Michele Campbell

Winny jest zawsze mąż


Скачать книгу

najbardziej intratne kontrakty.

      – Zadzwoń do mojego biura, umówimy się na wywiad. Ale na razie zjedz coś, napij się piwa. Mamy taki piękny dzień…

      – Trzymam za słowo. – Już, już miał się odwrócić. – Czy najpierw jednak mogłaby mi pani kogoś wskazać? Podobno jest tu dziś Kate Eastman, chciałbym przeprowadzić z nią wywiad.

      Nagle w słońcu zrobiło się bardzo gorąco. Jenny poczuła, jak pot zbiera jej się na karku.

      – Kate…?

      – Kate Eastman, córka członka rady powierniczej. Słyszałem, że była pani przyjaciółką.

      – Dlaczego chcesz rozmawiać z Kate?

      – Cóż, Eastmanowie liczą się na uczelni. Pomyślałem sobie, że jej powrót to dobry materiał na artykuł. To wszystko.

      Mówiąc to, dziennikarz odwracał wzrok, unikając spojrzenia Jenny, co tylko wzmogło jej podejrzliwość. Czyżby ten artykuł na temat „lokalnych spraw” miał jednak dotyczyć czegoś innego? Na przykład tego, co wydarzyło się podczas pierwszego roku ich studiów? Jenny obawiała się, że powrót Kate może wyciągnąć tę sprawę na światło dzienne. A może to była tylko jej paranoja?

      – Obawiam się, że Kate nie dotarła na przyjęcie. A teraz przepraszam, ale Tim i ja musimy zająć się gośćmi.

      Chwyciła męża za ramię i pociągnęła ku tłumom na trawniku.

      – Chodź – powiedziała, gdy wyczuła jego opór.

      Nigdzie dotychczas nie zauważyła Kate, ale to nie znaczyło, że przyjaciółki nie ma gdzieś w pobliżu. Chciała ją znaleźć i przestrzec, by trzymała się z dala od tego cholernego reportera.

      – Nie. Przestań – rzucił Tim i skierował się ku przesuwnym szklanym drzwiom prowadzącym do kuchni.

      Jenny ruszyła za nim. Znała go na tyle dobrze, by dostrzec jego wzburzenie. Tylko co go tak zdenerwowało? Pytania o nieruchomości czy wzmianka o Kate?

      W lśniąco białej kuchni było pusto, a dzięki klimatyzacji panował tu arktyczny chłód.

      – Nie pozwól, żeby ten reporter wyprowadził cię z równowagi – powiedziała. – Poradzę sobie z prasą. Poza tym mówiłam ci, żebyś zdjął tę czapkę. Wygląda paskudnie.

      – Przestań mi mówić, co mam robić – powiedział Tim.

      Podszedł do zlewu, odkręcił wodę, napełnił szklankę i opróżnił ją duszkiem. Stanęła przy nim i wyjrzała na taras przez okno. Reporter zniknął. Prawdopodobnie szukał w tłumie Kate. Jenny nie mogła pójść za nim, musiała najpierw uspokoić męża. Tim wyglądał na wyczerpanego. Wokół oczu miał zmarszczki, których nie było jeszcze kilka miesięcy temu. Jej obowiązki jako burmistrza odbiły się i na nim, i na ich małżeństwie. Musiał zająć się dziećmi, bo jej ciągle nie było w domu. Tymczasem przetarg na nowe centrum sztuki dla Carlisle wkroczył w decydującą fazę. Tim chciał się tym zająć, choć w przeszłości chętnie przekazywał Jenny takie sprawy. Nie mógł wybrać gorszego momentu. Do licha, był zbyt uczciwy na tę branżę i wszystko by spieprzył. A do tego jeszcze musiała się pojawić Kate Eastman, żeby dolewać oliwy do ognia.

      – Wszystko jest pod kontrolą, kochanie – powiedziała krzepiąco. Wyciągnęła rękę, żeby go dotknąć, ale się cofnął.

      – Kiedy mówisz takie rzeczy, wydaje mi się, że nie powinienem ci ufać – stwierdził.

      – Daj spokój. Gramy w jednej drużynie.

      – Naprawdę? To dlaczego trzymasz mnie w niewiedzy, Jen?

      – Uzgodniliśmy, że w firmie ja zajmuję się przetargami, a ty realizacją.

      – Nie tylko o to mi chodzi. Powiedz prawdę. Wiesz, co sugerował ten dziennikarz. Złożymy ofertę na centrum sztuki i wygramy, bo zawsze wygrywamy, jeżeli sprawa jest związana z uczelnią. Jak to się dzieje, Jen?

      – Bo wykonujesz dobrą robotę za rozsądną cenę. Wypracowałeś sobie solidną reputację. Ufają ci.

      – Chcesz mi powiedzieć, że twój kumpel Keniston Eastman nie macza w tym palców?

      – Do czego zmierzasz?

      – Nie chcę robić żadnych interesów z nim i jego parszywą córką.

      – Kate nie ma z tym nic wspólnego.

      – Nie wierzę ci.

      W niebieskich oczach Tima widać było wzburzenie. Współczuła mu, naprawdę, ale powinien zacisnąć zęby i odpuścić. Za dużo mieli tu do stracenia. Za chwilę spyta ją o tamten incydent z pierwszego roku, kiedy Kate wpakowała się w kłopoty. Kiedy zmarła niewinna osoba. Nie mogła z nim o tym rozmawiać. Tej sprawy nie należało odgrzebywać.

      – Kochanie… – zaczęła, ściskając go za ramię.

      Do kuchni weszła Aubrey. Dzięki Bogu, w samą porę.

      – Porozmawiamy o tym później, dobrze? – zaproponowała Jenny.

      – Jak chcesz, Jen – odparł gorzko Tim. – To ty dyktujesz warunki.

      Wychodząc, minął Aubrey w drzwiach, ale nawet się z nią nie przywitał.

      – Przepraszam cię za to. Właśnie się posprzeczaliśmy, ale cieszę się, że jesteś. Muszę z tobą o czymś porozmawiać – powiedziała Jenny, myśląc o reporterze.

      Jej słowa jednak chyba w ogóle nie dotarły do Aubrey. Była blada i wyglądała na chorą.

      – Dobrze się czujesz? – spytała Jenny, z niepokojem patrząc na przyjaciółkę. – Ethan mówił, że jesteś chora.

      – Bywało lepiej. Powiedział, że zachorowałam? Ha! – wykrzyknęła Aubrey z goryczą.

      – Znów macie problemy? Ethan chyba nie…?

      – Ależ tak. Nie zgadniesz, kto to jest tym razem – odparła Aubrey, opadając na krzesło przy stole kuchennym.

      Jenny napełniła szklankę wodą i podała przyjaciółce.

      – Kto? – spytała. No świetnie, jeszcze tylko tego melodramatu brakowało. Małżeńskie problemy Aubrey nie były niczym nowym, a Jenny miała inne sprawy, którymi musiała się zająć – na przykład gości i reportera, który właśnie szukał Kate Eastman, żeby zasypać ją pytaniami.

      – Kate – odpowiedziała Aubrey wprost. Patrzyła przez szklankę z wodą, jakby w ogóle jej nie widziała.

      – Kate? To znaczy…?

      – Tak! Tym razem Ethan sypia z Kate.

      – O rany! – jęknęła Jenny. Starała się okazać oburzenie, choć od jakiegoś czasu po cichu domyślała się tego. Między tymi dwojgiem iskrzyło, co – jeśli się wzięło pod uwagę ich powszechnie znane skłonności – mogło oznaczać tylko jedno.

      – To trwa już od jakiegoś czasu – powiedziała Aubrey – ale dowiedziałam się dopiero teraz. Wiem, że Ethan jest… cóż, chyba seksoholikiem… i kłamcą. Znosiłam to ze względu na dzieci. Ale żeby uganiać się za moją najlepszą przyjaciółką… tego już za wiele.

      Aubrey pokręciła głową w odrętwieniu. Oczy miała suche. Jenny nawet miała ochotę ją pocieszyć, przytulić, jednak zamiast tego cofnęła się i oparła o blat. Zapiekły ją słowa Aubrey. Przez ostatnie dwadzieścia lat Kate nie zwracała na Aubrey najmniejszej uwagi, a teraz jeszcze sypiała z jej mężem. Jenny była przy niej we wszystkich trudnych chwilach, a jednak to nie ją Aubrey uważała za najlepszą