona, obudził jakiś odgłos, może wystrzału.

      Gösta zachichotał.

      – Kot widział samochód?

      – Cicho, Gösta – wtrącił Patrik. – Co jeszcze mówił?

      – Tylko tyle. Nie potraktowałem go poważnie. Gość gra w innej drużynie, że tak to ujmę.

      – Człowiek dowiaduje się prawdy z ust dzieci i szaleńców – mruknęła Annika. Cały czas robiła notatki.

      Martin wzruszył ramionami.

      – To jedyna rzecz, jakiej się dowiedziałem.

      – To i tak dobrze – stwierdził zachęcająco Patrik. – Chodzenie po sąsiadach to niewdzięczna robota. Albo słyszeli i widzieli aż za dużo, albo nic.

      – Rzeczywiście, bez świadków bez wątpienia byłoby łatwiej – mruknął Gösta.

      – A wam jak poszło? – Patrik zwrócił się do Gösty i Pauli. Siedzieli obok siebie przy stole.

      Paula potrząsnęła głową.

      – Niestety również tak sobie. Gdyby go oceniać na podstawie wypowiedzi kolegów z pracy, w ogóle nie miał życia osobistego. W każdym razie nic o tym nie wiedzą. Nigdy nie opowiadał o swoich zainteresowaniach, przyjaciołach ani dziewczynach. Ale wszyscy mówią, że był sympatyczny i towarzyski. Trudno to pogodzić.

      – Opowiadał coś o Göteborgu?

      – Nie, nic. – Gösta potrząsnął głową. – Jak powiedziała Paula, wydaje się, że mówił wyłącznie o pracy i o codziennych sprawach.

      – Słyszeli o pobiciu? – Patrik wstał i zaczął nalewać kawy do filiżanek.

      – Nie – odparła Paula. – Powiedział, że się przewrócił na rowerze i jakiś czas spędził w szpitalu. Jak wiemy, nie była to cała prawda.

      – A jaki był w pracy? Mieli jakieś uwagi? – Patrik odstawił dzbanek z kawą.

      – Dobrze się spisywał. Byli z niego bardzo zadowoleni. Uważali, że zatrudniając magistra ekonomii z doświadczeniem, złapali Pana Boga za nogi. W dodatku pochodził stąd. – Gösta podniósł filiżankę do ust i oparzył się w język. – Aua! Cholera!

      – To znaczy, że nie mamy żadnego tropu?

      – W każdym razie my na nic nie wpadliśmy – powiedziała Paula z taką samą zrezygnowaną miną jak wcześniej Martin.

      – Na razie musimy się tym zadowolić. Przypuszczam, że będzie jeszcze powód, żeby ich odwiedzić. Ja rozmawiałem z rodzicami Matsa i wynik jest mniej więcej taki sam. Im też niewiele mówił. Ale dowiedziałem się, że na Gråskär jest teraz jego była dziewczyna. Jego ojciec uważa, że Mats się do niej wybierał. Skontaktuję się z nią. – Patrik położył na stole zdjęcia ze szpitala Sahlgrenska. – Pozwolili mi to wziąć.

      Podawali sobie z rąk do rąk.

      – Rany boskie – powiedział Mellberg. – Musiał strasznie oberwać.

      – Tak, sądząc po zdjęciach, było to ciężkie pobicie. Nie twierdzę, że ma to związek z morderstwem, ale uważam, że trzeba się temu bliżej przyjrzeć. Potrzebujemy dokumentacji ze szpitala. Musimy też sprawdzić, co jest w doniesieniu. Jeśli złożyli doniesienie. Poza tym trzeba pogadać z pracownikami organizacji, w której pracował. Pomagała kobietom, ofiarom przemocy w rodzinie. To też jest ciekawe. Może tu jest jakiś motyw? Najlepiej, żeby ktoś pojechał do Göteborga i pogadał z nimi na miejscu.

      – Czy to naprawdę konieczne? – zapytał Mellberg. – Nic nie wskazuje na to, żeby przyczyną zabójstwa było coś, co się stało w Göteborgu. To pewnie miejscowa sprawa.

      – Ja uważam, że to ma sens. Biorąc pod uwagę, jak mało wiemy i że Sverin był taki skryty.

      Mellberg się zamyślił. Zmarszczył czoło, jakby musiał głęboko kopać, żeby się dokopać do decyzji.

      – Niech będzie – powiedział w końcu. – Miejmy nadzieję, że coś z tego wyniknie, bo zdaje się, że zabierze ci to prawie cały dzień.

      – Postaramy się. Zabiorę Paulę – wyjaśnił.

      – A co my mamy w tym czasie robić? – spytał Martin.

      – Moglibyście z Anniką sprawdzić rejestry publiczne, co mają na temat Sverina. Jakiś potajemny ślub albo rozwód? Może ma dzieci? Stan majątkowy. Czy był karany? Wszystko, co wam przyjdzie do głowy.

      – Pewnie – powiedziała Annika, patrząc na Martina.

      – Gösta… – Patrik się zastanawiał. – Zadzwoń do Torbjörna i dowiedz się, kiedy będziemy się mogli rozejrzeć w jego mieszkaniu. Przyciśnij go, niech się pośpieszy z badaniami. Mamy tak mało tropów, potrzebujemy wyników jak najprędzej.

      – Zrobi się – odparł Gösta bez entuzjazmu.

      – Bertil? Ty nadal będziesz strzegł pozycji?

      – Naturalnie. – Mellberg się wyprostował. – Jestem gotów na przyjęcie szturmu.

      – Dobrze. Jutro z nowymi siłami zabieramy się do roboty. – Patrik wstał na znak, że zebranie skończone. Był strasznie zmęczony.

      Annie drgnęła. Obudził ją hałas. Przysnęła na kanapie i przyśnił jej się Matte. Ciągle czuła ciepło jego ciała, gdy miała go w sobie, słyszała jego tak dobrze znany głos. Ten głos zawsze sprawiał, że czuła się bezpieczna. Ale widocznie on tego nie czuł. Nawet go rozumiała. On kochał dawną Annie, ta dzisiejsza go rozczarowała.

      Dreszcze ustąpiły, ręce i nogi już nie bolały, ale niepokój pozostał. Czuła mrowienie w rękach i nogach, musiała chodzić po domu, tam i z powrotem. Sam patrzył na nią wielkimi oczami.

      Gdyby chociaż mogła wyjaśnić Mattemu, dlaczego wszystko przybrało tak zły obrót. Trochę mu o sobie opowiedziała, gdy siedzieli przy stole w kuchni. Zwierzyła się z rzeczy, o których dotychczas nikomu nie mówiła. Ale nie potrafiła opowiedzieć o najgorszym upokorzeniu, o tym, do czego została zmuszona i co ją do głębi zmieniło.

      Wiedziała, że już nie jest taka jak dawniej. A Matte zobaczył, że jest zepsuta, wręcz przeżarta zgnilizną.

      Zrobiło jej się duszno, musiała usiąść. Podciągnęła kolana pod brodę i objęła się ramionami. W domu było cicho. Nagle coś uderzyło o podłogę. Piłka Sama. Spojrzała, powoli toczyła się w jej stronę.