spojrzeniem wzrok Harry’ego, podając jego numer osobisty i adres bez zaglądania w notatki, które miał przed sobą. Może nauczył się tych danych na pamięć, chcąc zaimponować swojemu na razie sławniejszemu koledze. A może była to po prostu jego stała technika zastraszania, demonstrowanie przewagi intelektualnej, aby osoba przesłuchiwana zarzuciła ewentualne plany manipulacji i oddalania się od faktów za pomocą kłamstwa. No i była jeszcze trzecia ewentualność: że Sung-min Larsen miał po prostu dobrą pamięć.
– Zakładam, że jako policjant znasz swoje prawa – powiedział Larsen. – I nie chciałeś, żeby podczas przesłuchania obecny był adwokat.
– Jestem podejrzany? – spytał Harry i spojrzał przez zasłonki do pokoju kontrolnego, skąd z rękami założonymi na piersi obserwował ich nadkomisarz Winter.
– To rutynowe przesłuchanie, nie postawiono ci żadnych zarzutów – odparł Larsen i kontynuował według podręcznika: poinformował Harry’ego, że przesłuchanie jest nagrywane. – Czy możesz opowiedzieć o swojej relacji ze zmarłą Rakel Fauke?
– Jest… Była moją żoną.
– Jesteście w separacji?
– Nie. To znaczy tak, bo ona nie żyje.
Sung-min Larsen podniósł głowę, żeby spojrzeć na Harry’ego, jakby się zastanawiał, czy te słowa to rzucone mu wyzwanie.
– To znaczy, że nie byliście w separacji?
– Nie, nie zdążyliśmy. Ale się wyprowadziłem.
– Z tego, co mówiły inne osoby, z którymi rozmawialiśmy, zrozumiałem, że to ona cię zostawiła. Z czego wynikało to rozstanie?
Chciała, żeby wrócił.
– Z braku zgodności. Czy nie możemy od razu przejść do pytania o moje alibi na czas zabójstwa?
– Rozumiem, że to bolesne, ale…
– Dziękuję za wyjaśnienie mi tego, co rozumiesz, Larsen. Twój domysł był strzałem w dziesiątkę. To rzeczywiście jest bolesne. Ale powodem mojego wniosku jest to, że mam mało czasu.
– Tak? O ile wiem, jesteś zawieszony.
– Owszem. Ale muszę jeszcze sporo wypić.
– I tak ci się z tym spieszy?
– Właśnie.
– Niemniej jednak chciałbym się dowiedzieć, jaki rodzaj kontaktu ty i Rakel Fauke utrzymywaliście w czasie przed zabójstwem. Twój pasierb, Oleg, uważa, że nigdy nie usłyszał dobrego wyjaśnienia przyczyn waszego rozstania ani od ciebie, ani od swojej matki, a z pewnością waszych relacji nie poprawiało to, że będąc wykładowcą w Wyższej Szkole Policyjnej, coraz więcej wolnego czasu poświęcałeś na szukanie niejakiego Sveina Finne, który właśnie odsiedział wyrok.
– Kiedy mówiłem o wniosku, to była elegancka odpowiedź odmowna.
– Więc odmawiasz zeznań o swojej relacji ze zmarłą?
– Rezygnuję z możliwości opowiedzenia ci o szczegółach mojego życia prywatnego i proponuję zajęcie się moim alibi. Dzięki temu obaj zaoszczędzimy czas, a ty i Winter będziecie mogli skoncentrować się na znalezieniu winnego. Chyba pamiętasz z wykładów, że w sprawach, które nie zostaną wyjaśnione w ciągu pierwszych czterdziestu ośmiu godzin, pamięć świadków i ślady kryminalistyczne ulatniają się do tego stopnia, że prawdopodobieństwo wykrycia sprawcy zmniejsza się o połowę. Więc jak, Larsen, zajmiemy się nocą, w której doszło do zabójstwa?
Śledczy z KRIPOS wpatrywał się w jakiś punkt na czole Harry’ego, rytmicznie stukając końcem długopisu o biurko. Harry zorientował się, że Larsen ma ochotę zerknąć na Wintera, żeby odebrać sygnał, co ma dalej robić: dociskać Harry’ego czy mu ulec.
– No dobrze – odezwał się w końcu Larsen. – A więc tak zróbmy.
– Świetnie – zgodził się Harry. – No to mów.
– Słucham?
– Powiedz mi, jak spędziłem noc zabójstwa.
Sung-min Larsen się uśmiechnął.
– Ja mam mówić?
– Zdecydowaliście się przesłuchać inne osoby przede mną, żebyście mogli się stawić jak najlepiej przygotowani. Sam bym tak zrobił na twoim miejscu, Larsen. To oznacza, że rozmawialiście już z Bjørnem Holmem i wiecie, że byłem w barze Jealousy, gdzie przyszedł wieczorem, zabrał mnie stamtąd do domu i położył do łóżka. Byłem pijany jak bela. Kompletnie nic nie pamiętam. I nie mam pojęcia o żadnej godzinie. Dlatego po prostu nie jestem w stanie podać wam żadnych konkretnych informacji, które by potwierdziły albo obaliły to, co on zeznał. Mam jednak nadzieję, że rozmawialiście też z właścicielem Jealousy i ewentualnymi innymi świadkami, którzy potwierdzają zeznanie Holma. A ponieważ nie wiem też, o której zginęła moja żona, to w zasadzie ty, Larsen, musisz mi powiedzieć, czy mam alibi, czy go nie mam.
Larsen pstrykał końcówką długopisu, bacznie obserwując przy tym Harry’ego. Jak pokerzysta, który obraca w dłoni sztony, zanim zdecyduje, czy je postawić, czy nie.
– No dobrze – powiedział wreszcie, odkładając długopis. – Sprawdziliśmy stacje bazowe w okolicy miejsca zdarzenia i żadna z nich nie zarejestrowała sygnału z twojej komórki.
– Okej. Byłem wyłączony z gry, ale ciągle jest tak, że wszystkie telefony komórkowe raz na pół godziny wysyłają sygnał do najbliższej stacji bazowej?
Larsen nie odpowiedział.
– Mogłem więc zostawić komórkę w domu albo znaleźć się na tym obszarze i w ciągu pół godziny go opuścić. Pytam więc jeszcze raz, mam jakieś alibi?
Tym razem Larsen nie zdołał się pohamować. Jego spojrzenie powędrowało do pokoju kontrolnego, do Wintera. Kątem oka Harry dostrzegł, że Winter pogładził się po granitowej głowie, zanim skinął nią swojemu śledczemu.
– Według Bjørna Holma wyszliście z Jealousy o wpół do jedenastej, co potwierdza właściciel. Holm mówi, że pomógł ci wejść do mieszkania i położyć się do łóżka. Po drodze spotkał twojego sąsiada, Gulego, tramwajarza, który wracał do domu ze swojej zmiany. Rozumiem, że Gule mieszka na parterze pod tobą. Powiedział, że nie kładł się do trzeciej w nocy, a ściany są na tyle cienkie, że usłyszałby, gdybyś przed tą godziną wyszedł.
– Mhm. A co mówi patolog? O której zginęła ofiara?
Larsen zajrzał do swojego notatnika, jakby musiał coś z nim uzgodnić, ale Harry wiedział, że młody śledczy ma wszystkie fakty w pamięci, potrzebuje jedynie czasu na to, by zdecydować, ile może – i chce – powiedzieć przesłuchiwanemu. Zauważył również, że teraz Larsen nie patrzył na Wintera przed podjęciem decyzji.
– Instytut Medycyny Sądowej opiera swoje szacunki na temperaturze ciała w opozycji do temperatury pomieszczenia, zważywszy na to, że ciało nie było przenoszone. Mimo to trudno stwierdzić godzinę zgonu, ponieważ ofiara prawdopodobnie leżała przez półtorej doby. Ale z dość dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że zginęła między dziesiątą wieczorem a drugą w nocy.
– Czyli tym samym zostałem oficjalnie wyeliminowany jako podejrzany?
Ubrany w garnitur śledczy z namysłem skinął głową. Harry spostrzegł, że w sąsiednim pokoju Winter usiadł prosto na krześle, jakby chciał zaprotestować, ale Larsen postanowił nie zwracać na to uwagi.
– Hm. A teraz zastanawiacie się, czy chciałem ją usunąć z drogi, ale będąc śledczym, oczywiście