lalą.
Caleb uniósł brew.
– Kto to jest Nick?
Zaśmiałam się gorzko.
– O, pytanie za milion dolarów. Nick, Nick, Nick. Nick Kane. Nie przepada za mną. Kiedyś było inaczej. Ale mu się odmieniło. Był… był mężem mojej przyjaciółki, Gemmy. – Łzy zalśniły mi w oczach, zanim zdążyłam je powstrzymać. – Gemma zmarła przy porodzie. Długo się starali o dziecko, a potem… Boże… Musieli jej zrobić cesarskie cięcie i nastąpiły powikłania. Umarli i ona, i dziecko. – Wytarłam dłonią łzy. – Pojechałam do Arizony na pogrzeb, ale… hm… nie byłam tam mile widziana. Gówniane doświadczenie, chociaż się tego spodziewałam… wiesz… pogrzeb dawnej przyjaciółki i tak dalej… raczej nie oczekiwałam, że będzie przyjemnie. Ale, do cholery… ci ludzie potrafią zamienić przykre chwile w koszmar. A to, mój przyjacielu, jest szczególny dar – dodałam, pochylając się ku niemu.
Albo byłam już naprawdę pijana, albo twarz Caleba rzeczywiście złagodniała.
– Przykro mi to słyszeć, Avo.
– Pierwszy raz zwróciłeś się do mnie po imieniu, a nie „skarbie”. Jesteś sympatyczniejszy, niż się wydaje.
Natychmiast się skrzywił.
– Nie jestem sympatyczny.
– Dobra. – Odsunęłam się od niego i wypiłam resztę szampana. – Może nie jesteś sympatyczny, ale i tak dziś jestem ci wdzięczna. Nareszcie się rozluźniłam, po raz pierwszy od tygodnia. Bardzo miłe uczucie.
– Avo.
– Mmm?
– Spójrz na mnie.
Spojrzałam.
O kurczę. Był bardzo przystojny. Zaciekawiło mnie, czy te nieogolone policzki łaskotałyby mnie w uda.
– Hm?
Jakby czytał mi w myślach, przysunął się bliżej. Zapach jego wody kolońskiej pobudził moje zmysły.
– Jak bardzo jesteś pijana?
– A ty?
– Nie jestem pijany, ale też nie jestem trzeźwy.
Skinęłam głową.
– To tak jak ja.
– Zatem jeśli zaproszę cię do swojego pokoju, to nie będzie wykorzystanie nietrzeźwej kobiety?
Patrzyłam w te piękne oczy i czułam, że nie mogę złapać oddechu. Próbowałam sobie przypomnieć, że zaledwie kilka godzin temu nie żywiłam do niego żadnej sympatii. Było to trudne zadanie, kiedy siedział obok, taki przystojny, szkocki i mówiący z uroczym akcentem. Mogłam jedynie dojść do wniosku, że wcześniej rzeczywiście zachowywałam się zbyt sztywno i zaczepnie. Teraz… było inaczej.
Poza tym od dawna nie uprawiałam seksu.
Od bardzo, bardzo dawna.
Niespodziewanie ten wysoki wiking zapraszał mnie do swojego pokoju, a ja wcale nie byłam pewna, czy chcę odmówić.
Mrowienie w podbrzuszu i piersiach świadczyło o tym, że moje ciało też nie było pewne, czy odrzucić tę propozycję.
– Przecież nawet mnie nie lubisz.
Uśmiechnął się delikatnie.
– Nie muszę cię lubić, żeby się z tobą przespać. – Przysunął się bliżej, a mnie znów zaparło dech w piersi. – Miałem zamiar zignorować swoją chęć na seks z tobą, ale przypadek ciągle stawia cię na mojej drodze. I choć ty też mnie nie lubisz, skarbie, to nie oznacza, że nie masz na mnie ochoty.
Pomyślałam, że się myli. Nie w sprawie ochoty na seks, ale co do tego, że go nie lubię. Nie wydawał się już taki zły. I zdecydowanie go pragnęłam. To samo w sobie było tak niezwykłe, że podjęłam decyzję.
– Tak, mogłabym pójść do twojego pokoju – powiedziałam.
– W grę wchodzi tylko seks.
– Spokojnie, związki mnie nie interesują – zapewniłam szczerze, gapiąc się na jego piękne usta. – Związek wyrywa ci ranę w piersi, wyżera serce, a resztę zostawia padlinożercom. Jeśli masz trochę rozumu, leczysz rany, uciekasz z tego lasu i nie dopuszczasz, żeby jakiekolwiek inne zwierzę zrobiło ci krzywdę. Ale dziki seks to coś, na co jestem skłonna się zdecydować. – Przesunęłam palcami po jego gęstym, szorstkim zaroście i wyszeptałam: – Czy będzie mnie łaskotał w uda?
Oczy Caleba zalśniły i przysięgłabym, że usłyszałam cichy pomruk. Szybko rzucił na bar sporą sumę pieniędzy i wstał. Potem wziął mnie za rękę, pomógł zejść ze stołka i mocno ściskając moją dłoń, poprowadził mnie do windy.
O mój Boże. Naprawdę miałam to zrobić. Nie mogłam obwiniać alkoholu, ponieważ nawet nie kręciło mi się w głowie i dokładnie zdawałam sobie sprawę z tego, co robię.
I z tego, że jestem bardzo podniecona.
Mój wzrok przesunął się po czarnych butach Caleba, jego ciemnych dżinsach i białej koszuli, która miała nadać mu wygląd cywilizowanego człowieka, ale bez powodzenia. W końcu zatrzymałam spojrzenie na jego wyrazistym profilu. Dumny prosty nos. Jasny kilkudniowy zarost, który nie zdołał ukryć ostro zarysowanego podbródka. Jego pełna dolna warga wydawała mi się tak zmysłowa, że miałam ochotę chwycić ją zębami.
Czując na sobie mój wzrok, spojrzał na mnie, a ja natychmiast zatonęłam w jego oczach. Jeszcze nigdy takich nie widziałam. Przypominały oczy wilka. Miałam wrażenie, że za chwilę mnie pożre, i nerwowo chwyciłam powietrze.
Nie pamiętałam, kiedy ostatnio jakiś facet patrzył na mnie z taką zachłannością, która sprawiała mi wielką przyjemność. Więcej niż przyjemność. Chciałam, żeby wycisnął ze mnie ostatnie soki w sypialni i dał mi tyle orgazmów, żebym wynagrodziła sobie lata abstynencji.
– Będziesz w tym tak dobry, jak obiecuje twój wygląd, prawda?
W odpowiedzi uśmiechnął się arogancko, niezbyt delikatnie wciągnął mnie do windy, a kiedy drzwi się zamknęły, przyparł mnie do ściany. Przywarł do mnie całym sobą.
– Bez obaw, skarbie. Dam ci niezły wycisk.
Winda się zatrzymała, a on zdecydowanym ruchem wyciągnął mnie z niej na korytarz. Niejasno zdałam sobie sprawę, że mieszkamy na tym samym piętrze, ale Caleb poprowadził mnie w przeciwną stronę.
Puścił moją rękę, otworzył drzwi i wprowadził nas do pokoju. Stanęłam na środku hotelowego apartamentu, który wyglądał identycznie jak mój.
Zaraz po wejściu Caleb spuścił automatyczne żaluzje na oknie wychodzącym na pas startowy. Potem zwrócił się ku mnie i przez chwilę uważnie mi się przyglądał.
– Nadal jesteś trzeźwa?
Z wysiłkiem przełknęłam ślinę, czując się jeszcze bardziej trzeźwa niż na dole w barze.
– Tak.
– Nadal tego chcesz?
Cichutki głos powątpiewania rozbrzmiewający gdzieś w głębi mojej duszy mówił, żebym dała sobie spokój z tymi bzdurami, ale krew już we mnie wrzała i wszystkie zahamowania zniknęły. Chciałam seksu. I koniec.
Skinęłam głową.
– A czy ty nadal tego chcesz? – zapytałam.
Odpowiedział tak jasno i bezpośrednio jak zawsze. Podszedł blisko, zanurzył palce w moich włosach i przyciągnął mnie do siebie. Pocałował mnie mocno,