Komisje, rady i zespoły, zgodnie ze statutami Konferencji Episkopatu Polski, choć składają się z biskupów, mogą być wspomagane przez konsultorów duchownych i świeckich. A skoro świeckich, to także kobiety. W praktyce wygląda to tak, że świeckich jest w tych gremiach niewielu, a kobiet jeszcze mniej. Ta dysproporcja utrzymuje się nawet w komisjach i radach, które zajmują się kwestiami zwyczajowo przypisanymi kobietom. I tak w Radzie ds. Rodziny wśród dwunastu konsultorów są tylko trzy kobiety, w Komisji Wychowania Katolickiego wśród dziesięciu – jedna. Wygląda na to, że wybiórczo posługujemy się stereotypami płciowymi, skoro nawet do spraw rodzin i wychowania – obu będących ponoć domeną kobiet – angażuje się głównie księży. A właśnie te dwa ciała episkopatu przygotowały niesławny list o gender. W pięcioosobowej Komisji Charytatywnej jest tylko jedna siostra zakonna, choć podobno to kobiety są bardziej opiekuńcze, a z pewnością kobiety-siostry podejmują wiele działań charytatywnych. W Zespole ds. Bioetycznych też jest tylko jedna kobieta, mimo że wiele z podnoszonych tam zagadnień dotyczy właśnie kobiet. Może „geniusz kobiecy” jednak by się w tych komisjach przydał, skoro tak go opiewamy, naśladując Jana Pawła II? Idąc dalej, wśród dziesięciu konsultorów w Komisji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego są trzy kobiety i siedmiu zakonników, jakkolwiek to sióstr zakonnych jest w Polsce o prawie dziesięć tysięcy więcej niż zakonników. W Podkomisji ds. Indywidualnych Form Życia Konsekrowanego konsultorami są sami mężczyźni, a przecież wśród żyjących indywidualnym życiem konsekrowanym przeważają dziewice konsekrowane i wdowy (wiem o trzech pustelnikach, dwóch pustelnicach i jednym konsekrowanym wdowcu). W Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów oprócz siostry Iwony Kopacz PDDM są sami mężczyźni. Jak wiadomo, bardzo rzadko ktoś inny niż panowie zajmuje się muzyką kościelną, służbą liturgiczną, przystrajaniem ołtarzy, redakcją i doborem tekstów liturgicznych, tłumaczeniami z łaciny… Tymczasem Uczennice Boskiego Mistrza, z którego to zgromadzenia wywodzi się siostra Kopacz, mają właśnie taki charyzmat. Podobna sytuacja powtarza się w Komisji ds. Misji: sześciu konsultorów i tylko jednak siostra zakonna. Na misjach pracuje około tysiąca trzystu księży i zakonników, ale też ponad sześćset zakonnic i pięćdziesiąt osób świeckich. Komisja ds. Polonii i Polaków za Granicą: jedna siostra zakonna wśród dziewięciorga konsultorów. Komisja ds. Duchowieństwa: wiadomo. Ale już w Podkomisji ds. Nowej Ewangelizacji w gronie piętnaściorga konsultorów znalazło się miejsce dla siostry zakonnej i trzech świeckich kobiet. W Komisji Nauki Wiary tylko w Sekcji Nauk Filozoficznych znajdziemy jedną kobietę. Poza tym przecież kobiety w Polsce wcale nie studiują i nie znają się na teologii… Rada ds. Apostolstwa Świeckich oprócz dwóch przewodniczących jej biskupów ma dziesięciu członków, w tym cztery kobiety. Rada ds. Dialogu Religijnego: jeden świecki i czterech księży konsultorów. Komitet ds. Dialogu z Judaizmem: dwie panie i dziewięciu panów. Komitet ds. Dialogu z Niewierzącymi: żadnej kobiety. Komitet ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi: jedna kobieta wśród dziewięciu członków. Rada ds. Duszpasterstwa Młodzieży ma aż dziewiętnastu konsultorów, w tym pięć kobiet. Rada ds. Ekumenizmu: sami księża. Rada ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa: jedna kobieta i jeden świecki wśród ośmiu konsultorów. Rada ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek: zero kobiet. Wśród ośmiu konsultorów Rady ds. Społecznych jest jedna kobieta. W dwunastoosobowej Radzie ds. Środków Społecznego Przekazu, czyli zajmującej się mediami i dziennikarzami – jedna kobieta. W Radzie Naukowej, troszczącej się o uczelnie kościelne, skupia się dwadzieścia dziewięć osób, w tym jedna kobieta i żadnych świeckich mężczyzn. W Radzie Prawnej, jak łatwo zgadnąć, są sami księża.
Czemu to ważne? Bo sprawowanie funkcji konsultora to dla świeckich, w tym kobiet, jedyny sposób, aby uczestniczyć w pracach episkopatu. Co mówią te wyliczenia? Optymistyczna odpowiedź brzmi: po prostu nikt nie pomyślał, nikomu nie przyszło do głowy. Pesymistyczna: nikt nie uważa, że kobiety (a i świeccy, bo ich też w tych gremiach jest mało) mogłyby się faktycznie do tego nadawać. Inne podejrzenie, oparte na optymistycznym założeniu, że po prostu nikt nie pomyślał, jest takie, że nikt nie pyta, więc nic się nie zmienia. Nie chodzi tylko o władzę i reprezentację, bo bycie konsultorem to władza niewielka, choć prawo głosu na forum w danych sprawach się ma, ale o to, że inne doświadczenie i wrażliwość, które mogliby wnieść świeccy, w tym kobiety, potencjalnie miałyby moc, by zmienić instytucję.
Ponad dwadzieścia lat temu głos jednej młodej kobiety, który dotarł do uszu biskupów, zdołał zmienić sposób myślenia indyjskich hierarchów. Stało się to po tym, jak biskup Bosco Phena przeszmuglował na plenarne spotkanie episkopatu zadeklarowaną katolicką feministkę.
Mimo emerytury biskup Phena ma napięty grafik. „Chcesz rozmawiać godzinę?! Aż tyle nie pamiętam. Pół godziny wystarczy” – oświadcza radosnym głosem z silnym hinduskim akcentem i każe mi zadzwonić za kilka dni o konkretnej porze. A dokładnie o mojej czwartej rano, ale że próbujemy się złapać od dwóch miesięcy, przystaję. Kiedy dzwonię wyznaczonego dnia, na długo przed zimowym świtem, nie słyszę już tego silnego akcentu, ale głos ma biskup niezmiennie radosny: „Dzień dobry! Opowiedz mi coś o sobie. Jesteś teolożką. Wykładasz?”. „U nas kobiety rzadko wykładają teologię” – tłumaczę. W odpowiedzi słyszę śmiech: „Kocham kobiety teolożki. Staramy się, by w naszych seminariach było ich coraz więcej. Trochę ich już jest, na przykład u nas, w Bombaju, i wszyscy się cieszą. To dobre i dla seminarzystów, i dla kobiet. A gdzie mieszkasz? Gdzieś blisko miejsc związanych z Janem Pawłem II?”.
„Jak się zaczęło zainteresowanie biskupa sprawami kobiet?” – zadaję pierwsze pytanie. „Zawsze byłem zainteresowany sprawami kobiet, ale bardziej po amatorsku. W episkopacie byłem jednak odpowiedzialny za Komisję ds. Świeckich. W 1992 roku na spotkaniu plenarnym episkopatu skupialiśmy się na problemach społecznych. Mieliśmy mówić o ubóstwie, o innych problemach, no i o kobietach. O przygotowanie tego ostatniego zagadnienia poproszono właśnie mnie. Powiedziałem sobie: nie wiem wiele o kobietach i nie jestem kobietą. Nie mogę o tym mówić. Po cichu przeszmuglowałem więc kobietę na spotkanie. Pojawiła się tam po raz pierwszy w historii. Kiedy rano powiedziałem przewodniczącemu i innym biskupom, że będzie w naszym gronie kobieta, byli wstrząśnięci. «Będzie tu kobieta?» – pytali. Im też powiedziałem: tak, ja nie jestem kobietą, nie mogę wam wyjaśniać, jakie są trudności kobiet. Przyprowadziłem Astrid. Znasz ją, prawda?”
Znam. To Astrid powiedziała, że powinnam koniecznie porozmawiać z biskupem Bosco. O tamtej sytuacji mówiła: „Zgodziłam się, choć nie byłam oficjalnie zaproszona. Właściwie wprowadził mnie tylnymi drzwiami. Oprócz mnie na tym zebraniu episkopatu była jeszcze jedna kobieta, siostra Clementyna, przewodnicząca indyjskiej Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonnych. Wygłosiłam przemówienie i musiałam wracać do rocznego dziecka, które zostało w domu”.
„Astrid jest słynna tu, w Indiach. Dobrze, że z nią rozmawiałaś” – cieszy się biskup Phena. Wracając do wspomnień o tamtej sesji plenarnej episkopatu, opowiada: „Nasza sesja odbywała się popołudniu, po obiedzie, więc większość biskupów drzemała na sali. Kiedy Astrid zaczęła przemawiać, wszyscy się obudzili i uważnie słuchali. Mówiła świetnie. Zatytułowała swoje przemówienie Przełamując milczenie. Opowiadała wstrząsające rzeczy”. Na przykład? „Choćby o tym, jak większość kobiet doświadcza wykorzystywania seksualnego w młodości. Biskupi byli nie tylko zaineresowani, byli wstrząśnięci. Po jej przemówieniu odbyła się dyskusja, a następnie podczas głosowania jednomyślnie postanowiono, że w mojej komisji musi powstać sekcja do spraw kobiet. Stałem się odpowiedzialny za te tematy, więc zacząłem się nimi zajmować, nazwijmy to, zawodowo. Skoro to należało teraz do moich obowiązków, postanowiłem skontaktować się z kobietami z różnych części Indii, zorganizowaliśmy spotkanie. Wszystko dobrze się rozwijało, również dzięki moim świetnym doradczyniom. Były bardzo silne i miały własne