Paul Shapiro

Czyste mięso


Скачать книгу

co w latach czterdziestych uchodziło w Ameryce za mięsną dietę, dzisiaj oznaczałoby ograniczenie spożycia mięsa, ponieważ jego konsumpcja wzrastała od tamtej pory w każdej kolejnej dekadzie).

      Demokraci w Kongresie błagali prezydenta, by zrobił coś z mięsnym kryzysem, twierdząc, że to największe zmartwienie ich wyborców. Republikanie prowadzili kampanię na rzecz mięsa, rzucając mięsisty przekaz ludziom pozbawionym rzeczywistego produktu. „Macie dość mięsa?” – spytał republikanin z Ohio, członek Izby Reprezentantów John Vorys w swojej przemowie. Slogan ten szybko stał się głównym hasłem wyborów. Jego kolega Sam Rayburn nazwał nawet wybory 1946 roku „wyborami befsztykowymi”.

      Truman obwinił o wywołanie kryzysu mięsnych baronów, których określił „tą samą grupą[, która] nienawidziła Franklina D. Roosevelta i wszystkiego, co reprezentował” i skarcił jako „bezmyślną grupę samolubnych ludzi”. Ci jednak dobrze rozwiązali sprawę i niedobór mięsa, który spowodowali, nie dopuszczając do uboju zwierząt, zmusił prezydenta do ustąpienia i podniesienia maksymalnej ceny mięsa. Było już jednak za późno: w dużej mierze właśnie z powodu tej afery demokraci stracili większość w obu izbach Kongresu.

      Historia ta, która może wydawać się dramatyczna dzisiaj, kiedy wielu Amerykanów przyzwyczajonych jest do dostępu do niemal nieograniczonych ilości każdego pożywienia o dowolnej porze, ilustruje, jak silne może być ludzkie pragnienie mięsa i jak trudno jest przekonać ludzi, by z własnej woli zmniejszyli jego spożycie. Nie dotyczy to tylko Ameryki. Każda kultura, która kultywuje spożywanie dużej ilości mięsa, zdaje się je silnie faworyzować. Jason Matheny w Indiach odkrył, że kiedy tradycyjnie ubogie społeczeństwa zaczynają się bogacić, w pierwszej kolejności wzbogacają swoją dietę o więcej mięsa.

      Nawet plemiona, które nie mogą cieszyć się żadnymi niemal przywilejami, jakie bogactwo przyniosło krajom rozwiniętym, wciąż wiążą własny dobrobyt z tym, jak często mogą jeść mięso. Według „National Geographic” Indianie Tsimane z boliwijskiej Amazonii uważają mięso za nieodzowne dla swojego dobrego samopoczucia. „Dzieci są smutne, kiedy nie ma mięsa” – powiedziała dziennikarzowi przez tłumacza jedna z matek.

      Ponieważ na świecie rodzi się coraz więcej ludzi, z czego większość w krajach rozwijających się, gdzie popyt na mięso gwałtownie rośnie, odpowiedź na pytanie o to, jak uniknąć „głodu mięsa” podobnego temu, który wpłynął na amerykańską politykę w 1946 roku, staje się naglące.

      Według przewidywań w 2050 roku planetę zamieszkiwać będzie od dziewięciu do dziesięciu miliardów ludzi. Problem polega na tym, że wraz ze wzrostem populacji nie rośnie wcale dostęp do zasobów naturalnych. Ziemia jest tylko – jak mawiał astronom Carl Sagan – bladoniebieską kropką w naszym Układzie Słonecznym i wyzyskujemy ją z alarmującą prędkością, opróżniając jej oceany z ryb i wycinając lasy na pola i pastwiska, głównie po to, by hodować zwierzęta.

      Według Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa już dzisiaj ponad jedna czwarta niezlodowaciałej ziemi wykorzystywana jest na wypas zwierząt, a jedna trzecia pól uprawnych służy ich wykarmieniu. W raporcie „New Scientist” z 2017 roku czytamy: „Gdybyśmy wszyscy zaczęli rezygnować ze zwierzęcego białka, większość terenów rolnych można byłoby zwrócić środowisku naturalnemu”. Z drugiej strony, jeśli większość spośród miliardów ludzi, którzy pojawią się na ziemi, oczekiwać będzie diety podobnej do tej, która jest teraz udziałem bogatszych społeczeństw, skąd weźmiemy całe to mięso?

      Zielona rewolucja faktycznie pozwoliła powiększyć się globalnej populacji, nie narażając jej na klęskę głodu, jednak nawet jej twórca Norman Borlaug ostrzegał, że niedługo takie rozwiązania jak stworzenie hybrydowej odmiany pszenicy okażą się niewystarczające. Odbierając Pokojową Nagrodę Nobla w 1970 roku, człowiek, któremu przypisywano zasługi uratowania przed głodem miliarda ludzi, zakończył swoją przemowę poważnie, lecz z nadzieją:

      Zielona rewolucja okazała się tymczasowym sukcesem w walce człowieka z głodem i nędzą; pozwoliła człowiekowi głęboko odetchnąć. Gdyby została wprowadzona w pełni, rewolucja ta zapewniłaby wystarczająco dużo jedzenia, aby przetrwać kolejne trzy dekady. Przerażająca moc ludzkiej reprodukcji również musi jednak zostać ograniczona – inaczej sukces zielonej rewolucji będzie efemeryczny. Większość ludzi wciąż nie pojmuje ogromu i zagrożenia, jakie niesie ze sobą „potwór populacji” […] Ponieważ jednak człowiek ma w sobie potencjał rozsądku, jestem przekonany, że w ciągu dwóch najbliższych dekad zrozumie, że nieodpowiedzialnie zwiększając populację, znalazł się na drodze do samozniszczenia, i dostosuje tempo wzrostu tak, by zapewnić godne życie wszystkim ludziom.

      Ufność Borlauga w rozsądek rodzaju ludzkiego wydaje się dziś pozbawiona podstaw. W ciągu około pięćdziesięciu lat, odkąd wygłosił tę mowę, populacja nadal rosła i nie wygląda na to, aby miało się to zmienić w ciągu kolejnych kilku dekad. Skoro nie potrafimy odwrócić tego trendu, musimy zacząć myśleć poważnie o tym, w jaki sposób wykarmimy się w przyszłości. Jak pisał Bruce Friedrich z Good Food Institute w piśmie „Wired” w 2016 roku: „Nie wykarmimy świata i nie unikniemy katastrofy klimatycznej, jeśli nadal polegać będziemy na tak nieefektywnym i zanieczyszczającym środowisko systemie produkcji żywności. Każda indywidualna zmiana jest ważna, jednak zmiana instytucjonalna jest jeszcze ważniejsza”.

      TAKĄ WŁAŚNIE INSTYTUCJONALNĄ ZMIANĘ CHCIAŁ ROZPOCZĄĆ Matheny. Po tym, jak natknął się na badania NASA na temat produkcji mięsa in vitro w 2002 roku, kontynuował korespondencję z naukowcami, którzy je przeprowadzili. Po przeczytaniu licznych materiałów na temat inżynierii tkankowej razem z kilkoma badaczami doszedł do wniosku, że naprawdę da się wyhodować prawdziwe mięso zwierząt poza ich ciałami.

      Tymczasem w 2003 roku australijski artysta Oron Catts razem ze swoim kolegą, inżynierem tkankowym doktorem Ionatem Zurrem, postanowił wyhodować mięśnie z żabich udek in vitro i podać je gościom we Francji w ramach performansu artystycznego. Ci podobno wypluli mięso z obrzydzeniem, jednak Catts osiągnął swój cel, gdyż kontrowersyjna wystawa trafiła na pierwsze strony gazet i wzbudziła zainteresowanie.

      – Żabie udka nie wydawały mi się apetyczne, ale udowodniły, że można potraktować w ten sposób każde zwierzę – powiedział Matheny.

      Przypominając sobie browar, który kiedyś zwiedzał, Matheny wymarzył sobie warzelnie wołowiny, które masowo produkowałyby czyste, bezpieczne mięso, jednocześnie uwalniając zwierzęta z ferm przemysłowych i zapewniając ziemi wytchnienie od ekonomicznej i środowiskowej katastrofy, która bez wątpienia nastąpiłaby, gdyby globalny popyt na mięso wciąż rósł.

      Musiał tylko wzbudzić wystarczająco duże zainteresowanie, żeby strumień pieniędzy popłynął w stronę właściwych badań. Wreszcie w 2004 roku Matheny założył pierwszą organizację poświęconą badaniom nad hodowaniem prawdziwego mięsa bez udziału zwierząt. Po przeprowadzeniu nieformalnych badań fokusowych wśród kolegów zajmujących się ochroną zwierząt zdecydował się na nazwę New Harvest – Nowe Żniwa.

      – Doskonale oddawała to, co pragnąłem osiągnąć: chciałem nowych, obfitych żniw dla całej ludzkości. Takich, które wykarmiłyby nas bezpiecznym, pożywnym pokarmem, nie niszcząc jednocześnie Ziemi.

      Pierwsze zadanie New Harvest polegało po prostu na sprawieniu, by rządy i inni potencjalni sponsorzy byli równie podekscytowanymi perspektywą laboratoryjnej hodowli mięsa. Jego wysiłki, by zwrócić uwagę Departamentu Rolnictwa, na niewiele się zdały, być może dlatego, że Departament od dawna opowiadał się za zwiększeniem hodowli zwierząt, a może dlatego, że pod nieobecność choćby jednej firmy zajmującej się laboratoryjnym mięsem podobne badania były zbyt odległe od jego interesów. Z tego czy