Zuzanna Radzik

Kościół kobiet


Скачать книгу

Corporis i inkluzywnej teologii laikatu, oraz ojciec Louis Putz. On i Crowleyowie odegrają dużą rolę w założeniu Ruchu Rodzin Chrześcijańskich. W ich domu zaczęły się odbywać spotkania katolickich małżeństw, dyskutowano o polityce, życiu rodzinnym, edukacji i problemach społecznych, rozpatrując je w świetle Ewangelii. Kapelan komentował to, co mówili, dopiero pod koniec spotkania. „Po raz pierwszy mieliśmy w Kościele doświadczenie, że szanuje się nasze opinie. Stawaliśmy się niezależni, myśleliśmy sami za siebie” – opowiadała Patty.

      Z czasem dom Crowleyów się zaludnił. Dla kilkorga dzieci stali się rodziną zastępczą, inne adoptowali. Przez lata objęli opieką czternaścioro dzieci. Tymczasem Ruch Rodzin Chrześcijańskich zyskiwał na popularności. W 1949 roku odbył się pierwszy kongres, w latach 50. i 60. oboje Crowleyowie sporo podróżowali, starając się tworzyć nowe grupy i umacniać ruch. Za te wysiłki w 1957 roku otrzymali z rąk Piusa XII medal Pro Ecclesia et Pontifice. Zapoczątkowany przez nich ruch będzie wkrótce skupiał sto dwadzieścia pięć tysięcy osób z dwudziestu siedmiu krajów. To dlatego w 1964 roku zostaną wraz z dwoma innymi parami zaproszeni przez Pawła VI do Papieskiej Komisji ds. Regulacji Poczęć. Do momentu ich dołączenia w komisji uczestniczyli tylko księża, lekarze, psychologowie i eksperci od zaludnienia. W 1966 roku Pat i Patty zaprezentowali wyniki przeprowadzonej pośród par ankiety, która pokazywała, że większość małżeństw uważa naturalne metody planowania rodziny za bolesne i nieskuteczne. W trakcie jednej z gorących dyskusji, jakie wywołały te słowa, jezuita Marcelino Zalba spytał: „A co z milionami, które wysłaliśmy do piekła za nieprzestrzeganie tych zasad?”. „Czy ojciec naprawdę sądzi, że Bóg wykonuje wszystkie ojca rozkazy?” – miała odpowiedzieć Patty.

      Ostatecznie komisja rekomendowała zniesienie zakazu antykoncepcji. Dwa lata później, na przekór tej rekomendacji, papież Paweł VI wydał encyklikę Humanae Vitae, ponownie deklarującą zakaz. Patty i Pat otwarcie komentowali decyzję, wyrażając swoje niezadowolenie, co poróżniło ich z dotychczas przyjaźnie nastawionymi do nich księżmi. Z okazji dwudziestej piątej rocznicy Humanae Vitae Patty pisała w amerykańskim tygodniku „The National Catholic Reporter”: „Czuję się zdradzona przez Kościół. Papież ciągle powtarza, że kontrola urodzeń jest złem, a ja wiem, że małżeństwa muszą przecież używać antykoncepcji. […] Tęsknię za Kościołem, który jest uczciwy w swoim nauczaniu, który przyznaje się do błędów i otwarcie mierzy z efektami swojej rygorystyczności”.

      Historia Crowleyów i Vendrik oraz jej czterech koleżanek pokazuje, że konsultacje, które nie biorą pod uwagę głosu ich uczestników, mogą zranić nawet najbardziej zaangażowanych w życie Kościoła. Zarówno Crowleyowie, jak i Vendrik czy Bellosillo mieli za sobą piękny okres świeckiego zaangażowania. Moment zetknięcia się z tym, jak ich doświadczenie i zaangażowanie zostały potraktowane w watykańskich komisjach, był rozczarowujący. Do tego rozgoryczenia można dodać doświadczenia Joségo i Luz Maríi Álvarez Icazów. Do pracy w posoborowej Komisji ds. Małżeństwa i Rodziny zaproszono bowiem tylko Joségo, pomijając jego żonę. „To był czysty szowinizm” – oceniała Luz María po latach.

      Doradcze funkcje przy Kongregacji Nauki Wiary pełni Międzynarodowa Komisja Teologiczna. Choć od drugiej połowy XX wieku kobiety studiują i wykładają teologię, dopiero nieco ponad dziesięć lat temu, w 2004 roku, jeszcze za pontyfikatu Jana Pawła II, do komisji powołano dwie pierwsze kobiety. Poza nimi w skład komisji wchodziło dwudziestu ośmiu mężczyzn.

      W 1969 roku papież Paweł VI powołał Międzynarodową Komisję Teologiczną, żeby pomagała Stolicy Apostolskiej w sprawach doktrynalnych największej wagi. Jej szefem z urzędu został prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Kiedy powstawała komisja, pierwsze absolwentki teologii dopiero odbierały dyplomy uniwersyteckie, a i to tylko w niektórych krajach. Gdy powoływano pierwsze członkinie komisji, kardynał Georges Cottier, Teolog Domu Papieskiego, zaznaczał, że „zostały wybrane z racji ich kompetencji teologicznych, a nie z powodu ich przynależności do płci żeńskiej”. Dodawał też, że „istnieje pewna komplementarność i szczególna wrażliwość pomiędzy mężczyzną i kobietą, która manifestuje się także w różnym podejściu do nauk teologicznych. Wybór ten powinien zatem doskonale służyć pracy komisji, gdyż także kobiety mogą być wspaniałymi teologami”. Dwie pierwsze teolożki, które przez dwie kadencje wchodziły w skład komisji, Barbara Hallensleben i siostra Sara Butler, pochodzą z Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Butler jest świetnym przykładem teolożki lojalnej wobec linii Watykanu, albo – co nie pozostaje bez znaczenia – na lojalność nawróconej. W latach 70. działała w ruchu na rzecz kapłaństwa kobiet. Może nie była jedną z najbardziej wojujących jego uczestniczek, ale dziś zdecydowanie walczy ze swoimi dawnymi koleżankami.

      Jeśli ktoś zastanawia się, co może łączyć uprawianie teologii i władzę, siostra Butler świetnie to tłumaczy: „Katolicki teolog ma powołanie kościelne, co – poprzez niezależne badania naukowe lub pracę w komisjach – daje istotną możliwość współtworzenia decyzji”. Wpływ siostry Butler na rzeczywistość kościelną przejawia się zapewne również w tym, że od ponad dwudziestu lat lat, jako wykładowczyni w Seminarium Mundelein w archidiecezji Chicago, ma ona wpływ na formację duchową kleryków tej archidiecezji.

      Na kolejną kadencję Międzynarodowej Komisji Teologicznej, rozpoczynającą się w 2014 roku, powołano trzydziestu teologów, pośród których pięć to kobiety: Amerykanka siostra Prudence Allen, Australijka Tracey Rowland, pracująca w Toronto Brytyjka Moira Quinn, pracująca w Rosji Słowenka siostra Alenka Arko oraz pracująca w Wiedniu Niemka profesor Marianne Schlosser. Watykański komunikat towarzyszący nominacjom oznajmiał, że od tej pory szesnaście procent członków komisji to kobiety, co jest znakiem ich rosnącego zaangażowania w teologię. Podczas inauguracyjnej sesji nowego składu Międzynarodowej Komisji Teologicznej papież Franciszek zauważył, że jest w niej więcej kobiet. I pewnie wszystko byłoby świetnie, gdyby nie dodał, że są jak truskawki na torcie… Choć wspomniał też, że przydałoby się ich więcej. Tu akurat zgoda. Franciszek mówił, że członkinie komisji poprzez swój kobiecy geniusz (tego kobiecego geniuszu w tekstach papieskich nie może zabraknąć) mogą wyczuć, dla dobra nas wszystkich, niektóre niedoceniane aspekty niezgłębionej tajemnicy Chrystusa. „Zachęcam was więc do jak najlepszego wykorzystania tego szczególnego wkładu kobiet w rozumienie wiary” – spuentował papież.

      O wzroście znaczenia kobiet w teologii – lub dostrzegania tego znaczenia przez rzymskie instytucje – może świadczyć również nominacja siostry profesor Mary Malone na rektora Papieskiego Uniwersytetu Antonianum w Rzymie. Franciszkanka, która wcześniej pełniła funkcję dziekana wydziału teologii, jest pierwszą kobietą kierującą papieskim uniwersytetem. Kiedy w 2011 roku, po nominacji na dziekana, udzielała wywiadu „L’Osservatore Romano”, zaznaczała, że kobiety nie powinny porównywać, ile miejsca mają w Kościele one, a ile mężczyźni. Jednocześnie wyrażała nadzieję, że zmiany w tych kwestiach będą postępowały: „Można zrobić więcej, ale zmiana następuje. Można ją zobaczyć i poczuć. Myślę, że wybór kobiety na uniwersytecie papieskim jest tego świetnym dowodem. Grono, które mnie wybrało, składa się wyłącznie z mężczyzn!”.

      Pamiętajmy jednak, że ani wybór przez jakieś grono na rektora kobiety, ani to, że papież tę nominację potwierdził, nie oznacza, że nowa rektor będzie myślała lub mówiła w imieniu kobiet czy że będzie słuchana. Wiele kobiet zasiadających w kościelnych gremiach, tak jak siostra Sara Butler, nigdy nie stanie się reprezentantkami feministycznych postulatów. One należą raczej do grona tych, które nigdy nie czuły się w Kościele dyskryminowane. Jeśli w ogóle krytykują, to delikatnie.

      Żeby się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja