Agnieszka Stelmaszyk

Kroniki Archeo Skarb Atlantów


Скачать книгу

Kronik Archeo

      Na Krecie jesteśmy od dwóch dni. Wcześniej zwiedziliśmy Ateny, gdzie spotkaliśmy się z Gardnerami. Przylecieli z Londynu tego samego dnia, co nasza rodzinka. Potem już wspólnie wsiedliśmy na statek w Pireusie i popłynęliśmy na Kretę. Było mi trochę niedobrze, ale rejs był super!

      Rodzice i panna Ofelia postanowili, że na Krecie zamieszkamy w niewielkiej wiosce rybackiej, Panormo. Wybrali dom pani Alkmeny Zarkadakis, który położony jest na odludziu, na szczycie wzgórza, tuż nad samym Morzem Egejskim. Alkmena jest bardzo serdeczna i gościnna, no i wspaniale nam gotuje! Jej jedzenie jest pycha!

      Muszę przyznać, że ten wybór był strzałem w dziesiątkę!

      Chociaż na początku trochę się obawialiśmy z Bartkiem i Mary Jane, że będziemy się nudzić w tym zapomnianym zakątku, szybko okazało się, że jest tu więcej atrakcji niż sądziliśmy.

      Przede wszystkim cudna zatoczka i piaszczysta plaża, a w Grecji nie ma zbyt wielu plaż pokrytych piaskiem. Na dodatek mamy ten raj tylko dla siebie!!!

      Mój brat zaprzyjaźnił się z Klejto. Zaprosiła nas do swojego domu i poznamy także jej dziadka, który jest rybakiem.

      Aha, zapomniałabym o najważniejszym: Bartek znalazł dziwną, chyba starożytną gemmę.

Ania

      Rozdział V

      Srebrny medalio

      Spyros Dimitrios był rybakiem odkąd sięgał pamięcią. Przeżył niejeden sztorm i niejedną morską przygodę. Lubił o nich gawędzić w gronie rodziny i znajomych.

      Późnym popołudniem wnuczka Spyrosa, Klejto, przyprowadziła swoich nowych przyjaciół.

      – Już jesteśmy, dziadku! – zawołała radośnie.

      Dom rybaka, jak większość we wsi, pomalowany był na biało. Miał okiennice błękitne niczym niebo i cały tonął w kaskadach drobnych, różowych kwiatów bugenwilli. Zamyślony Spyros siedział na ławce i palił ulubioną fajeczkę. Na głos wnuczki odwrócił głowę w stronę nadchodzących dzieci. Jego twarz była ogorzała i brązowa od słońca. Miał na sobie ciemne spodnie i luźną, jasną koszulę z podwiniętymi rękawami.

      W czarnej sukni i w czarnej chustce na głowie wyszła z domu babcia Klejto, Helena. Powitała gości, a potem przyniosła baklavę, przepyszne, pachnące ciasto z nadzieniem z miodu, orzechów i cynamonu.

      Dzieci usiadły tuż obok Spyrosa przy podłużnym, ogrodowym stole. Mary Jane zrobiła wszystkim zdjęcia, a potem pobiegała do ogrodu fotografować kwitnące drzewka pomarańczowe.

      Spyros Dimitrios i jego żona nie znali angielskiego, dlatego wnuczka była ich tłumaczem.

      – Dziadek pyta, czy podoba się wam na Krecie? – Klejto zwróciła się do przyjaciół.

      – Bardzo! – Bartek pokiwał entuzjastycznie głową, po czym pacnął się otwartą dłonią w czoło. – Na śmierć zapomniałem! Chciałem coś pokazać twojemu dziadkowi – powiedział i wyciągnął z torby owalną gemmę. – Znalazłem to wczoraj w ruinach świątyni – uśmiechnął się – tylko zapomniałem ci o tym powiedzieć – popatrzył z zakłopotaniem na Klejto.

      – Chyba z wrażenia! – zachichotał Jim, a Bartek zgromił go wzrokiem.

      – Nie mam pojęcia, skąd się tam wzięła – wrócił do przerwanej rozmowy. – Na dodatek tkwiła w warstwie pyłu wulkanicznego. Ma przedziwne zdobienia…

      – Jest piękna! – zachwyciła się Klejto. Obejrzała dokładnie, a potem przekazała gemmę dziadkowi.

      Stary rybak spojrzał uważnie na owalną płytkę. Pyknął kilka razy z fajeczki, po czym zamyślił się głęboko. Przez dłuższą chwilę nie odzywał się do nikogo. Wyglądał jak zastygły posąg z brązu. Wreszcie poruszył się, znowu wziął do ust cybuch fajki, wypuścił chmurkę dymu i zaraz zaczął mówić po grecku.

      Kaldera wulkaniczna

      to ogromne zagłębienie, które powstaje między innymi na skutek silnej eksplozji niszczącej górną część stożka wulkanicznego.

      Klejto tłumaczyła każde jego słowo:

      – Dziadek mówi, że dawno, dawno temu doszło do wielkiej katastrofy Na wyspie Thera zbudził się wulkan. Jego wybuch był tak potężny, że zniszczył część wyspy, a ogromna, czarna chmura pyłów spowiła nawet Kretę. Te wulkaniczne osady, które odkrył Bartek, mogą pochodzić z tamtych czasów.

      – Wyspa Thera to dzisiejsze Santorini w archipelagu Cyklad? – Ania chciała się upewnić. Poprzedniego dnia akurat studiowała atlas i przewodniki.

      – Właśnie tak – skinęła głową Klejto. – Tam jest bardzo pięknie. Musicie koniecznie popłynąć na Santorini – dodała.

      – A ten wulkan jeszcze tam jest? – Jim zainteresował się.

      – Serce wulkanu zapadło się, a po nim cały środek wyspy zanurzył się w morze. Pozostała jedynie kaldera wypełniona wodą i dwie maleńkie wysepki na niej – wyjaśniała Klejto.

      Tymczasem Spyros Dimitrios zdawał się nie słyszeć rozmowy dzieci. Palił w zadumie fajkę i raz po raz spoglądał na tajemniczą gemmę. Nie uszło to uwadze Bartka. Miał wrażenie, że Grek nie powiedział im wszystkiego. Spyros jakby odczytał myśli chłopca i spojrzał na niego przenikliwie. A potem dodał coś, potrząsając złotą płytką.

      Wnuczka zdumiona zerknęła na dziadka.

      – Co powiedział? – dociekał Martin.

      – Że to pieczęć Posejdona – przetłumaczyła Klejto.

      W tym samym momencie Mary Jane wróciła z gaju pomarańczowego.

      – Posejdona?! – powtórzyła zdumiona, słysząc ostatnie słowa rozmowy.

      – Tak twierdzi dziadek, a on na pewno ma rację – podkreśliła Klejto, choć sama nie wiedziała, co miał na myśli. Przez moment szeptała ze Spyrosem, a w tym czasie jej oczy robiły się coraz większe i bardziej błyszczące.

      – Dziadek pamięta starą opowieść przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Mówi, że przed tysiącami lat mieszkańcy Santorini ukryli na Krecie pewien skarb. Podobno był to – dziewczynka wstrzymała oddech – posąg Posejdona ze świątyni na Atlantydzie…

      – Na pryszczatego chomika! – zawołał Jim.

      – He, he, he… Fajna bajeczka – roześmiał się Martin.

      – To wcale nie jest bajeczka! – zaperzyła się Klejto.

      – Jeśli się dobrze nad tym zastanowić, to wcale nie jest takie niedorzeczne – stwierdził Bartek. – Mieszkańcy Santorini byli chyba Minojczykami, tak

      Minojczycy

      Kulturę minojską na początku XX wieku odkrył archeolog Arthur Evans. Minojczycy, nazwani tak od legendarnego króla Minosa, stworzyli wysoko rozwiniętą cywilizację. Na Krecie i kilku innych wyspach budowali rozległe, wielokondygnacyjne kompleksy pałacowe, w których mieszkali lokalni władcy. Dolne piętra i piwnice pałaców stanowiły również magazyny żywności oraz różnych surowców.

      Minojczycy byli uzdolnionymi rzemieślnikami i posługiwali się własnym pismem określanym jako pismo linearne, a które do dziś nie zostało w pełni odczytane. Miasta minojskie nie posiadały