Jo Nesbo

Nóż


Скачать книгу

sobie komórkę żony bez jej wiedzy. Odkrył wtedy SMS-a, który wzbudził jego podejrzenia, więc przeczytał cały wątek. Wiadomości były sprzed pół roku i wyraźnie świadczyły o tym, że w grę wchodził kochanek.

      – Skonfrontował się z nim?

      – Nie. Ale z raportów wynika, że nasi ludzie sprawdzili telefon, znaleźli SMS-y i skontaktowali się z kochankiem. To młody człowiek, dwudziestokilkulatek. O piętnaście lat młodszy od niej. Potwierdził romans.

      – Coś jeszcze powinienem wiedzieć?

      – Mąż jest człowiekiem wykształconym, ma dobrą pracę, nieźle zarabia i nigdy nie miał żadnych kłopotów z policją. Rodzina, koledzy, przyjaciele i sąsiedzi opisują go jako chodzącą solidność. Otwarty i pogodny. A poza tym troskliwy. W jednym z raportów przeczytałem: „Mężczyzna, który był gotów oddać wszystko dla rodziny”. – Harry mocno zaciągnął się dymem.

      – Rozmawiasz ze mną, bo uważasz, że sprawa nie jest rozwiązana?

      Harry wypuścił dym przez nos.

      – Sprawa jest no-brainer, dowody zabezpieczone i nic nie można spieprzyć. Właśnie dlatego Katrine dała ją mnie. I Trulsowi Berntsenowi. – Harry podniósł kąciki ust w niby-uśmiechu.

      Ta rodzina była zamożna. Ale wybrała mieszkanie na Tøyen, w tańszej dzielnicy pełnej imigrantów, i kupowanie dzieł sztuki w Ikei. Może po prostu dobrze się tu czuli? On sam dobrze się czuł na Tøyen. A zdjęcie na ścianie mogło być oryginałem, wartym teraz fortunę.

      – Pytasz więc, ponieważ…

      – Ponieważ chcę zrozumieć – odparł Harry.

      – Chcesz zrozumieć, dlaczego facet zabija żonę mającą romans za jego plecami?

      – Z reguły mąż zabija wtedy, gdy widzi, że został poniżony w oczach innych. A według zeznań kochanka utrzymywali romans w całkowitej tajemnicy. W dodatku już się rozstawali.

      – I co? Nie zdążyła powiedzieć o tym mężowi, zanim ją dźgnął?

      – Zdążyła. Ale on twierdzi, że i tak jej nie uwierzył. Poza wszystkim już zdradziła rodzinę.

      – Sam widzisz. Dla mężczyzny, który zawsze poświęcał wszystko dla rodziny, taka zdrada jest jeszcze bardziej bolesna. Czuje się urażony, a kiedy uraza sięga dostatecznie głęboko, może nas wszystkich skłonić do zabójstwa.

      – Wszystkich?

      Aune zmrużonymi oczami wpatrywał się w półki z książkami obok zdjęcia Manhattanu.

      – Mają literaturę piękną.

      – Widziałem – powiedział Harry.

      Aune hołdował teorii, że zabójcy nie czytają. A jeśli już, to literaturę faktu.

      – Słyszałeś o Paulu Mattiuzzim? – spytał Aune.

      – Mhm.

      – Psycholog, ekspert od zabójstw i przemocy. Operuje ośmioma głównymi kategoriami przestępców. Ty i ja nie pasujemy do żadnej z siedmiu pierwszych. Ale w ósmej, tej, którą nazywa straumatyzowanymi, jest miejsce dla wszystkich. Stajemy się mordercami w reakcji na pojedynczy, ale bardzo mocny atak na naszą tożsamość. Atak ten postrzegamy jako obrazę, jest dla nas wręcz nieznośny. W jego wyniku stajemy się bezradni, bezsilni i jeśli na niego nie zareagujemy, zostaniemy pozbawieni usprawiedliwienia dla własnego istnienia albo męskości. Zdrada oczywiście może być tak postrzegana.

      – Ale przez każdego?

      – Zabójca naznaczony traumą nie ma żadnych wyraźnych cech osobowości takich jak typy w siedmiu pozostałych grupach. W tej kategorii, i tylko w tej, znajdziesz zabójców czytających Dickensa i Balzaka. – Aune głęboko odetchnął i obciągnął rękawy tweedowej marynarki. – Nad czym ty się właściwie zastanawiasz, Harry?

      – Właściwie?

      – Wiesz o zabójcach więcej niż którykolwiek z innych znanych mi ludzi. I nic z tego, co mówię na temat urazy czy kategorii, nie jest dla ciebie nowością.

      Harry wzruszył ramionami.

      – Może po prostu chcę, żeby ktoś jeszcze raz powiedział to na głos. Żebym mógł w to uwierzyć.

      – A w co ty nie wierzysz?

      Harry podrapał się w krótko ostrzyżone, sterczące buntowniczo jasne włosy, które powoli nabierały odcienia siwizny. Rakel powiedziała, że zaczął przypominać jeża.

      – Nie wiem.

      – Może to tylko twoje ego, Harry?

      – Jak to?

      – Czy to nie oczywiste? Dostałeś tę sprawę, rozwiązaną już przez kogoś innego. Teraz bardzo chciałbyś znaleźć coś, co zasieje wątpliwości. Co pokaże, że Harry Hole widzi to, czego nie widzą inni.

      – A jeśli to znajdę? Jeśli urodziłem się ze wspaniałym talentem śledczym i rozwinęły się we mnie instynkty, jakich sam nie potrafię przeanalizować?

      – Mam nadzieję, że żartujesz.

      – O tyle o ile. Czytałem raporty z przesłuchań. Sądząc po odpowiedziach, mąż wyglądał na osobę, która przeszła ciężką traumę. Ale potem posłuchałem nagrań. – Harry zapatrzył się przed siebie.

      – I co?

      – Nagle zaczął sprawiać wrażenie bardziej wystraszonego niż zrezygnowanego. Przyznanie się do winy to rezygnacja. Wtedy człowiek już nie musi się niczego bać.

      – Jest jeszcze kara.

      – Karę ma za sobą. Upokorzenie. Ból. Patrzenie na śmierć najbliższej osoby. Więzienie to izolacja. Cisza. Rutyna. Spokój. To musi oznaczać ulgę. Może chodzi mu o córkę? O to, co z nią będzie?

      – No i jeszcze będzie się smażył w piekle.

      – W piekle już się smaży.

      Aune westchnął.

      – Pozwól, że spytam jeszcze raz. Czego ty właściwie chcesz?

      – Chcę, żebyś zadzwonił do Rakel i wyjaśnił jej, że musi do mnie wrócić.

      Ståle Aune szeroko otworzył oczy.

      – Tym razem to był żart – powiedział Harry. – Mam kołatanie serca. Napady lęku. Nie, nie w tym rzecz. Śniło mi się… Coś. Coś, czego nie mogę zobaczyć, ale co do mnie wraca.

      – Nareszcie jakieś łatwe pytanie – stwierdził Aune. – Odurzenie. Psychologia to nauka, która nie może się powołać na zbyt wiele solidnych faktów. Ale akurat zażywanie środków odurzających i mentalny rozpad są bardzo dobrze udokumentowane. Od jak dawna to trwa?

      Harry spojrzał na zegarek.

      – Od dwóch i pół godziny.

      Aune zaśmiał się głucho.

      – I postanowiłeś porozmawiać ze mną, żebyś przynajmniej samemu sobie mógł powiedzieć, że szukałeś pomocy medycznej na zewnątrz, zanim wróciłeś do samoleczenia?

      – Tu nie chodzi o to, co zawsze – mruknął Harry. – Nie o upiory.

      – Bo one przychodzą nocą?

      – Tak. I się nie chowają. Widzę je i poznaję. To ofiary, zmarli koledzy. Zabójcy. Tym razem to co innego.

      – Żadnego pomysłu, co to mogło być?

      Harry pokręcił głową.

      – Osoba przebywająca w zamknięciu,