a następnie skazany za nielegalne eksportowanie kruszcu w sztabach, choć, jak się wydaje, ostatecznie go uniewinniono. Sama Księga o sztuce handlu powstała zaś w wiejskiej miejscowości Sorbo Serpico pod Neapolem, dokąd uciekł przed szalejącą w Neapolu dżumą. Zmarł, ledwie przekroczywszy pięćdziesiąt lat, w 1469 roku.
Życie Cotrugliego nie było może zatem specjalnie długie, ale zdecydowanie bogate i nietuzinkowe. Co prawda ominęły go przyjemności lektur w bibliotekach bolońskich, ale już w dziedzinie kupieckiej osiągnął spore sukcesy, z których miał prawo być dumny. Nic dziwnego, że całe ustępy swojej Księgi o sztuce handlu poświęcił obronie kupców przed rozmaitymi zarzutami – o lichwę, chciwość czy oszustwa – regularnie kierowanymi pod ich adresem przez wszelkiej maści religijnych fanatyków, których nie brakowało w ówczesnej epoce. Cotruglio deklarował wręcz jasno: „skoro [handel] z całą pewnością jest tak korzystną, użyteczną i w ogóle potrzebną rzeczą dla kierowania rodzajem ludzkim, to wielce mnie dziwi, że liczni współcześni i dawni teolodzy potępiają weksel jako niedozwolony, podejrzewając w nim niepewny zysk, kiedy w rzeczywistości jest to prawdziwa wymiana (…)”[4]. (Należy przy tym pamiętać, że w tamtym czasie lichwa wciąż uważana była za proceder nielegalny, wobec czego Cotruglio z całą ostrożnością tak definiował lichwiarzy: „Lichwiarzami są i ci, którzy, gdy nadejdzie czas zapłaty, nie chcą bez procentu przedłużyć terminu, jeśli się im natychmiast nie zwróci”)[5]. Poza propagowaniem rygorystycznego przestrzegania zasad prowadzenia księgowości Cotruglio, jako jeden z pierwszych, opowiadał się też za dywersyfikacją jako sposobem na zarządzanie ryzykiem i jego ograniczanie. W jego ujęciu idealny kupiec z Florencji wchodziłby w różne spółki partnerskie z kupcami z Wenecji, Rzymu czy Awinionu po to, by inwestować część swojego kapitału a to w wełnę, a to znów w jedwab. „I tak, działając porządnie i solidnie na wielu frontach, w wielu miejscach, wydaje mi się, że nie mogę nie zyskać, gdyż jeden [interes] wzmacnia drugi”[6]. I dalej: „Nie chciej złapać każdej sroki za ogon, gdyż wielu upadło z powodu wielkich przedsięwzięć, ale nikt [nie upadł] z powodu małego. Nie powinieneś ryzykować wiele jednym przewozem morzem ani lądem. Choćbyś był wielkim bogaczem, wyłóż jedynie pięćset dukatów na okręt albo tysiąc na dużą galerę”[7].
Cotruglio był jedną z ważniejszych postaci w rodzącej się z wolna komercyjnej sieci kredytu i długu – nic dziwnego, że w swoim dziele potępiał „tych, dla których ważna jest tylko jedna kolumna w księgach rachunkowych, a mianowicie ile należy się im samym, a nie to, ile oczekują od nich inni”. Tego rodzaju ludzi określał on mianem „kupców najgorszego typu, skrajnie nikczemnych i niegodziwych”[8]. „A ponieważ kupiec – pisał dalej Cotruglio – jest najwszechstronniejszą osobą i taką, która częściej wchodzi w kontakty z ludźmi różnego pochodzenia i stanu niż jakikolwiek inny rodzaj ludzi, dlatego oprócz wszystkich sztuk wyzwolonych (…), winien znać inne nauki, które pozna bardziej poprzez praktykę niż w inny sposób”, w tym również kosmografię, geografię, filozofię, astrologię, teologię i prawo. Krótko mówiąc, Księgę o sztuce handlu można na dobrą sprawę odbierać jako manifest nowego typu ludzi: ludzi wszechstronnych i usieciowionych.
14
Odkrywcy
Rozmaite osiągnięcia na polu szeroko pojętej kultury i gospodarki pojawiające się we Włoszech i w okolicznych krajach u schyłku XV wieku pokazują jasno, że już wówczas Europa zaczynała w coraz wyraźniejszy sposób odróżniać się na korzyść od całej reszty świata. Decydującym momentem, który doprowadził do długiego okresu prawdziwej dominacji Europy nad światem, okazał się jednak nie tyle włoski renesans, ile okres iberyjskich odkryć i podbojów. Rozpoczął się on od panowania króla Henryka Żeglarza (1415–1460), za którego przyczyną kolejni portugalscy odkrywcy zaczęli zapuszczać się coraz dalej od Europy – początkowo na południe, wzdłuż zachodnich wybrzeży Afryki, a w końcu również na wskroś oceanów, najpierw Atlantyckiego i Indyjskiego, a ostatecznie także i Spokojnego. Te niezwykle ambitne i ryzykowne wyprawy położyły podwaliny pod zupełnie nową sieć oceanicznych szlaków handlowych, która błyskawicznie odmieniła kształt światowej gospodarki, dotąd składającej się z całego mnóstwa osobnych rynków regionalnych, a odtąd ewoluującej w stronę coraz większej unifikacji i globalizacji. Choć wszystkie te wyprawy finansował portugalski władca, sami odkrywcy, wymieniający się wiedzą na temat budowy okrętów, nawigacji, geografii czy sposobów prowadzenia walki, stanowili odrębną i niezależną od niego sieć społeczną. I jak to się często działo w historii świata, nowe technologie dawały asumpt do tworzenia się i rozwijania tego rodzaju sieci, a z kolei istnienie owych sieci przyspieszało tempo wprowadzania kolejnych innowacji. Zapierające dech w piersiach osiągnięcia epoki wielkich odkryć geograficznych były w dużej mierze wynikiem opracowywania coraz to lepszych okrętów, astrolabiów, map czy rodzajów broni. Nie należy jednak zapominać także o innych czynnikach, takich choćby jak przedostawanie się przez Atlantyk wywodzących się z Eurazji chorób zakaźnych, na które rdzenna ludność Ameryki nie miała żadnej odporności. To również i za ich przyczyną w Nowym Świecie, w stopniu nieporównywalnym z Azją, epoka wielkich odkryć geograficznych okazała się jednocześnie epoką szybkich podbojów.
Począwszy od 1434 roku, w którym Gil Eanes z powodzeniem opłynął przylądek Bojador – ów „odstający wypustek” obszaru, który dziś stanowi północne wybrzeże Sahary Zachodniej – kolejni żeglarze, szkolący się na akwenach oblewających klify Sagres, w znaczący sposób powiększali zasięg wojaży portugalskiej floty, stopniowo zapuszczając się coraz dalej od widocznych brzegów. Wiosną 1488 roku Bartolomeu Dias dopłynął wreszcie aż do Kwaaihoek, dziś znanego jako Przylądek Wschodni (a dokładniej Prowincja Przylądkowa Wschodnia w obecnej RPA), a w drodze powrotnej do Portugalii odkrył Przylądek Dobrej Nadziei. Dziesięć lat później podobną trasą wyruszył Vasco da Gama, który jednak dotarł jeszcze dalej, bo do Mozambiku, a stamtąd – dzięki wskazówkom miejscowego przewodnika – przeprawił się przez Ocean Indyjski aż do Kalikat (Kozhikode) w indyjskiej prowincji Kerala. Wreszcie w lutym 1500 roku ich śladem wybrał się Pedro Álvares Cabral, aczkolwiek on – pragnąc ominąć pas ciszy równikowej panujący w Zatoce Gwinejskiej – pożeglował bardziej w kierunku południowo-zachodnim, wskutek czego dotarł ostatecznie do wybrzeży Brazylii. Niezadowolony z takiego rezultatu wyprawy kontynuował ją aż do Kalikat, stamtąd zaś – po gwałtownych utarczkach z konkurencyjnymi kupcami muzułmańskimi – pożeglował jeszcze dalej na południe, do Koczin. W latach 1502–1511 Portugalczycy systematycznie budowali sieć ufortyfikowanych placówek handlowych, spośród których warto wymienić choćby wyspę Kilwa Kisiwani (Tanzania), Mombasę (Kenia), Kannur (Kerala), indyjską Goa czy Malakkę (Malezja)[1]. Wszystkie te miejsca były zupełnie nieznane poprzednim pokoleniom Europejczyków.
W sierpniu 1517 roku osiem portugalskich okrętów przybiło do wybrzeży chińskiej prowincji Guangdong. Wydarzenie to o tyle zasługuje na przywołanie, że była to jedna z pierwszych okazji do kontaktu między Europejczykami a cesarstwem chińskim od czasów Marca Polo pod koniec XIII wieku[18*]. Portugalską flotyllą dowodził wówczas Fernão Peres de Andrade, a wśród członków załogi był między innymi aptekarz Tomé Pires, oddelegowany do reprezentowania korony portugalskiej na dworze dynastii Ming. Powodem, dla którego owa ekspedycja została niemal całkowicie zapomniana, może być to, że tak naprawdę nic konkretnego z niej nie wynikło. Po dokonaniu szeregu transakcji handlowych na Tunmen (dzisiejsza wyspa Nei Lingding) u ujścia Rzeki Perłowej do Morza Południowochińskiego Portugalczycy odpłynęli do swojej ojczyzny we wrześniu 1518 roku. Jednakże już jedenaście miesięcy później trzy kolejne okręty portugalskie powróciły do Chin, tym razem pod dowództwem Simão de Andrade, brata Fernão. W styczniu 1520 roku Tomé Pires wyruszył na północ w nadziei na uzyskanie audiencji u cesarza Zhengde, ale na dworze cesarskim spotykał się tylko z kolejnymi odroczeniami wyznaczonego spotkania, aż wreszcie, po śmierci cesarza w dniu 19 kwietnia 1521 roku, został pochwycony i osadzony w odosobnieniu. Niedługo potem do brzegów Tunmen przybiła